Kochany Draco..Nie nie nie to zbyt przereklamowane
Drogi przyjacielu..
- To brzmi okropnie. Beznadziejnie. Żałośnie - zgniotłam kolejny kawałek pergaminu i rzuciłam go w stronę ciemniejszej części pokoju. Od paru godzin myślę nad tym co mam napisać do Draco i ani nie mam pomysłu jak zacząć ani w ogóle jak to ująć w słowach. Jak to możliwe, że normalnie czuję się przy nim jak ryba w wodzie, a jak przuchodzi co do czego i jesteśmy pokłóceni i mamy się przepraszać to ja nagle się peszę? Tak zwany paradoks Malfoya
A co jeśli nie przyjmie moich przeprosin? Co jeżeli koniec końców przeczyta i napisze, że ma już mnie dość i że jestem żałosna. Czy byłby do tego zdolny. W głowie wyobrażałam sobie obraz Draco który siada przy moim łóżku. Wyglądał tak realistycznie, że przez chwilę myślałam że jest prawdziwy
- Jesteś żałosna, Ash.. - odezwał się patrząc mi prosto w oczy. Wydawało mi się, że w jego głosie powinno być więcej jadu gdy to mówi - Myślisz, że tak bym powiedział do Ciebie, malutka? Naprawdę sądzisz, że byłbym w stanie aż tak Cię zranić?
Momentalnie serce mi przyspieszyło
To tylko w mojej głowie- Zranić? Co ty gadasz? - spytałam udając, że wcale by mnie nie zranił gdyby tak powiedział. Zraniłby i to bardzo tym bardziej, że mi się podobał... kiedyś.
- Ty kochasz mnie - uśmiechnął się łobuzersko - Jak cała reszta Hogwartu
- Ej! Czemu to powiedziałeś? I skąd niby wiesz.. - nie dokończyłam. Przecież on jest w twojej głowie idiotko - Myślisz, że prawdziwy Draco wie o tym?
Chłopak wzruszył ramionami i spojrzał w okno
- Sądzę, że mu na Tobie zależy tylko... ah Ash znasz mnie. Nie okażę Ci uczuć jeśli sama ich ze mnie nie wydobędziesz
- To dlaczego, gdy powiedziałam Ci że cię "kocham" to olałeś sprawę? - powiedziałam trochę za głośno na szcęście sypialnia moich rodziców była piętro niżej
- To ty olałaś sprawę - odpowiedział zerkając na okno zza którego po chwili rozległo się pukanie - Ale może sama spytasz?
- Co? - spytalam sama do siebie wychodząc z łóżka i otwierając okno. Gdy zobaczyłam rodzaj pisma i podpis już wiedziałam - To ty - zaczęłam nie widząc już mojego zmyślonego Draco na łóżku. Odwróciłam się i prawię podkoczyłam widząc go za mną czytającego list
- Przeczytasz? Będzie mi łatwiej jak sam mi to powiesz - powiedziałam do niego, a on pokiwał głową i zaczął czytać
Droga Panno Price
Chciałbym Cię zaprosić na bal organizowany w Malfoy Manor pierwszego dnia sierpnia z okazji.. bez okazji. Po prostu moja matka chciałaby się spotkać z wieloma ważnymi dla nas rodzinami zwłaszcza Twoją dlatego zalecam przywieść twojego kuzyna, Tylera. Do zobaczenia- Serio? Zaprasza mnie na głupi balet? - spytałam oburzona, ale blondyn pokazał ręką żebym nie mówiła
PS
Schowajmy dumę na bok i udawajmy, że wszystko jest okej. To ważna uroczystość dlatego nie zniechęcaj się z powodu naszych osobistych spraw. DM- Co z Ciebie za dupek?! Yhhh. Mam schować dumę na bok? Nie wytrzymam po prostu. Zmarnowałam pół nocy na myśleniu o tym jak mam go przeprosić, a teraz takie coś?!
- Ashley, pamiętasz co mówiłem o emocjach?
- W dupie mam jego emocje. Zamierzam się odwalić na ten ich bal i pokazać Draconowi, że mam go w dupie. O tak!
- Jesteś pewna, że.. - nie dokończył bo sprawiłam, że zniknął
Jak on mógł tak po prostu napisać żebyśmy udawali, że wszystko jest ok? To nie jest ok. To nawet nie jest normalne. Oczywiście wielki książe nie może przeprosić. No tak, bo lepiej udawać. Zobaczysz Draco, że ja się nie dam tak łatwo sprowokować do przeprosin. Bo to oczywiste że tym pokazał iż nie ma zamiaru mnie przeprosić za to że mnie okłamał w sprawie Umbridge. Trudno. Łaski bez. Zobaczy co traci
***
- Mamo! - krzyknęłam zbiegając po schodach do salonu - Posłuchałam twojej rady i.. co wy robicie
Byłam zdziwiona widząc rodziców nabuzowanych, latających z kąta w kąt i zbierających wszystkie nasze rzeczy do pudeł i walizek. Mogli poprosić skrzaty. Chociaż w tym wypadku naszym "pracownikom" - nie lubię ich tak nazywać i nigdy nie mam pojęcia jak ich inaczej nazwać, zajęło by im to dużo dłużej. Widząc z jaką prędkością poruszają się po domu, mogłabym stwierdzić, że stary Filtch by ich nie dogonił. Chociaż on to by nawet pijanego Blaisa nie złapał
- Wracamy do Londynu - odezwał się ojciec zanosząc walizki do samochodu
C
Co
CO?!
- Co? Ale jak to? Teraz? Chyba ja miałam podjąć decyzję co do naszego powrotu i dlaczego tak szybko? Coś się stało? Czy chodzi o Ministerstwo? Chodzi o ten pieprzony bal?! - zadawałam stanowczo za dużo pytań i za szybko aczkolwiek także byłam zaskoczona, a napięcie jakie rosło w pomieszczeniu oraz ich spięte twarze mnie bardzo niepokoiły
- Tak, chodzi o Ministerstwo. Dostaliśmy pilne wezwanie i ponieważ mamy nowego ministra musimy się tam stawić i "przypodobać" - rzuciła moja matka - Twoje walizki prawie spakowane. Szybko zjedz coś i za chwilę jedziemy
O co im chodzi? Dlaczego oni chcą uciekać z tego domu? Ponownie opuszczamy to miejsce, a ja kolejny raz nie miałam czasu żeby się pożegnać
- Ale juz? Nawet się nie pożegnałam z Li i.. - przerwałam, bo mój ojciec wszedł mi w zdanie co było ogromnie nie w jego stylu. W końcu szacunek przede wszystkim
- I nie pożegnasz. Nie będziemy już utrzymywać kontaktu z nim i jego rodziną - powiedział mój ojciec, a mnie zamurowało. Jak to nie będziemy utrzymywać z nimi kontaktu?
- To mój przyjaciel! - krzyczałam błądząc za rodzicielami po domu w nadziei, że któreś z nich mi wyjaśni o co chodzi - Czy te ataki mają coś wspólnego z tym wszystkim? Ten zawalony most i.. - ponownie urwałam w połowie zdania. Tym razem wtrąciła się moja rozdygotana rodzicielka
- Ashley Amando Price - na chwilę zatrzymała pakowanie się, aby stanąć i na mnie spojrzeć. No dzięki Ci Merlinie - Jesteś mądrą dziewczynką i rozumiesz przecież w jakich czasach żyjemy. Musimy o siebie dbać i chronić się, a przede wszystkim Ciebie
- No właśnie nie rozumiem! - krzyknęłam a, ale pani Price się nie odwróciła tylko poszła wgłąb korytarza zostawiając mnie nadal zszokowaną całą tą sytuacją
Jeszcze nie pozbierałam się po sprawie z listem od Draco, a następnego dnia znowu coś się dzieje. Czy moje życie nie może być choć raz spokojne?
Zeszłam do kuchni i nie męcząc już skrzatów sama zrobiłam sobie parę kanapek i zaczęłam jeść w ciszy zastanawiając się nad sytuacją. Dlaczego rodzina Liama i moja rodzina już się nienawidzą? Co zrobili jego rodzice, że moi tak bardzo się denerwują? Znowu moi rodzice coś wymyślają, a moje uczucia się nie liczą, a już napewno nie przyjaźń z Liamem. Skoro tak bardzo zależy im na moim bezpieczeństwie, to dlaczego mój kuzyn jest śmierciożercą?!
***
ciekawe co to za stwór bez nosa wystraszył tak rodziców Ashley..
ups..
🤭
wydało się
jak udało wam się to ze mnie wyciągnąć..??
sorki, że taki krótki ale szybko chciałam dobić do trzydziestu tysi i podziękować za każdy motywujący komentarz. tak wiem.. dziękowałam 10002999292929 razy
but...i love u guys so much ❤️🤭
obiecuję, że jutro ruszę siedzenie i napiszę dla was porządny rozdzialik
dziękuje
do zobaczonka stalkuers!
![](https://img.wattpad.com/cover/154710316-288-k787014.jpg)
CZYTASZ
Naucz mnie kochać | D.M
Fanfiction"Była zbyt krucha i bardziej złamana niż ja. Różniło nas parę rzeczy jednak zawsze czułem tą więź pomiędzy nami [...] Chciała nauczyć mnie kochać, a teraz ja muszę jej na to pozwolić. Tak długo ile to będzie trwać " Pierwsza część historii o wielol...