2

2.2K 105 43
                                    

Czułam palący ból w nodze. W ogóle czułam się fatalnie. Otworzyłam oczy, ale szybko je zamknęłam, ponieważ oślepiło mnie światło. Po kilku chwilach spróbowałam jeszcze raz. Byłam w jakiejś sali koło mnie na łóżku, leżał ten brozowo-włosy chłopak. Rozmawiał z różowo- włosym. Nie musiałam dużo się męczyć, żeby usłyszeć o czym mówią.

— Stworzyłeś Avatara ten chłopak, musiał cię mocno zdenerwować —  powiedział różowowłosy.

— Ale ja tego nie pamiętam —  powiedział zdezorientowany brunet, patrząc na kolegę.

— Często tak jest  —  powiedział po czym jego spojrzenie, przeleciało po sali i zatrzymało się na mnie. - O już się obudziłaś lepiej się czujesz? - zapytał i uśmiechnął się lekko do mnie.

— Yyy... Tak - powiedziałam niepewnie po czym dodałam — Też gracie w piłkę? Wygraliście z nim? —  zapytałam, uśmiechając się szeroko.

Uśmiech odziedziczyłam po Marku nieważne co się dzieje. Staram się być dobrej myśli i się uśmiechać.

— Tak — odpowiedział nieco zdziwiony chłopak a jego kolega, spojrzał na mnie także z zdziwony.

— A na jakiej pozycji? I od jakiego czasu gracie? —  pytałam nie zmieniajac wyrazu twarzy.

— Ja jestem obrońcą a on — wstazał na chłopaka leżącego na łóżku — pomocnikiem, gramy do roku — powiedział i uśmiechnął się do mnie.

— Super ja odkąd byłam mała, marzyłam o graniu w piłkę i teraz to może się spełnić — powiedziałam z edcytacją a uśmiech chłopaka, zniknął — Coś się stało? — zapytałam zaniepokojona.

— Nie, nie nic się nie stało —  powiedział i spojrzał w okno.

— A kto jest kapitanem? Chciałabym się zapisać. — powiedziałam już trochę spokojnie, siadając z trudem na łóżku.

— Ja — odpowiedział chłopak na łóżku. Pierwszy raz w rozmowie ze mną odezwał się. Miał jakiś dziwny głos jakby był czymś zmartwiony.

— Gdzie się nauczyłaś tak kopać?

— Brat razem z jego przyjaciółmi mnie uczyli jak, byłam mała —  powiedziałam, zastanawiając się czy powiedzieć dokładnie kto mnie uczył, ale zostawiłam to dla siebie... I tak się kiedyś dowiedzą.

— A jak się nazywasz? Ja jestem Kirino Rannmaru a to, jest Shindou Takuto — powiedział spokojnie patrząc na mnie z wyczekaniem.

— Erin Evans — powiedziałam a ich oczy, rozszerzyły sie ze zdziwienia.

— Czyli Mark Evans ta legenda uczyła cię piłki nożnej? — zapytał ze zdzwieniem kapitan.

— Tak, ale nie jestem taka dobra, jak oni... Jestem o wiele słabsza... A to, że zatrzymałam ten strzał to, ponieważ nie chciałam stracić piłki.  — powiedziałam z uśmiechem pod czym, dodałam — Ale będę się starała być taka dobra jak oni... Więc będę mogła wstąpić to was do drużyny?

— Jeśli przejdziesz egzamin to tak —  powiedział kapitan a ja uśmiechnęłam się szeroko.

— Zrobię wszystko, co w mojej mocy, by zdać — powiedziałam i spojrzałam w stronę drzwi gdzie, zobaczyłam tego chłopaka przez którego tu jestem. Ignorując ból wstałam z łóżka.

— Gdzie ty idziesz? — zapytał zmartwiony Kirino.

— Rozprostować nogi za chwilę przyjdę — powiedziałam i wyszłam z sali podążając za granatowo-włosym chłopakiem. Niestety przez bolącą nogę zdubiłam go. Dlatego zaczęłam wracać do pokoju, gdy stanęłam naprzeciwko niego.

— Co ty tu robisz? — zapytał, patrząc na mnie lodowatym spojrzeniem.

— Wiesz ja tu leżę. Przez ciebie tu trafiłam — powiedziałam spokojnie patrząc na niego z uśmiechem.

— Mogłaś nie bronić tego strzału.

— Ale obroniłam. — powiedziałam spokojnie po czym, dodałam z edcytacją — Nigdy nie widziałam tak mocnego strzału. Czemu ty chcesz zniszczyć piłkę... Osoba, która tak dobrze gra musiała kochać kiedyś piłkę — powiedziałam z szerokim uśmiechem a ten ścisną dłonie w pięści.

— Co cię to obchodzi? Nie interesuj się czyimś życiem — powiedział zły wymijając mnie. Spojrzałam na niego zdziwiona, po czym uśmiechnęłam się i wróciłam do sali.

— Widzę ze panna Evans już, wróciła ze swojej przechadzki — powiedział lekarz z uśmiechem — Lepiej już się czujesz? — zapytał.

— Tak — odpowiedziałam z uśmiechem i spojrzałam, na chłopaków ich wzrok był skierowany na moją osobę.

— To dobrze, bo wychodzisz do domu. Tylko oszczędzaj tą nogę. Tak, chociaż z dzień. Twoi rodzice czekają na korytarzu z wypisem — powiedział i dał mi wypis. Podziękowałam skinieniem głowy.

— Czyli nie tylko ja wracam do domu. — powiedział kapitan i uśmiechnął się do mnie.

— Dobra to jutro przyjdź do klubu, będzie wtedy narada — powiedział do mnie Kirino.

A ja kiwnęłam głową i wyszłam z sali.

Mam nadzieję, że nie zepsułam tego rozdziału i, że nie ma tyle błedów co w poprzednim. Starałam sie żeby było zmniej czytałam na głos i sprawdzałam gdzie powinny być przecinki. Ale znając mnie dalej gdzieś są błędy... Mam nadzieję że nie jest ich dużo. Proszę o napisanie jeśli zobaczycie błąd no i dziękuję, że to czytasz ❤️

~ Sweetjaga ~

Zrozumieć - Inazuma Eleven Go Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz