"Prov Lucy"
Na moich ustach pojawił się szeroki, ironiczny uśmieszek, gdy tuż na horyzoncie pojawił ten pojebany lamus, który zareagował na mój widok całkowicie podobnie.
Zignorowałam pijanych pojebów oraz głośną, przyjemną dla uszu muzykę i ruszyłam powolnym krokiem do mężczyzny, który już zdążył coś wypić.
Bez zgody pstryknął mnie w nosek i się uroczo zaśmiał.- Dziękuję, suko - powiedział głębokim głosem, wpatrując się we mnie intensywnie. - Oczywiście za przyjście na samą imprezę, ale obeszło by się bez ciebie, poważnie. Każda mogłaby zastąpić cycatą marudę i taki niedopuszczalny ton do osoby, która ma urodziny. Pełno jest takich, jak ty, Lucynko.
Zatrzepotałam ostrzegawczo rzęsami i wzięłam w mgnieniu oka kieliszek z wódką, który wcześniej znajdował się na tacy, u nawet przystojnego kelnera. Gray podniósł brwi, gdy wszystko wypiłam za jednym razem.
- Suko, niestety będę musiał cię zawieść. - Ujął moją dłoń i położył ją na swojej klatce piersiowej, uśmiechając się wrednie. - Nawet po pijaku wyglądasz wstrętnie.
Wydęłam smutno wargi i pociągnęłam paznokciem troszkę w górę, aby złapać za jego koszulę, i przyciągnąć go do siebie jeszcze bliżej. Gray nie protestował, gdy nasze twarze zbliżyły się... wręcz przeciwnie - jego kąciki ust uniosły się jeszcze wyżej.
- Wstrętna suka - sarknął z udawanym obrzydzeniem, aby potem połączyć nasze usta w dzikim tańcu.
Przeszły mnie przyjemne dreszcze, gdy poczułam smak jego ust. Były strasznie słodkie i mogłabym wyczuć, że niedawno palił papierosy.
Ale w aktualnej chwili, najmniej mnie to interesowało. Oddawałam każdy spragniony pocałunek i pogłębiałam go, z każdą sekundą coraz bardziej. Stawał się on coraz brutalniejszy, gdy do naszej gry wstąpiły języki.
Jęknęłam, czując na swoich pośladkach jego dłonie.- Bądź dyskretniejsza. - Oderwał się od moich ust, lecz nie zmniejszał odległości pomiędzy nami.
- Haha, bardzo śmieszne mrożonko. - Zaśmiałam się sucho i uczepiłam swoje palce, w jego gęste włosy. - Jesteśmy bardzo dyskretni, nie widzisz?
Pokiwał głową z poważną miną, która totalnie u niego nie pasowała.
- Racja Lucynko. Przecież to nie tak, że jesteśmy na imprezie, w znanym klubie oraz dzisiaj wcale nie ma moich urodzin - oznajmił to tak bardzo sarkastycznie, że zaczęłam zastanawiać się, czy nie robić u niego w tym kierunku praktyk. - Ooouu... i to WCALE nie tak, że kilka ludzi czeka na mnie od dłuższego czasu. Wywiercają żabimi oczami w moje plecy i no... powiedzmy, że nie stoimy od razu przy wejściu.
- Coś ty. - Machnęłam ręką, ale już później przybrałam normalniejszy ton. - Lepiej już idź. Później jeszcze pogadamy mrożonko.
- Jasne. - Przeciągnął ostatnią samogłoskę i szybko cmoknął mnie ostatni raz w usta.
Odprowadzałam go wzrokiem, dopóki nie poczułam na plechach zimny pot... tak jakby ktoś mnie obserwował od dłuższego czasu, a ja dopiero teraz to odkryłam.
Szybko odwróciłam głowę, spotykając się z tymi zielonymi, dzikimi tęczówkami... których nie widziałam od kilku lat... Moje nogi odmówiły mi posłuszeństwa, więc musiałam niestety oprzeć się o ścianę, patrząc dalej na różowłosego mężczyznę, który posłał mi ten... łobuzerski uśmiech.Żadne z nas nie wykonało żadnego kroku. To było tylko kilka metrów, aby znów poczuć jego... co?
Zagryzłam dolną wargę i pokręciłam szybko głową.
Natsu niewzruszony odwrócił się ode mnie i dopiero wtedy zauważyłam brunetkę, która zachłannie wbiła mu się w usta, a on w ogóle nie protestował.
Ani trochę.
Jednak... zasłużyłam sobie na to.
Ponieważ to, co się działo teraz... to była tylko i wyłącznie moja wina i już dawno się z tym pogodziłam.