Rozdział 9

354 27 2
                                    

Shey

Robi się już jasno, a ja dalej siedzę i patrzę na tą drogę.

Co by było gdybym mógł zamienić się z Reggie'em miejscami? Świat byłby piękniejszy? Nie wiem. Ale wiem, że nie żałowałbym tej decyzji...

Wstałem z krawężnika, na którym siedziałem i ruszyłem w stronę cmentarza.

Odnalazłem odpowiednie miejsce.

Reggie Hardy

Mój mały braciszku, mam nadzieję, że jest ci tam lepiej z dala od problemów i złośliwości ludzi.
Tęsknię za tobą. Gdybyś tu był, to może nie byłbym taki jaki jestem. Rana na policzku często krwawi. Ale nie chce żeby zniknęła, pamiętam o tobie. Nadal nosze twój wisiorek. Chciałbym żebyś znów się do mnie przytulił tak jak robiliśmy to gdy byłeś jeszcze małym szkrabem.
Trzymam nadal te spodenki bokserskie, nikomu ich nie oddam. Miałeś je dostać tego dnia. Nie zdążyliśmy...
Gdybyś tu był zastanawiał byś się dlaczego mam opatrunek na ręku. Śmieszna historia. Skrzywdziłem przez przypadek dziewczynę, która sama siebie skrzywdziła, cięła się. Skrzywdziłem niewinną istotę, więc za to zapłaciłem. Jak myślisz dobrze zrobiłem?
Brakuje mi ciebie ...mieliśmy jeszcze tyle wspaniałych chwil przed sobą, a ja wszystko zmarnowałem...
Nie zdążyłem ci nawet powiedzieć, jak mocno cię kocham.
Do następnego braciszku ...

Pocałowałem palce i przyłożyłem je do tabliczki.

- Shey ? - odwróciłem się, a moim oczom ukazał się mój przyjaciel - tak myślałem że tu będziesz - podszedł do mnie.

- Wiesz jak to boli? - pomrugałem szybko by się nie rozpłakać - każdego dnia przypominasz sobie, że to przez swoją głupotę straciłeś najważniejszą osobę w życiu. To była jedyna osoba która kochałem. Chciałbym żeby to był sen. Żebym się teraz obudził i mógł znów przytulić mojego małego boksera.

- Kiedyś spotkasz osobę przy której zapomnisz co to smutek...

- Nawet jeśli to i tak mi go nie zwróci. Mój mały Reggie - przetarłem oczy.

- Chodźmy, już robi się jasno - złapał mnie za bark i lekko pociągną w stronę wyjścia - Mike mówił że Sasha chce z tobą rozmawiać.

- Po co ?

- Nie wiem - wzruszył ramionami - jest w parku obok.

- Dobra ... To dzięki.

- Spoko - uśmiechną się - do zoba !

Wszedłem do parku i od razu zauważyłem dziewczynę.

- Chciałaś rozmawiać - mruknąłem.

- Chodzi o Maggie ...możesz powiedzieć mi co się stało ?

- Kiedy ?

- Gdy Mike odwoził was ze szpitala. Usłyszałam jej wersje teraz chce usłyszeć twoją.

- Eh... chodzi o to ... jak wysiadała z samochodu potknęła się, a ja ją złapałem - wzruszyłem ramionami i poprawiłem opatrunek na nadgarstku - wiem że boi się dotyku, wtedy już się domyślałem ,ale sytuacja się tak potoczyła.. możesz ją jeszcze raz ode mnie przeprosić? Nie chciałem jej skrzywdzić.

- Wiesz ona mówiła, że przez chwilę trzymałeś ją i patrzyłeś w oczy - spojrzała na mnie poważnie - powiedziałam jej, że jesteś chujem i ma się tobą nie przejmować, ale Shey nie uważam cię za kogoś złego, ona była w rozsypce rozumiesz mnie?

- Rozumiem - spojrzałem na za nią - trzymałem ją by nie upadła, a patrzyłem w oczy ... bo widziałem w nich znane mi uczucie.

- Co takiego?

Żyjmy Na Nowo ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz