38. "To... nasz koniec?"

1.2K 108 59
                                    

"Pov Lucy"

- Nienawidzę was! Nigdzie nie zamierzam wyjeżdżać! - krzyczałam na całe gardło, wyrzucając całe emocje na wierzch. Zamrugałam kilkanaście razy, aby pozbyć się łez, które nazbierały się w kącikach oczu. - Mam prawo o sobie decydować! Zostaję tutaj i mam w dupie wasze zdanie! 

Wdrapywałam się po schodkach, nie okrywając mojej złości i zbliżającej się rozpaczy. Odwróciłam się gwałtownie, gdy poczułam, że ktoś złapał mnie w ostatniej chwili za ramię. Nie miałam nawet wyboru, bo mój ojciec zmusił mnie do spojrzenia w jego ślepia, które nie ukazywały niczego, oprócz pustki. 

- Przykro mi, ale nie mam żadnego prawa, aby się tobą dalej opiekować - odparł, ale usłyszałam, jak jego głos drżał pod koniec. Usiłował pokazać mi swoją starą stronę, którą widziałam każdego dnia, każdej nocy, ale... teraz przejrzałam na własne oczy, że tak naprawdę zawsze obserwował mój, każdy czyn. Był przy mnie i starał się, abym była pod jego dachem bezpieczna. - Musisz odejść z ciocią Yuri i, z dziadkiem Max'em. 

Zacisnęłam mocno powieki i próbowałam przemyśleć moją obecną sytuację, ale dotarłam do samej pustki. Poczułam, jak słone łzy upadają bezgłośnie na podłogę.  

Moje łzy...

- Ale tato - jęknęłam żałośnie, przytulając się do niego z całych sił. - To oni nie mają prawa zabierać ci mnie!

Ojciec westchnął ciężko, otaczając mnie swoimi ramionami. Trzymałam się jego, przysięgając że nie puszczę go nigdy, ale... 

- Spakuj się gówniaro i mnie nie denerwuj. - Zerknęłam na kobietę, która użyła tych słów, z jadem w głosie. - Nie zamierzam patrzeć, jak ryczysz i robisz swoje fochy. 

Poprawiła swoje siwe włosy, które były upięte w wysoki kok i rzuciła ostatnie zimne spojrzenie, odchodząc za wyjściowe drzwi. 
Jej towarzysz pokręcił z zrezygnowaniem głową i oparł się o ścianę.

- Ta kobieta zawsze jest marudna o tej godzinie, więc się nie martw - powiedział, uśmiechając się pocieszająco. - Będzie dobrze. Zaufaj mi, Lucy.

Schowałam swoją twarz jeszcze głębiej, w garniturze taty. Tak bardzo nie chciałam, aby mnie teraz opuścił. 
Ściskało mnie jeszcze mocniej w żołądku, gdy uświadomiłam sobie, że nasze relacje mogłyby ewoluować...

- Idź się spakować, skarbie - szepnął ojciec, pocierając moje plecy dłonią, aby potem się lekko odsunąć. Wpatrywałam się w niego, z coraz większą rozpaczą w oczach. - Obiecuję, że jeszcze kiedyś się spotkamy, dobrze? - Pocałował mnie w czoło i tym razem, jego obecność tuż koło mnie całkowicie zniknęła.  

- Tato... proszę... ja nie chcę.

Patrzyłam, jak zniknął w innym pomieszczeniu, zamykając za sobą drzwi.

Dlaczego?

Pobiegłam do swojego pokoju, zamykając się na klucz. 
Zjechałam z ostatnich sił, po drzwiach i ukrywając swoją twarz w dłoniach. 

Dlaczego...?

Zawsze byłeś przy mnie, prawda tato?

Więc dlaczego siedziałeś cicho, gdy ja popełniałam błędy i przeżywałam najgorsze koszmary? To oni? To oni cię zmuszali?! 

Czemu mnie oddajesz? Czemu się poddałeś? 

Dlaczego tchórzysz tak samo, jak przy mamie?! 

Przecież... mnie kochasz, prawda? 

- Lucy, pakuj się szybko.

Wiedziałeś o tym, że z kimś się spotykam, widziałeś jak cierpiałam we własnym pokoju i wylewałam łzy...

Ale nic nie zrobiłeś...

- Lucy! - Podskoczyłam w miejscu, słysząc jak ktoś walnął w drzwi, wydzierając się na całe gardło. - Zacznij się pakować!

Pokręciłam ze smutkiem głową, wpatrując się pusto w podłogę. 

Nagle zauważyłam, jak mój telefon wibruje na łóżku. Ustałam na własnych nogach i chwiejnym krokiem, podeszłam do urządzenia, biorąc go w swoje dłonie.

Natsu...

Dzwonił do mnie z trzydzieści razy.

Otworzyłam wiadomości, aby odczytać je od niego. 

"Wywiniesz się dzisiaj z domu? Mam dla ciebie pikantną niespodziankę ♥"

"Nooo odbieeeerz ♥"

"Wiem, że jesteś leniwa, ale żeby aż tak?"

"Zaczynam się martwić"

"Odbierz"

"To nie jest wcale śmieszne"

"Za kilka minut będę u ciebie"

"PS: Otwórz okno"

 Przetarłam szybko łzy i z szybkością światła, podbiegłam do szyby i otwarłam ją gwałtownie. Różowłosego jeszcze nie było. 

- Nie mamy całego dnia! Zabierz tylko najważniejsze rzeczy i wychodź z tego pokoju! 

Uśmiechnęłam się lekko, lecz ten uśmiech nie odzwierciedlał żadnej emocji. 

To... nasz koniec?  


NIEGRZECZNY CHŁOPCZYK || NALUOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz