Czułam palący ból w nodze. W ogóle czułam się fatalnie. Otworzyłam oczy, ale szybko je zamknęłam, ponieważ oślepiło mnie światło. Po kilku chwilach spróbowałam jeszcze raz. Byłam w jakiejś sali koło mnie na łóżku, leżał ten brozowo-włosy chłopak. Rozmawiał z różowo- włosym. Nie musiałam dużo się męczyć, żeby usłyszeć o czym mówią.
— Stworzyłeś Avatara ten chłopak, musiał cię mocno zdenerwować — powiedział różowowłosy.
— Ale ja tego nie pamiętam — powiedział zdezorientowany brunet, patrząc na kolegę.
— Często tak jest — powiedział po czym jego spojrzenie, przeleciało po sali i zatrzymało się na mnie. - O już się obudziłaś lepiej się czujesz? - zapytał i uśmiechnął się lekko do mnie.
— Yyy... Tak - powiedziałam niepewnie po czym dodałam — Też gracie w piłkę? Wygraliście z nim? — zapytałam, uśmiechając się szeroko.
Uśmiech odziedziczyłam po Marku nieważne co się dzieje. Staram się być dobrej myśli i się uśmiechać.
— Tak — odpowiedział nieco zdziwiony chłopak a jego kolega, spojrzał na mnie także z zdziwony.
— A na jakiej pozycji? I od jakiego czasu gracie? — pytałam nie zmieniajac wyrazu twarzy.
— Ja jestem obrońcą a on — wstazał na chłopaka leżącego na łóżku — pomocnikiem, gramy do roku — powiedział i uśmiechnął się do mnie.
— Super ja odkąd byłam mała, marzyłam o graniu w piłkę i teraz to może się spełnić — powiedziałam z edcytacją a uśmiech chłopaka, zniknął — Coś się stało? — zapytałam zaniepokojona.
— Nie, nie nic się nie stało — powiedział i spojrzał w okno.
— A kto jest kapitanem? Chciałabym się zapisać. — powiedziałam już trochę spokojnie, siadając z trudem na łóżku.
— Ja — odpowiedział chłopak na łóżku. Pierwszy raz w rozmowie ze mną odezwał się. Miał jakiś dziwny głos jakby był czymś zmartwiony.
— Gdzie się nauczyłaś tak kopać?
— Brat razem z jego przyjaciółmi mnie uczyli jak, byłam mała — powiedziałam, zastanawiając się czy powiedzieć dokładnie kto mnie uczył, ale zostawiłam to dla siebie... I tak się kiedyś dowiedzą.
— A jak się nazywasz? Ja jestem Kirino Rannmaru a to, jest Shindou Takuto — powiedział spokojnie patrząc na mnie z wyczekaniem.
— Erin Evans — powiedziałam a ich oczy, rozszerzyły sie ze zdziwienia.
— Czyli Mark Evans ta legenda uczyła cię piłki nożnej? — zapytał ze zdzwieniem kapitan.
— Tak, ale nie jestem taka dobra, jak oni... Jestem o wiele słabsza... A to, że zatrzymałam ten strzał to, ponieważ nie chciałam stracić piłki. — powiedziałam z uśmiechem pod czym, dodałam — Ale będę się starała być taka dobra jak oni... Więc będę mogła wstąpić to was do drużyny?
— Jeśli przejdziesz egzamin to tak — powiedział kapitan a ja uśmiechnęłam się szeroko.
— Zrobię wszystko, co w mojej mocy, by zdać — powiedziałam i spojrzałam w stronę drzwi gdzie, zobaczyłam tego chłopaka przez którego tu jestem. Ignorując ból wstałam z łóżka.
— Gdzie ty idziesz? — zapytał zmartwiony Kirino.
— Rozprostować nogi za chwilę przyjdę — powiedziałam i wyszłam z sali podążając za granatowo-włosym chłopakiem. Niestety przez bolącą nogę zdubiłam go. Dlatego zaczęłam wracać do pokoju, gdy stanęłam naprzeciwko niego.
— Co ty tu robisz? — zapytał, patrząc na mnie lodowatym spojrzeniem.
— Wiesz ja tu leżę. Przez ciebie tu trafiłam — powiedziałam spokojnie patrząc na niego z uśmiechem.
— Mogłaś nie bronić tego strzału.
— Ale obroniłam. — powiedziałam spokojnie po czym, dodałam z edcytacją — Nigdy nie widziałam tak mocnego strzału. Czemu ty chcesz zniszczyć piłkę... Osoba, która tak dobrze gra musiała kochać kiedyś piłkę — powiedziałam z szerokim uśmiechem a ten ścisną dłonie w pięści.
— Co cię to obchodzi? Nie interesuj się czyimś życiem — powiedział zły wymijając mnie. Spojrzałam na niego zdziwiona, po czym uśmiechnęłam się i wróciłam do sali.
— Widzę ze panna Evans już, wróciła ze swojej przechadzki — powiedział lekarz z uśmiechem — Lepiej już się czujesz? — zapytał.
— Tak — odpowiedziałam z uśmiechem i spojrzałam, na chłopaków ich wzrok był skierowany na moją osobę.
— To dobrze, bo wychodzisz do domu. Tylko oszczędzaj tą nogę. Tak, chociaż z dzień. Twoi rodzice czekają na korytarzu z wypisem — powiedział i dał mi wypis. Podziękowałam skinieniem głowy.
— Czyli nie tylko ja wracam do domu. — powiedział kapitan i uśmiechnął się do mnie.
— Dobra to jutro przyjdź do klubu, będzie wtedy narada — powiedział do mnie Kirino.
A ja kiwnęłam głową i wyszłam z sali.
Mam nadzieję, że nie zepsułam tego rozdziału i, że nie ma tyle błedów co w poprzednim. Starałam sie żeby było zmniej czytałam na głos i sprawdzałam gdzie powinny być przecinki. Ale znając mnie dalej gdzieś są błędy... Mam nadzieję że nie jest ich dużo. Proszę o napisanie jeśli zobaczycie błąd no i dziękuję, że to czytasz ❤️
~ Sweetjaga ~
CZYTASZ
Zrozumieć - Inazuma Eleven Go
FanfictionErin Evans zaczyna swoją przygodę z gimnazjum Raimona. Nie może już sie wręcz doczekać pierwszego dnia i w tym eliminacji do drużyny. Lecz pierwszy dzień nie jest taki bajkowy jak myślała.