Rozdział 42

192 19 44
                                    

Maggie

W tym momencie wszystko zwolniło..

Z przerażeniem patrzyłam na Shey'a

Jego lewą rękę zajął płomień

Nie wiedziałam co mam robić, jak mu pomóc

Strach po prostu sparaliżował moje ciało..

Byłam bezradna

Co mam zrobić?

Stałam jak wryta i nie potrafiłam trzeźwo myśleć

Jedyne co przychodziło mi na myśl to..

Nie mogę go stracić

Tyle..

Na szczęście Shey okazał się mądrzejszy i zdjął palącą się kurtkę

Człowiek, który to zrobił od razu uciekł..

Czemu chciał zabrać mojego Shey'a..?

Właśnie... Mojego!

Po chwili, gdy już na pierwszy rzut oka wszystko się uspokoiło i mogłam zrobić cokolwiek, zbliżyłam się do niego

Miał całą czerwoną rękę i trochę szyi..

Boże..

- Kurwa jebany chuju - krzyknął dogaszając dłonią delikatny płomień na koszulce - cholera - syknął i obejrzał dokładnie rękę

- Wracajmy do domu.. Opatrzę to. Boli cię? Wytrzymasz? - spojrzałam dalej przerażona w jego oczy

- Tak, tak - podniósł z ziemi kurtkę - wracajmy - rozejrzał się nerwowo - chodź - złapał mnie za rękę i pociągnął w stronę domu

Przez całą drogę rozglądał się nerwowo.. Nie dziwie mu się. I tak był twardy i ukrywał ból i strach.. Ale wiem, że w środku boi się.. Może nie tyle co o siebie.. Ale wiem, że boi się o mnie

Czemu to spotkało go?

Pierwsza myśl? Issac..

Gdy dotarliśmy do domu kazałam mu usiąść w salonie, a sama poszłam do łazienki, aby namoczyć ręcznik i wziąć parę przydatnych rzeczy.. Shey.. Będzie bolało ale muszę..

Skierowałam się w jego stronę i uklękłam

- Muszę to przemyć.. Wiesz o tym?

- Jasne - skrzywił się - przyjrzałaś mu się?

- Nie myśl o tym na razie, spójrz na mnie - Teraz patrzył prosto w moje oczy - To wygląda źle i będzie strasznie bolało... Nie lepiej jechać do szpitala? Nie wiem czy dam radę pomóc i nie chcę patrzeć jak cierpisz...

Martwię się..

Strasznie

Nie może mu się nic stać..

- To tylko lekkie poparzenia - westchnął - poboli i przejdzie

- Nie jest lekkie.. A jak coś ci się stanie? - w moich oczach nazbierały się łzy

- Nie płacz - pocalował mnie czule w czoło - nic mi nie będzie

- Naprawdę będzie bolało.. Przygotuj się - przyłożyłam mokry ręcznik do rany i natychmiast spojrzałam w jego oczy.. Lekko się skrzywił

Dalej przemywałam poparzenie

A potem je odkaziłam..

Naprawdę jest twardy, tylko lekko syknął i nic więcej.. Udaje?

Żyjmy Na Nowo ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz