Rozdział 16

276 26 0
                                    

Maggie

Drogę do domu przebyliśmy w ciszy. Jak zwykle zerkał na mnie co chwilę, było to niezręczne, ale ani razu nie spojrzałam w jego stronę. Patrzyłam na swoje ręce i bawiłam się rękawami bluzy. Moje myśli krążyły wokół dzisiejszej nocy.. Czuję się okropnie. Szczerze? Jak dziwka. Jak mogłam z nim zasnąć? I czemu praktycznie tego nie pamiętam? Nie może do tego dojść ponownie, już nigdy nie chcę mieć z nim kontaktu.. Czy na tamtą chwilę czułam się bezpiecznie? Nie mam pojęcia. Jedyne co teraz czuję to odraza do siebie. Nawet szturchnięcie łokciem zabolało. Jest jeden plus.. Powiedział to. Nie zataił i był szczery. Czuję że nie mogę wejść z nim w głębszą relacje.. Ale czy my w ogóle jesteśmy w jakiejś relacji.. Ubzdurał sobie, że przez trzy tygodnie będzie truł mi dupę, tyle. Po paru minutach staliśmy przed moim domem.

- Meggie - spojrzał na mnie - teraz kurwa zdanie życia.. nie pozwól bym się na tobie zawiódł. Za dziesięć minut będę, leć

- Okay.. - odpowiedziałam niepewnie

Mam dziesięć minut. Szybkim krokiem poleciałam do łazienki i próbowałam zwymiotować cokolwiek. Przecież dobrze wiem, że jak wróci to będzie chciał abym coś zjadła. Przynajmniej mam pusty żołądek. Leżałam na łóżku i czekałam na to aż przyjdzie i zacznie we mnie wmuszać jedzenie. Zdziwiłam się. Do pokoju wbiegł pies, ogromny. Usiadł na łóżku i zaczął lizać mnie po twarzy. Głaskałam go przez chwilę, potem do pokoju wszedł Shey.

- Akira! - kucną - chodź tu bydlaku

Nie miałam co odpowiedzieć, więc nadal gapiłam się w sufit. Kazał mi zejść do kuchni, tyle. Po prostu kazał

- Jak tam kruszynko ? - postawił jedzenie na blacie w kuchni i usiadł na podłodze, a pies od razu się na niego rzucił - masz tam na tym.. od tego ... po prostu to zjedz - Nie mógł się wysłowić

- Możesz tak do mnie nie mówić? Ledwo zniosłam to przed szkołą - posłałam mu groźne spojrzenie

- Ale jak ? - nie oderwał wzroku od zwierzaka

- Dobrze wiesz o co chodzi. Po prostu tak nie mów

Zaczęłam grzebać widelcem w tym co mi podał...

- Kruszynko? Ale ty jesteś taka mała ... Nie tak jak to bydle - położył się na podłodze pod ciężarem psa - Akira grubasie złaź...

Nie wytrzymałam. Odeszłam od stołu i pobiegłam na górę trzaskając za sobą drzwiami od pokoju. Jak zwykle nie odpuścił i wszedł tam chwilę po mnie. Zapaliłam papierosa.

- Daj mi spokój - warknęłam

- Nie ...Akira ! Ona jest wkurzona ! - zawołał, a pies z prędkością światła wbiegł do pokoju. Wyskoczyła na łóżko kładąc pyszczek na kolana

Zignorowałam go, tylko zaciągałam się papierosem, a gdy opuściłam dłoń, została ona polizana przez pieska.

- Więc teraz tak - usiadł na końcu łóżka - albo powiesz mi o co chodzi ...albo zostawiam cię z psem i mu się wygadujesz i potem idziemy na spacer

- Nigdzie z tobą nie idę - prychnęłam - zostaje w domku

- Ta, super ...to ci się pies tu zesika. Ja sam nie idę, ty sama nie zostajesz, a przynajmniej nie teraz jak się na mnie wkurwiłaś

- Co to ma do rzeczy? Posiedzę i odpocznę

- Kurwa chodź no ... po prostu wstań i zapierdalaj tymi nogami na dół, a tam wychodzimy na te jebane podwórko. I weź mnie już nie wkurwiaj bo naprawdę nie mam siły żeby teraz siedzieć i patrzeć jak zabijasz mnie wzrokiem. Nie możesz mnie zabijać na cholernym podwórku?

Czemu to on jest na mnie wkurwiony? Przecież to jego wina. Niech da mi spokój

- Pierdole... Nie wychodzę po za ogrodzenie i nawet nie próbuj się do mnie odzywać - zgasiłam papierosa

- No dobra, ale rusz się ... - posmutniał

Powoli zeszłam z łóżka i szłam za nim. Na dworze usiadłam na drewnianej huśtawce.

- Leć - spuścił psa ze smyczy

Wyciągnął telefon i zaczął pisać. Tak naprawdę nie obchodzi mnie do kogo. Liczyło się to, aby jak najszybciej wrócić do pokoju, samej.

- Akira ! Chodź tu - zapiął psa - i siedź, żebyś ich nie zagryzła

Zbliżała się do nas Sasha i Mike.. Szli trzymając się za ręce. Oni są razem?

Podbiegłam do Sasha'y i przytuliłam ją szepcząc, że bardzo się cieszę i gratuluję. Miała łzy w oczach i nie potrafiła nic powiedzieć.

- Mamy plany na dzisiaj i wpadliśmy się tylko przywitać - powiedział Mike - niestety, ale musimy się już zwijać

Ostatni raz popatrzyłam na szczęśliwą Sasha'e, potem znikli w odjeżdżającym samochodzie

- Aha ...serio ? Kurwa ,serio ? - prychną - tak w ogóle to masz dowód, że zawsze mam rację Mike ! - krzykną i wrócił do przeglądania telefonu - kurwa jaki syf ! - rzucił telefon gdzieś tam w trawę

- Znowu dwunastolatki? - Nie ukrywam, byłam smutna i mówiłam to ze smutkiem, dzisiejszego dnia już nic nie naprawi

On tylko na mnie spojrzał z takim typowym "co jest z tobą nie tak?"

Przecież kazałam mu się nie odzywać

Podniosłam się i miałam zamiar iść do domu i położyć się na swoim łóżku. Oczywiście wziął psa i bez słowa poszedł za mną.

Leżę już ponad pół godziny a on ciągle głaska tego cholernego psa. Ciężko mi to przyznać, ale wolę gadającego Shey'a.. Irytuje, ale nie w ten sposób

- Możesz w końcu przestać to robić?

Nie odezwał się tylko wzruszył ramionami.. Wkurwia mnie

Od: Zastrzeżony

Doszły mnie słuchy, że masz chłopaka. Masz już nigdy się z nim nie spotykać brudna szmato. Jak was zobaczę to nie odpuszczę i zerżnę cię jeszcze raz z ogromną przyjemnością

O nie.. To nie może się dziać.. Nie teraz. Odwróciłam się plecami do chłopaka i przeczytałam wiadomość.. Miałam łzy w oczach, ale nie ma teraz czasu na płacz. Shey nie może się dowiedzieć... Nie teraz

- Maggie? - wstał z krzesełka - o co chodzi ?

- Jestem zmęczona..

- Tak, jasne.. - odpowiedział podejrzliwym głosem - Akira ... chodź

- Do jutra Maggie

- Tsa.. Do jutra - odpowiedziałam, aby nie wzbudzić podejrzeń

Wyszedł. Podeszłam do okna i kiedy jego samochód zniknął trzęsącymi rękami wyjęłam sprzęt. Musiałam to zrobić. Wzięłam więcej niż zwykle, ale nie powinnam od tego umierać, co najwyżej będę mieć jutro zjazd.

Strzał

Poczułam ogromny przypływ smutku. Przeczytałam po raz kolejny smsa i zaczęłam płakać. Chociaż słowo płakać to mało powiedziane.. Krzyczałam w poduszkę, kopałam w różne rzeczy, ryczałam jak dziecko. Jak zwykle chciałam zjeść smutki. I jak zwykle skończyło się jeszcze większą rozpaczą. Zwymiotowałam to, ale nadal czułam się źle. Musiałam się pociąć... Ale to jak on to odkryje... Właśnie, Shey. Zrobiłam screena i chciałam wysłać go chłopakowi.

Maggie myśl

A jak on tu przyjedzie? Wystarczy, że spojrzy w twoje źrenice, od razu zauważy że brałaś. Nie możesz ryzykować. Zataję to. Nie dowie się.

Po raz kolejny wyjęłam karton ze słodyczami. Jadłam wszystko co się dało, aby potem to zwrócić. Byłam wykończona, ale bałam się zasnąć, ciągle ryczałam. W końcu wzięłam do ręki żyletkę. Nie chcę aby Shey się ranił, nie chce się ciąć... Ale muszę. Zrobiłam jedną kreskę na klatce piersiowej. Tylko jedną. Nie była ani duża ani mała. Zostanie blizna, tamowałam krew około piętnaście minut. Potem usiadłam na łóżku jeszcze raz czytając tego cholernego smsa. Nie wiem ile czasu siedziałam i płakałam, ale z dołu usłyszałam otwierające się drzwi... To niemożliwe. Spojrzałam na zegarek. Szósta..

Żyjmy Na Nowo ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz