36 "obliviate"

2.5K 121 44
                                    


Parę dni później...

Idąc przez pokój wspólny z Pansy, Amelie i Emmą, zauważyłam prawie całą drużynę Ślizgonów siedzącą przy kominku. Można było usłyszeć gwar ich rozmów oraz zdenerwowanie świeżego kapitana drużyny. Nie mogłam i nie powinnam chcieć, znaleźć wśród nich Malfoy'a. Zdziwiona stanęłam chwilę i ponownie przeszyłam chłopaków spojrzeniem. Jego naorawde nie było wśród nich, chociaż był potrzebny. Jak zwykle można na niego liczyć

- Malfoy nie gra? - wyprzedziła mnie Pansy pytaniem w stronę Warringhtona, który był dość średnim ścigającym. Po odejściu Puceya i Montague'a (odmiana ich nazwisk mnie rozbraja) nasza drużyna stanowczo spadła na niższy poziom. Nie mówcie mi teraz, że Malfoy też odejdzie bo teraz jest śmierciożercą i mu się odwidziało

- Nie przychodzi na treningi, do jego pokoju się nie dobijesz.. - zaczął jęczeć Harper

- Chociaż raz przestaniesz grzać tyłek na ławce rezerwowych - odparł Urquhart - Ale myślę, Parkinson, że pytasz nieodpowiednią osobę - dodał kiwając na mnie głową posyłając reszcie znaczące spojrzenie

Natychmiast się we mnie zagotowało. Będę teraz kojarzona z tym kretynem do końca swoich dni, bo zachciało mi się mieć z nim jakąkolwiek relacje. Jak mogłam być taka durna. Starałam się pohamować swoje nabrzmiałe wkurwienie i spokojnie odpowiedziałam - Nie gadam z nim. Poza tym co mam wspólnego z Jego treningami? - splotłam ręce na piersi, a on wzruszył ramionami. Chciał odejść bez żadnego komentarza i ja również, ale nagle odezwał się ciemnowłosy ścigający - Może ma inne sposoby na wyżycie się

Gdy to usłyszałam, myślałam że wrzucę go do kominka. Miałam ochotę na niego nawrzeszczeć i zacząć się tłumaczyć, ale co to by dało. Plotka to plotka

- Ich piękna przyjaźń się skończyła nie słyszałeś? - zaśmiał się Zachariasz, który właśnie dosiadł się do paczki. Zacisnęłam dłonie w pięści i po chwili poczułam jak ktoś ciągnie mnie do wyjścia. Emma i Am wyszły ze mną z Pokoju Wspólnego zostawiając Pansy z nimi samymi. Wiedziałam jaki dziewczyna ma cięty język więc nie martwiłam się o nią, ale dlaczego sama nie mogłam się obronić ? Odpowiedź jest jasna, gdybym się odpaliła to w pewnym momencie bym wybuchła

Po jakimś czasie dołączyła do nas Pansy widocznie z siebie zadowolona

- Jak myślicie dała któremuś w ryj? - spytała Am, a ja parsknęłam

- No coś ty byłoby po paznokciach - zaśmiałam się. To prawda ostatnio Pansy zaczęła się mocniej malować, o wiele bardziej niż zazwyczaj i jakoś inaczej dbać o siebie. Zaczęła kręcić włosy, lepiej dobierać ubrania itd. Z Amelie miałyśmy z niej polewkę, bo niewiarygodnie śmieszne było patrzenie na jej reakcję gdy za trzecim razem nie wyszła jej kreska wokół oka

W końcu dziewczyna usiadła obok nas i mocno trzasnęła w plecy zaspanego Blaise'a. Ten poparzony wstał oblewając się sokiem, ale po chwili jakby nigdy nic wrócił do zamulania

- I jak było? - spytałam, nabierając na talerz stos kanapek

- W skrócie i z cenzurą? Kazałam im ssać chuja - powiedziała z dumą, a ja udałam że mi łezka leci z oka

- Dumna jestem z Ciebie - poklepałam ją po plecach

Po śniadaniu zaczepił mnie Weasley, który zaczął mi dziękować za pożyczenie mu Felix Felicis. Cokolwiek to miało znaczyć i cokolwiek on sobie on ubzdurał, wiedziałam że na pewno nie dawałam mu nic takiego. Jednak potem podszedł do mnie Harry i uprzedził o swojej wersji wydarzeń. Otóż, że poprosił mnie o eliksir, a ja jako kochana przyjaciółka mu go dałam, ale to wszystko ściema, aby Ronald poczuł się pewniej. W dodatku Hermiona nie wiedziała, że to ściema więc mierzyła nas tylko wzrokiem, gdy szeptał mi na ucho jego genialny plan wygrania meczu. Nie wiem jak można by było być tak głupim, aby dawać coś takiego obrońcy z przeciwnej drużyny, ale zdaniem Wybrańca musiało się udać więc tylko wzruszyłam ramionami

Naucz mnie kochać | D.MOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz