Usiedliśmy wspólnie do stołu, wszyscy rozmawiali, że sobą z uśmiechem. No Ami była czasami smutniejsza, nie wiedziałam, o co chodzi.
- Ami słyszałaś, że nasza mała Erin dostała się do drużyny piłkarskiej? - zapytał dziadek, zwracając uwagę Ami na mojej osobie.
- Tak słyszałam, ale nie wiem, czy to dobrze - mruknęła cicho, ona nie cieszyła się z tego. Była przeciwna... Co ja jej takiego zrobiłam?
- Czemu tak mówisz? Przecież piłka jest wspaniała sama, tak przecież często mówiłaś - powiedział Mark widać, że wypowiedź Ami zdenerwowała go.
- No może tak mówiłam, ale piłka to niebezpieczny sport szczególnie dla dziewczyn. - powiedziała spokojnie, patrząc na widoki za oknem. A ja nie wytrzymałam, w moich oczach pojawiły się łzy. Chciałam, żeby była ze mnie dumna tak jak Mark, dziadek, Nelly rodzice. Chciałam, żeby ona i Axel byli ze mnie dumni... A ona mówi, że nie powinnam grać, chociaż to ona powtarzała razem z Markiem, żebym szła za marzeniami.
- To po prostu powiedz, że się nie nadaje - powiedziałam zła, po czym wstałam od stołu, a następnie wybiegłam z kuchni. Szybko włożyłam buty i wyszłam z domu. Po prostu biegłam przed siebie nie, zwracając na nic uwagi, chciałam być jak najdalej od Ami. Nie mogłam uwierzyć w to, co usłyszałam. Biegam przed siebie, myśląc gdzie mogę się schować, żeby mnie nie znaleźli.
Biegłam aż wpadłam na kogoś, spojrzałam na chłopaka i przeklinałam w głowę, że akurat jego musiałam spotkać.
- Błagam pomóż mi się schować - powiedziałam błagalnie patrząc na niego, byłam smutna i to mocno a chłopak chyba to zauważył.
- Okej chodź za mną - powiedział i ruszył w znanym jego kierunku. Doszliśmy do jakiegoś bloku, a chłopak wszedł do środka. Ja dużo nie myśląc weszłam za nim, po długim wchodzenia po schodach, a potem po grabinie weszliśmy na dach.
- Tu cię nie powinni znaleźć - odpowiedział był wyjątkowo miły, nie zachowywał się jak on.
- Dziękuję - powiedziałam i usiadłam trochę dalej od krawędzi, chłopak po chwili usiadł koło mnie i spojrzał na tętniące życiem miasto.
- Przed kim zwiewałaś? - zapytała patrząc przed siebie, jego wyraz twarzy jak zwykle nic nie mówił po prostu siedział i chyba nad czym.
- Nie chciałam, żeby ktoś z rodziny mnie dogonił mam ich na dzisiaj dosyć wszystkich. Moja kuzynka powiedziała, że piłka nożna to zbyt niebezpieczny sport dla dziewczyny, chociaż ona sama gra w piłkę. Nie pogratulowała przyjęcia ni nic tylko powiedziała, że to jest zbyt niebezpieczne. Chciałam, żeby była, że mnie dumna a ona... - powiedziałam, a w moich oczach pojawiły się łzy.
Chłopak nic nie powiedział tylko spojrzał na mnie i przytulił delikatnie. To mi wystarczyło, chociaż wiedziałam, że to nic wielkiego poczułam w kimś wsparcie, które bardzo mi pomogło. Trawiliśmy tak chwilę, aż postanowiłam się odezwać.
- Dziękuję - mruknęłam cicho, a chłopak spojrzał na mnie szokowany.
- Za co? Przecież nic nie zrobiłem - powiedział i usiadł normalnie, przez co puścił mnie.
- Za to, że mnie wysłuchałeś - powiedziałam dalej lekko smutna, ale czułam się już o wiele lepiej niż wcześniej.
- Nie ma za co - odpowiedział patrząc znowu na krajobraz miasta. Chciałam wykorzystać ta chwile, żeby dowiedzieć się czemu tak nienawidzi piłki.
- Mogę zadać ci pytanie? - zapytałam patrząc na niego niepewnie.
- Już zadałaś - powiedziała zerkając na mnie.
- Ale oprócz tego - powiedziałam uśmiechając sie lekko. Chłopak zachowywał się inaczej niż na boisku. Bardziej normalnie
- No okej
- Czemu nienawidzisz piłki? - zapytała a twarz chłopaka od razu spochmurniała.
- Nie powinno cię to obchodzić - powiedział wstając, a ja spojrzałam na niego smutna. A on ruszył do grabiny, po której zaczął schodzić.
- Przepraszam i dziękuję - krzyknęłam, żeby mnie usłyszał.
Zachowałam się jak idiotka zadając te pytanie chłopakowi.
Postanowiłam jeszcze chwilę posiedzieć na dachu i po około godzinie zeszłam i ruszyłam w stronę domu. Dopiero wtedy postanowiłam wyjąć telefon i zobaczyłam masę połączeń od Marka, Nelly mamy, taty dziadka nawet od Amy i... Axela. Postanowiłam oddzwonić do Marka
- Erin? Gdzie ty jesteś? - powiedział od razu jak odebrał, a ja spojrzałam na otaczający mnie krajobraz.
- Koło parku niedaleko szkoły - powiedziałam spokojnie cały czas idąc wolno w stronę domu.
- Już jadę po ciebie, zostań tam gdzie jesteś - powiedział i się rozłączył, przez co musiałam usiąść na ławce i czekać na chłopaka. Po kilku dłuższych chwilach naprzeciwko mnie zatrzymał się samochód mojego brata, a ja od razu utonęłam w uścisku Marka i Nelly.
- Wiesz jak my się o ciebie martwiliśmy? - zapytał lekko zdenerwowany.
- Przepraszam - mruknęłam, a Nelly uśmiechnęła się.
- Ważne, że jest Ci przykro, a teraz wsiadaj do samochodu Amy z rodzicami i dziadkiem w domu czeka - powiedziała Nelly, wsiadając do samochodu. Ja szybko powtórzyłam jej zachowanie i już po chwili jechaliśmy. Gdy byliśmy w domu wyszłam z samochodu i ruszyłam do drzwi gdzie spotkałam Amy.
- Erin to nie tak miało brzmieć źle zrozumiałaś - powiedziała, ale ja jej nie dałam dokończyć i pobiegła na górę.
Hej przepraszam, że znowu nie było długo rozdziałów i, że ten jest taki krutki. Postaram się napisać jeszcze jeden w czasie ferii ale nie wiem czy mi się uda a drugie. Czy następne rozdziały mogą być w narracji 3 osobowej?
CZYTASZ
Zrozumieć - Inazuma Eleven Go
FanfictionErin Evans zaczyna swoją przygodę z gimnazjum Raimona. Nie może już sie wręcz doczekać pierwszego dnia i w tym eliminacji do drużyny. Lecz pierwszy dzień nie jest taki bajkowy jak myślała.