Rozdział 14

330 25 3
                                    

Maggie

To dziwne uczucie.. Dotknął mnie tyle razy, czuję się po tym źle, ale ten dotyk bolał tylko psychicznie, nie patrzył jak inne. Gdy trzymałam jego dłoń... Czułam ciepło. Jego obecność tutaj, to dziwne, ale dobrze mi z nim. Tylko nie chcę mnie pilnował. Czy to potrwa długo? Nie wytrzymam bez narkotyków dłużej niż dwa dni. Jak moje ręce zaczną się trząść to pomyśli, że jestem uzależniona, ale po alkoholu też trzęsą się dłonie. Mam nadzieję, że do tego czasu da mi spokój.. Do tego jedzenie. Nie mogę wymiotować jak jest obok, bo się zdradzę, nie może tego odkryć. Muszę udać, że się akceptuje i lubię rzekomą chudość.. Jak tylko da mi spokój to odpracuje za to głodówkami. Jak tylko da mi spokój zabije się...

Szliśmy przez park w ciszy, choć miałam wrażenie, że Shey chciał coś powiedzieć. Udawałam silną, ale tak naprawdę ból był nie do zniesienia. Zawsze udaje przed wszystkimi, że nic mnie nie boli.

Nagle na zakręcie wpadła na nas Ina

- Co wy tu robicie? Czemu nie w szkole? - powiedziała blondynka

Cała sytuacja była strasznie niezręczna, wyglądało to jakbym uciekła ze szkoły, aby spędzić czas z Shey'em.

- A czemu ty nie w szkole? - zapytałam niepewnie

- Zaspałam, wiesz budzik.. - uśmiechnęła się - Nie będę wam przeszkadzać gołąbeczki, bawcie się dobrze

- Eee...

Szybkim krokiem opuściła park. Nie wiedziałam jak się zachować, spojrzałam na chłopaka, którego najwyraźniej bawiła cała ta sytuacja. Posłałam mu głupi uśmieszek

- To nie jest zabawne.. Wiesz, że to Ina i jeszcze dzisiaj dowie się o tym połowa szkoły?

- Moje motto życiowe "jebać wszystko, baw się dalej i tak za chwilę cię nie będzie " - zaśmiał się - ojciec mi to kiedyś powiedział ...wiesz co ... zamówiłem pizzę i chyba o niej zapomniałem.

- Zdążymy, jeszcze zostanie nam czas

Pizza ma tyle kalorii... Przecież nie mogę... Będę musiała jakoś to zwymiotować

W domu chciałam iść na górę, do pokoju, ale musiał mnie zatrzymać, bo oczywiście nie mogę siedzieć tam sama...

-Ej ej ej ej teraz będziesz jeść i nie mów mi że nie lubisz pizzy, no bo błagam kto jej nie lubi?

- To znaczy.. Nie idziemy do pokoju? - wybrnęłam z tej sytuacji

- Chcesz jeść w pokoju ?- zmarszczył brwi

- No tak? Na łóżku, wygodnie - mówiłam do niego jak do debila

- Ja pierdole - pokręcił głową rozbawiony - dobra.

A więc siedziałam na moim łóżku, a on na fotelu zaraz obok. Przyglądał się gdy zdejmowałam mięso z kawałka pizzy, ale chyba ogarnął, że jestem wegetarianką i nic nie mówił. Miałam do siebie straszne wyrzuty sumienia, byłam pełna po tym jednym kawałku, który był naprawdę duży. Opadłam na miękki materac.

- Jednym się najadłaś?

- Mój brzuszek nie zmieści więcej, pizza i tak jest dużo bardziej kaloryczna niż kanapka, którą jem w szkole, wyluzuj.. - Nie wiem czy wychwycił, że jestem zestresowana - idę po wodę i nie, nie musisz iść ze mną, jest w kuchni i zaraz wrócę

- Maggie ... nie pozwól żebym stracił do ciebie zaufanie.

- Czyli mi ufasz - posłałam mu lekki uśmiech.

Gdy wstałam i wychodziłam z pokoju czułam na sobie jego wzrok, krępowało mnie to. Nie miałam zamiaru uciekać, to mój dom. Co prawda mam go dość, ale gdybyśmy byli w innych okolicznościach to możliwe, że bym go polubiła. Na razie siedzi i mi rozkazuje i zabrania. Wróciłam dość szybko, z dwoma szklankami i wodą.

Żyjmy Na Nowo ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz