Rozdział 18

248 27 23
                                    

Maggie

Drugi dzień ciszy. Drugi dzień głodówki i drugi dzień ćpania. Wyglądam okropnie. Dzięki temu schudłam ponad kilogram i ważę czterdzieści kilo. Jestem strasznie zadowolona. To nie jest moim celem, ale już niewiele brakuje. Shey nie odzywa się, chyba wziął sobie moje słowa do serca. Mam taką nadzieję.. W ostatnim czasie za dużo się działo. Przez to wszystko zaczęłam mieć koszmary związane właśnie z nim, że to on robił mi krzywdę, bił i nie tylko.. Na moich przedramieniach przybyło ran. Po tamtej sytuacji boję się Shey'a, tak, boje się go.. Co jeżeli mnie też uderzy? Do tego.. Wcześniej nie miałam tak z nim... Jego dotyk mnie parzył. To oznacza że nie mogę się z nim widywać. Z zamyśleń wyrwał mnie dzwoniący telefon. To Sasha. Powiedziała tylko że stoi z Mike'em przed moim domem i mam wyjść. Nie miałam siły się sprzeciwiać. Czułam się źle, było mi słabo, ale wyszłam. Przywitałam się z nimi, a raczej z Sasha'ą. Poszliśmy do parku. Rozmawiali o głupotach aż do czasu...

- Sasha skarbie, zostawisz nas samych? Muszę porozmawiać o czymś bardzo ważnym z Maggie..

- Nie ma sprawy - pocałowała go i odeszła

- A więc czego chcesz? - Nie wiem czemu na niego naskoczyłam, nie lubię wszystkiego co kojarzy mi się z Shey'em

- Dobra, jest jedna mała sprawa. Wątpię, że się zgodzisz... ale musisz mi pomóc. Proszę - patrzył w moje oczy, co było strasznie niezręczne

- Jeżeli chodzi o twojego przyjaciela to muszę cię zawieść - A o co innego może mu chodzić?

- Ale wysłuchaj mnie. Bo od trzech dni nie mamy z nim żadnego kontaktu. Zero odzewu. Nie odpowiada na SMS y ,ani nie odbiera połączeń. Byłem u niego kilka razy ,ale jego matka od razu mnie wyganiała twierdząc, że nie czas na rozmowy. Nawet Matt nie ma z nim kontaktu. Tak jakby wyparował - był bardzo przejęty

- I ty oczekujesz, że ja tam pójdę? Nie ma mowy. Szkoda, że nie powiedział ci, ale zerwaliśmy kontakt. Nie mam zamiaru po raz kolejny go spotykać

- Maggie ...proszę. Tylko sprawdź czy w ogóle żyje. Tylko tyle.

- Czemu ja?

- Bo ... nie wiem jak to określić - podrapał się po karku - mi się wydaje, że on czuje do ciebie coś innego niż to co na przykład do mnie, Matt'a, albo Sashy - On ma na myśli to, że się we mnie zakochał? Idiota

- Dobra skończ.. Pójdę tam. Kiedy?

- Naprawdę? Tak, kurwa tak ! - pisną - to znaczy ... Dzięki. A jeśli chodzi o czas to zależy to od ciebie, ale proszę ...jak najszybciej

Dokończyliśmy spacer, od razu potem udałam się w odwiedzinki do tego jebanego idioty. Mieszka w nieprzyjemnej dzielnicy, i tak o wiele gorzej jest tu nocą. Zapukałam delikatnie do drzwi. Nie miałam siły na nic więcej. Po chwili ukazała mi się szczupła szatynka o brązowych oczach i bladej cerze. Lekko pomalowana, ubrana zwyczajnie, na czarno.

- Jest może Shey..? - zapytałam nieśmiało, a ona spiorunowała mnie wzrokiem

- Na górze koniec korytarza, ale wątpię że będzie coś gadał - rzuciła oschle i wpuściła mnie do środka

Drzwi do jego pokoju były uchylone. Postanowiłam nie pukać, i tak jestem nieproszonym gościem

- Shey..? - szepnęłam

Leżał wraz z psem na łóżku. Nawet się na mnie nie spojrzał, może to i dobrze, bo wyglądam źle

- No? - powiedział cichutko.

- Co się stało? Chłopcy strasznie się o ciebie martwią - właśnie, oni, nie ja. Po tamtej sytuacji naprawdę się go boję, patrząc na niego czuje się okropnie...

Żyjmy Na Nowo ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz