Uważaj na swoje cienie

49 6 7
                                    

Jak ten zgrzybiały dziad, śmiał ją tak potraktować? Zastanawiała się Anna siedząc na krawędzi jednego z portowych pomostów. Nogi zwisały jej bezwładnie paręnaście centymetrów nad wodą, a dokoła otaczały ją statki. Marynarze widząc zachodzące słońce, powoli rozpalali lampy w kajutach. Jako iż pora była wieczorowa, ludzi wokoło nie tłoczyło się tak wielu, jak to miało miejsce we wcześniejszych godzinach. Annie to odpowiadało. Miała dość ludzi, którzy zakłócaliby jej spokój. Wystarczyło, że jej plan zdobycia pieniędzy został perfidnie zniweczony. Była tak blisko, a teraz pozostało jej z pokorą znosić głód i biedę. Najeżyła się na samą tę myśl i przeklęła w myślach tego ciemnego gościa.

Zapatrzyła się na niknące za horyzontem słońce i zorientowała się, że jej siostra skończyła przed chwilą prace. Z przerażeniem postawiła się na równe nogi. Gdyby Maria dowiedziała się, że dziewczyna szwenda się po mieście o tak późnej porze, byłaby wściekła. Zawsze była nadopiekuńcza, a miasto słynęło z morderców i gwałcicieli. Szybkim krokiem ruszyła w kierunku kamiennych budynków rzucając mijanym ludziom groźne spojrzenia. Nie miała czasu być "miła".
Doszła do najbardziej zapyziałej i brudnej ulicy - jej domu. Odpędziła paru żebraków groźnymi spojrzeniami i prawie stanęła przed wejściem, ale... jej odbicie w okiennej szybie. Coś było nie tak. Prawie go nie widziała. Odbicia budynków były wyraźne, natomiast jej twarz niemal przeźroczysta. Do tego te oczy...
To pewnie przez światło, wmówiła sobie i zaciskając zęby weszła do środka. 

***

Po godzinie usłyszała pukanie. Gwałtownie otworzyła drzwi uderzając w nos jakiegoś mężczyznę. Kim on był? Nieważne. Jego mina sprawiła, że Anna mimowolnie się uśmiechnęła.

- Och, Pawle, nic ci nie jest? - Maria wyciągnęła chusteczkę, mimo że z jego nosa nie pociekła nawet kropelka krwi - Moja siostra zawsze jest taka nieostrożna - puściła przelotne spojrzenie Annie. 
- Nic się nie stało, moja droga. Życie nie takie lekcje mi dało - uśmiechnął się błyszczącymi zębami - To chyba nie było najlepsze przywitanie. Mam na imię Paweł i przyszedłem odprowadzić twoją piękną siostrę.

- To świetnie. Czyli możesz już sobie pójść? - zapytała zirytowana Ania, a Maria przeszyła ją lodowatym spojrzeniem.

- Chyba niegrzecznie jest się tak zwracać do gości  - uśmiechnął się do niej swoimi białymi zębami i Anna zrobiła się czerwona ze wstydu. Idiota, pomyślała - Właściwie to chciałbym wam zaproponować wspólną kolację - to mówiąc wyciągnął zza pleców siatkę z rybami i uśmiechnął się przebiegle. Anna miała ochotę przepędzić go gdzie pieprz rośnie za ten uśmiech, ale głód był silniejszy.

- Nie możemy tego przyjąć, ledwie się znamy... - powiedziała Maria, ale jej oczy zdradzały zwierzęce porządnie.

- Och, proszę, uczynicie mi tym przyjemność. - uśmiechnął się promiennie - Jestem rybakiem, chcę się dzielić z ludźmi owocami mego talentu - powiedział zginając się w pasie. Anna prychnęła na ten wyczyn, ale nic nie powiedziała.

Maria pokręciła głową.

- No niech Ci będzie - uśmiechnęła się Maria rzucając torbę z rybami Annie,  a ta chwyciła ją i popędziła do środka.

***

Jakiś kwadrans później, z kuchni zaczął dobiegać zapach przyrządzanej przez Marię ryby. Anna siedziała przy stole przyglądając się Pe, który szczerzył się głupkowato do krzątającej się w kuchni Marii.

- Masz wspaniałą siostrę - powiedział do Ani. Dziewczyna prędko odwróciła wzrok.

- Na twoje nieszczęście ma dobry gust do facetów - powiedziała pod nosem, bardziej do siebie niż do niego. Mężczyzna przez chwilę świdrował ją spojrzeniem.

- Jesteś całkiem zabawna - powiedział w końcu.

- Wcale nie jestem zabawna! - wykrzyknęła poczerwieniała ze złości Anna. Paweł zachichotał, co jeszcze bardziej zirytowało dziewczynę. Upokorzona i zdenerwowana ruszyła w stronę kuchni. Miała po dziurki w nosie dzisiejszego dnia.
Ania chwyciła za tacę z rybami, siostra podziękowała jej radosnym uśmiechem. Westchnęła głośno i podniosła talerz, gdy...
z tym cieniem pod talerzem było coś nie tak. Jej ręka... przeszyła go. Musnęła palcami cień, jej ręka stopiła się z blatem i wstąpiła w cień.  Anna cofnęła rękę niczym poparzona. Zrobiło jej się zimno. Co tu się dzieje? Pomyślała i czym prędzej wróciła do stołu.


Usta ZdrajcyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz