"Pov Erza"
Z kamienną miną, podsłuchiwałam, jak Natsu wszystko tłumaczył tej blondynce... Cieszył mnie fakt, że traktował ją na poważnie i miał na pierwszej liście, jak, i przy pierwszym podpunkcie - chronić ją.
Słyszałam, jak ledwo powstrzymywał się, aby w coś nie przywalić... ale dzięki niej uspokajał się w ekspresowym tempie.- Nie trafili nikogo. - Zaintrygowana podniosłam brew. - Jeśli będzie kolejny raz, to nie będę litościwy. Muszę za wszelką cenę, dowiedzieć się, kto za tym wszystkim stoi.
Szybko się tego nie dowiesz.
Bez zastanowienia, nacisnęłam klamkę i wparowałam do środka, oznajmiając, że musimy coś obgadać. Lucy była wtedy w jego ramionach, a on napawał się jej obecnością.
Przed oczami na kilka sekund pojawił się obraz mnie i Jellal'a.Długo nie musiałam czekać, bo tuż po chwili, Natsu ruszał za mną, totalnie przekonany, że byłam jego przyjaciółką. Że może mi totalnie zaufać i na każdym kroku, byłam na jego zawołanie.
Lecz prawda była taka, że miałam głęboko w dupie, co on o nas myślał.
Miałam zamiar go złamać psychicznie, a ciałem ktoś inny zainteresował się już.
Szliśmy między różnymi korytarzami, aż dotarliśmy do naszej biblioteczki i usiedliśmy wygodnie na krzesełkach, przy jednych stolików.
Przez dłuższą chwilę panowała między nami cisza, bo wchłanialiśmy jednocześnie ten przyjemny klimat, dla naszych serc.
- Więc? - Odchylił głowę do tyłu, obrzucając wzrokiem sufit. - Komu tak bardzo zależy, aby mi zniszczyć życie?
Obserwowałam, jak na luzie wszystko zapytał, ale jego napięte mięśnie tego, samego nie mówiły. Kiedyś by wszystkim rzucał i rozkazywał informacji w tej chwili, ale...
Teraz wydawał się opanowany i cierpliwy.
To przez Lucy.
- Zmieniłeś się - odparłam zdecydowanie.
- Też to widzę - uśmiechnął się pod nosem. - Jak mogę dorwać tych drani, którzy postrzelili Gray'a? I próbowali porwać moją Luce? - Jego mina zmieniła się diametralnie.
- Posłuchaj - mówiłam powoli i spokojnie. - Tutaj chodzi o kogoś, kto pracuje dla jednej osoby, która została przez ciebie skrzywdzona. Nie wiem dokładnie o kim mowa, ale pracuję nad tym. Potrzebuję trochę informacji... powiesz mi, kto tak bardzo cię w przeszłości nienawidził, że teraz zaczyna się zemścić?
Różowłosy poruszył się nieznacznie.
Nigdy nie odpowiadał żadnemu z nas, ponieważ mimo wszystko... nikomu nie ufał wystarczająco. Usprawiedliwieniem było to, że miał okropną przeszłość, o której nigdy nie rozmawialiśmy.
- Nikt - warknął i zmroził mnie zimnym wzrokiem. - Nikomu nie zrobiłem, aż takiej krzywdy, że teraz zasługuję na stracenie najważniejszych osób. Jak już to powinni zająć się tylko mną, bo tak byłoby chociaż fair.
Jego głos był tak przekonujący, że uwierzyłabym, gdybym nie znała prawdy.
- No dobrze. - Przytaknęłam głową, udając, że mnie złamał.
- Nie gadałaś z Gray'em, prawda?
- Nie, ale dzięki temu Lucy niczego się nie domyśliła.
- Dzięki - odparł, a mnie zaskoczyło. - Za wszystko co dla mnie robisz. Jesteś chyba jedną z najlepszych przyjaciół, jakich kiedykolwiek miałem. Rozumiesz, gdy nic nie chcę ci powiedzieć i akceptujesz wszystko - parsknął i pokręcił lekko głową. - Ciebie również nie pozwolę tknąć, Erza. Nie zasługujesz na żadne piekło, choć i tak w jedne się wpakowałaś, przebywając cały czas ze mną. Uważaj na siebie, dobrze?
Wypuściłam gwałtownie wszystkie moje dokumenty, które trzymałam na kolanach i wpatrywałam się w niego oszołomiona. Czułam uścisk serca, bo wiedziałam, że nie zasługiwałam na takie wyznania, ale...
- Dobrze - odpowiedziałam bezbarwnym głosem, gdy już wystarczająco się ogarnęłam. - Co zrobimy, gdy Lucy wpadnie w niepowołane ręce?
Różowłosy wywrócił oczami.
- Nigdy nie będą jej mieli. Już o to się postaram - oznajmił z pewnością w głosie. - I niestety, ale dla naszego bezpieczeństwa, to nikomu nie powiem, co planuję zrobić.
- Przeczuwam, że wolisz ją mieć tylko dla siebie - prychnęłam. - Jak jakiś psychopata.
- Ona już dawno jest tylko moja. - Wstał nagle i skierował się do wyjścia. - A ja jej - dodał przy wyjściu, obdarowując mnie innym uśmiechem niż dotychczas.
Siedziałam jeszcze kilka minut, nie ruszając się nawet o centymetr...
Pierwszy raz... poczułam jakąś sympatię do tego człowieka.
Natsu... może jeszcze zdołasz przerwać to wszystko?
"Pov Lucy"
Słuchałam właśnie cudownej przemowy nauczycielki.
Albo raczej próbowałam, bo co chwilę zerkałam na puste miejsce różowłosego, który ostatnio siedział tuż koło mnie.
Dzisiaj niestety mieliśmy dwie połączone lekcje z tą wiedźmą i jeszcze do tego bez żadnej przerwy.
Od razu podniosłam wzrok na drzwi, które mocno przywaliły o ścianę. Uśmiech sam mi się wkradł na twarz, gdy różowłosy dyskutował o czymś z nauczycielką, sprawiając, że resztka złości ulotniła się z niej, jak z karabinu.
Chyba to był już taki zwyczaj, że Natsu drażnił się z nauczycielami, ale w tej chwili... to nie było w celu złośliwości, ale raczej zabawy. Malutki szczegół, ale zauważyłam go od razu.- Tak, tak. - Machnął ostatecznie chłopak. - Może w kolejnym życiu będę posłusznym kujonem, ale nie dzisiaj.
I wtedy, jakby z pamięci ruszył do mojej ławki i z łobuzerskim uśmiechem, aby potem zająć miejsce koło mnie.
Kobieta nie mając już sił, po prostu kontynuowała swój wykład i wszystko było w porządku, gdy w pewnym momencie nie poczułam dziwnego dreszczu, który przeszedł po moim kręgosłupie.
Spojrzałam na lewy profil różowłosego, który był w swoich myślach, więc nie zarejestrował mojego wzroku na jego osobie.
Co ja do ciebie czułam? W tej sekundzie, minucie i godzinie? Kim dla mnie byłeś?