Rozdział 2

643 31 3
                                    

Maggie

- Musisz w końcu gdzieś wyjść - stwierdziła oburzona Ina

- Skąd ta pewność?

- Tak robią normalne nastolatki, nie możesz być zamknięta w czterech ścianach. Dzisiaj idziemy na drinka

- Nie mogę..

- Nie przyjmuje odmowy

- Nie mamy osiemnastki

- Szkoda, że barman to przyjaciel mojego brata - westchnęła opadając plecami na łóżko

- Tym bardziej, wyda cię

- Braciak wie, że czasem wypije, nie spinaj. Zaszalejmy jak kiedyś, razem, proooszę - wręcz błagała

- A jak coś się stanie?

- Będę cię pilnować, słowo skałta - zachowywała się śmiesznie - No nie daj się prosić, będzie fajnie. Wyrwij się z codzienności

- Dobra, masz rację. Kiedy chcesz tam iść?

- Koło północy?

- Może być, rodziców i tak nie ma w domu i jeszcze przez parę dni ich nie będzie

- Mogę cię pomalować? Już widzę na tobie odcienie szarości i jakiś róż podkreślający twoje włosy. Do tego sukienka, pożyczę ci jakąś i szpilki, będziesz wyglądać nieziemsko!

- Nie ma mowy, nie chcę żadnej sukienki i mocnego makijażu, a w szpilkach się zabiję

- Potrafisz człowiekowi zepsuć humor - odparła zrezygnowana

- Lekki makijaż, ale lekki

- Jesteś kochana!

- Tylko nie chce wyglądać jak ty - puściłam jej oczko

- Pierdol się! - przytuliła mnie

Mimo tego, że bardzo się różnimy to traktuję ją jak młodszą siostrę. Jest cholerną optymistką i czasami zachowuje się lalka Barbie, co potrafi denerwować, ale robi to dla mnie, codziennie stara się poprawić mój nastrój. Wyjście do klubu to tylko zwykły drink, ale widzę jaka to dla niej satysfakcja. Przecież wyciągnęła mnie z domu. Uwielbiam jej uśmiech, jest zawsze szczery.

- Koniec tych czułości. Leć po kosmetyki

- Może pójdziemy do mnie. Mam więcej rzeczy

- Jasne

- Weź coś na przebranie

- Po co?

- No chyba nie masz zamiaru iść tak?

- Właśnie taki mam zamiar - uśmiechnęłam się cwaniacko

- Ohh, Krey. Co ja z tobą mam

Zabrałam z biurka swój telefon i wyszłam zamykając za sobą drzwi od domu. W drodze do Iny nasłuchałam się o chłopaku, w którym się zauroczyła, wróć, zakochała. Ciągle mówiła jaki to on słodki i uroczy. Szkoda, że nie wiem kim jest, zapomniała powiedzieć mi o najważniejszym, o imieniu. W jej pokoju siedziałyśmy przez resztę godzin przygotowując się na wyjście. Blondynka jak zwykle nie mogła się zdecydować na to, którą sukienkę ubrać, gdyby mnie tam nie było, z pewnością dostałaby ataku paniki. Chciałam lekki makijaż, ale czego się mogę po niej spodziewać, trudno przeżyję jeden dzień jako plastik. I tak udało mi się odmówić szminki pretekstem ,,Zmyję mi się jak będę pić,,. Przed północą wyszłyśmy. Całą drogę udawałam podekscytowaną, było tak, ale na pewno w mniejszym stopniu. Nie lubię tłocznych miejsc, ale może to już czas na normalne spotkania z przyjaciółmi? Zajęłyśmy pierwszy stolik przy barze, Ina poszła zamówić drinki, mam nadzieje, że nie będę musiała wlec jej do domu po całej ,,imprezie,,. W tym miejscu byłam po raz pierwszy i niestety nie przypadło mi do gustu. Wszędzie mężczyźni, do tego pijani. Czułam wzrok każdego wypalający we mnie ogromną dziurę, ale to mi nie przeszkodzi. Skoro już tu jestem, to udowodnię, że umiem się bawić. Po chwili z tłumu wyszedł nie kto inny jak moja przyjaciółka niosąca trunki.

- Co to?

- Twój przysmak, gimnazjalna wódka z kolą - uśmiechnęła się

Tak mijał czas, jesteśmy przy czwartym drinku, śmiejemy się jak kiedyś, wspominamy stare, lepsze czasy. Mówię to jakbym była stara, ale niestety mam te nieszczęsne szesnaście lat. W pewnym momencie całej zabawy Ina wstała i zaczęła tańczyć obok stolika, była już lekko wstawiona. Wie, że taniec nie jest moją mocną stroną i nie zmuszała mnie do niczego. Wygłupiałyśmy się. Mój telefon zaczął wibrować, muzyka była za głośna aby odebrać. Szybko wyszłam nie zważając na blondynkę, ale i tak mnie zauważyła, może to i dobrze, potem martwiłaby się o to gdzie jestem.

- Maggie! Tu jesteś - krzyknęła

Wyszło, że razem opuściłyśmy klub. Dzwoniła moja mama, pytając się gdzie jestem.

- Zapomniałam ci powiedzieć, że śpię u Iny, umawiałyśmy się już tydzień temu i..

- Słyszę samochody, nie jesteście w domu? - przerwała mi

- Wracamy z kina, dziękuję za troskę, ale sobie poradzę

- No to bawcie się dobrze

Nie odpowiedziałam tylko od razu nacisnęłam czerwoną słuchawkę

- Było blisko

- I to jak.. dobrze, że nie wyczuła przez telefon alkoholu

Zaczęłyśmy się śmiać jak chore. Dwie przyjaciółki, które rozumieją się bez słów.

- Wygląda na to, że śpię u ciebie

- Chyba tak, ale mówiłaś, że dzisiaj ich nie będzie

- No to się myliłam - znowu dodałam głupi uśmieszek

- Co ty na to, żeby ten wieczór skończył się inaczej

- Wódka w domu?

- Też ci się nie podobał ten klub?

A więc szłyśmy przez miasto dzwoniąc do braciszka Iny, załatwiałyśmy trunek. Przypominają się czasy gimnazjum. Nie pamiętam kiedy ostatni raz byłam na imprezie, do tego tak późno. Ta chwila była wspaniała chociaż z tyłu głowy miałam zakodowane by zachować ostrożność. Ciemne uliczki, dwie pijane nastolatki same wracające do domu, ta sytuacja sama w sobie przyprawiała mnie o dreszcze. Mogło stać się wszystko. Na szczęście naszym wybawcą był nie kto inny jak braciak.

- Wskakujcie! - krzyknął

Po chwili byłyśmy już w cieplutkim domku pijąc razem z nim czystą. Dziwiło mnie jego zachowanie, pozwalał siostrze upijać się i wracać tak późno, ale są tego plusy, nie ma nadopiekuńczych rodziców, którzy muszą wszystko wiedzieć.

- Nie jest ci gorąco w tej bluzie? - zapytał

Nie wiedziałam co odpowiedzieć, spojrzałam tylko na przyjaciółkę, a ona lekko mówiąc zjadła go wzrokiem i odpuścił, a nawet zmienił temat. Siedzieliśmy do rana grając w karty i rozmawiając, każdy zalany, oj siostro, ktoś tu będzie miał kaca. Mówiąc o tym, że Ina pije nie wspomniałam o tym, że i tak nie w takich ilościach co ja. Gdy oni przewracali się o własne nogi i bełkotali - ja funkcjonowałam prawie normalnie. Ciemna strona świata nastolatków. Oczywiście nie mogę się wydać i udawałam najbardziej wstawioną. Po szóstej każdy z nas wymiękł i poszliśmy spać, coś było nie tak. Czyjaś ręka na moim brzuchu, Do oczu napłynęły łzy

Już cicho, nic się nie dzieje

Powtarzałam sama do siebie strącając dużą dłoń chłopaka. Przecież śpi, nie może nic zrobić. W obawie przed wszystkim przeniosłam się na kanapę i tam zasnęłam

Żyjmy Na Nowo ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz