6. Yuri i Max.

2.2K 166 13
                                    

Na samym początku... strasznie was przepraszam. Rozdziały powinny być, co dwa dni a ich nie dodaję, lecz to nie tak, że nie mam czasu.

Problem w tym, że straciłam jakikolwiek zapał... a teksty, które dotąd piszę, są na najniższym poziomie. Nie wiem co się ze mną ostatnio dzieję. Może po prostu wiele rzeczy się u mnie wydarzyło w tym samym czasie i nie potrafię skupić się na niczym innym. Czasem nawet nie mogę zasnąć. Dzisiaj spróbuję coś więcej napisać... ta.. spróbuję.

******************

"Pov Lucy"

Zastanawiałam się kiedyś nad słowami, które wylatywały często za mury, które pilnowały najniebezpieczniejszej tajemnicy. Były one chłodne, jak niczym sopel lodu, który zwisał nad moją głową. 
Słowa... które składały się w obietnicę, która nigdy się nie spełni. 

Spojrzałam na ojca, który wszedł do mojego pokoju i obserwował, jak przed chwilą, błądziłam wzrokiem po ogrodzeniu, który był widoczny za szyby mego okna. 

- Ślicznie wyglądasz - oznajmił i podszedł do mnie, aby zatrzymać wzrok na głównym wejściu.

Wzruszyłam ramionami i zamrugałam oczami, aby zauważyć, że ojciec zaczął zanikać. 

Zanikać....

- Panno Lucy!

Z rozmachem, walnęłam dłonią o szafkę. 

- Kurw... - jęknęłam.

- Jak mogłaś w takiej chwili zasnąć?! - Podniosła rudowłosa głos i pokręciła z niedowierzaniem głową. - Pan Jude czeka na dole - dodała spokojniej.

- Daj mi dwie minutki - sapnęłam i ustałam szybko na nogi, aby poprawić jedynie fryzurę. 

Jak najszybciej potem, wyszłam z sypialni, aby pobiegnąć do największego idioty w tym domu. 

- Przepraszam za spóźnienie - oznajmiłam, gdy moja stópka wylądowała na ostatnim schodku. 

Moje oczy pokierowały się na mężczyznę, który stał wyprostowany a swój wzrok skupił na kobietę ze starcem. Skłoniłam się uprzejmie, ukazując skruchę, jak i maniery. 

Oczekiwałam tylko jeszcze na jęki niezadowolenia, czy oskarżenia... ale nic takiego nie dotarło do moich uszu. 

- Wreszcie mamy okazję się poznać, panno Lucy - uśmiechnęła się przyjacielsko i podała swoją dłoń. 

Zerknęłam na jej zielone oczy, w których kręciły się iskiereczki, zimne iskiereczki. Potem zwróciłam uwagę na jej szare włosy, które miała upięte w wysoki kok. Nie przyjrzałam się jej bardziej, ponieważ oprzytomniałam, gdy kobieta uścisnęła mocno moją dłoń. 

- Witam - odezwał się nagle starszy pan. - Jestem Max a to Yuri. - Wskazał na szarowłosą.

Kiwnęłam głową i spojrzałam na ojca, który gestem dłoni, kazał iść za nim. Oszołomiona szłam, zaintrygowana gośćmi, którzy ewidentnie nie przyszli tutaj na kolację.  

- To jakaś większa sprawa, jak mam rozumieć? - zapytałam niepewnie.

- Nie, skarbie - mruknęła pod nosem Yuri. - Jestem tylko w odwiedzinach. 

Zmarszczyłam brwi. Kim jest ta kobieta?

- Nie bądź taka tajemnicza - powiedział nagle radośnie staruszek, który obserwował wnętrze budynku z zachwytem. - Dekoracje są takie piękne, lecz wciąż odczuwam ten sam chłód i pustkę, jak sześć lat temu. 

- Lucy was nie pamięta, więc nic nie zdziałacie. - Spojrzałam na ojca, który przemówił twardo.

- Och, dlatego poznajemy się od nowa.

Rozmawiali, jakby mnie tutaj nie było. 

- Nie macie prawa do żadnego udziału w jej życiu, po tamtym zdarzeniu. 

- Nieprawda... - warknął staruszek. - Jestem jej potrzebny i doskonale wiemy, jaka jest prawda, Jude!

Mój ojciec zatrzymał się a jego wściekły wzrok powędrował na starca, który wpatrywał się w niego odważnie i z pogardą.

- Każda prawda wyjdzie na jaw! - krzyknął jeszcze Max, aby po chwili powędrować do wyjścia. - A Lucy przypomni sobie wszystko! I będziesz gówno stracony! 

- WYJDŹ NATYCHMIAST! - wydarł się nagle ojciec.

Nie wiedziałam co się dzieję, tak samo, jak kobieta. Stałam i patrzyłam, czekając, aż to wszystko się zakończy.

- TAKI MIAŁEM ZAMIAR! - Potem usłyszeliśmy trzask drzwi.

- Lucy... marsz do pokoju, a panno Yuri za mną. 

Obserwowałam, jak dwie postacie znikają z mojego pola widzenia. Nie zauważyłam nawet, jak wstrzymywałam oddech przez dłuższy czas. 

Po chwili zerknęłam na okno... zauważyłam, jak staruszek otwierał drzwi od pojazdu. Nagle skierował wzrok na mnie.

Poczułam dziwne dreszcze, lecz szybko znikły, gdy wsiadł i wyjechał przez bramę. 

Co tu się przed chwilą odjebało?



NIEGRZECZNY CHŁOPCZYK || NALUOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz