31

837 50 10
                                    

Sobotnie słońce padło na moją twarz budząc mnie tym samym ze snu. Dziś zaczynał się mój trening z Tsurugi. Nie chciałam na niego iść. Jednak wiedziałam, że powinnam wyjść z domu.

Usiadlam na łóżku, opierając sie o ścianę. Schowałam twarz w dłonie, starając się rozbudzić. Usłyszałam jak przychodzi mi powiadomienie. Niechętnie sięgnęłam po telefon. A widząc nieznany numer zmarszczyłam brwi.

"Za godzinę zaczynamy trening, nie spóźnij się. Nie mam całego dnia"

Westchnęłam zrezygnowana, wstając z łóżka. Jeśli Tsurugi aż tak się poświęca dla mnie, ja chociaż trochę dam z siebie zaangażowania.

Szybko ogarnęłam się schodząc na dół. Moja mama już była na nogach jak zwykle o tej porze.

— Cześć skarbie — powiedziała do mnie z delikatnym uśmiechem, podała mi talerz z kanapkami. — Cieszę się, że zaczynasz wracać. To dzięki temu chłopcu? Miły się wydaje.

Mama usiadła naprzeciwko mnie, widziałam, że czeka aż zacznę coś opowiadać o Kyousuke. Nie miałam na to humoru. Zaczęłam jeść kanapki nie odpowiadając mamie. Widziałam zawód w jej oczach. Jednak ja nie wiedziałam co mam powiedzieć. "Mamo, bo ja po prostu nie chce, żeby cała szkoła wiedziała, jaka jestem upierdliwa?"

— Czemu nie chcesz nic o nim powiedzieć? — zapytała na co dostała tylko wzruszenie ramionami. Nie lubiłam być, aż tak obojętna w stosunku do niej jednak nie chciałam rozmawiać o chłopaku. Gdy tylko zjadłam kanapki odłożyłam talerz do zlewu.

— Idę, się spotkać ze znajomymi nie wiem, kiedy wrócę — powiedziałam cicho i nie czekając na odpowiedź mamy wyszłam do holu. Nałożyłam szybko sportowe buty, po czym wyszłam z domu.

Droga na boisko wlekła mi się strasznie. Myślałam o wszystkim byle nie o piłce. Nie chciałam tam być, ale też nie chciałam, żeby każdy dowiedział się o moim zachowaniu. Może to nic takiego, ale dla mnie to było strasznie krępujące. Gdy tylko weszłam na boisko, zobaczyłam chłopaka odbijającego piłkę, jak zwykle dłonie miał schowane w kieszeni. Nie rozumiałam jak on tak potrafi grać. No ale on w nie jednym mnie już zaskoczył. Niechętnie zaczęłam schodzić na dół, chłopak zauważył mnie w połowie drogi. Przestał odbijać i po prostu przez chwilę mnie obserwował.

— Myślałem, że nie przyjdziesz — powiedział spokojnie, cały czas mi się przyglądając. Westchnęłam cicho na słowa chłopaka. — Nie zamierzasz się do mnie odzywać?

— To miał być trening, a nie spotkanie towarzyskie — powiedziałam wzruszając ramionami, im szybciej trening się tym szybkiej będę mogla pójść do domu. Nie miałam ochoty tam siedzieć, nie z nim nie na boisku.

— Trening to też w pewnym sensie spotkanie towarzyskie — wzruszył ramionami, a na jego ustach pojawił się delikatny uśmiech. — A teraz rozgrzej się, nie chce, żeby złapała jakąś kontuzje.

Chłopak wrócił do odbijania piłki, zerkał czasami na mnie jak się rozgrzewałam. Było to dla mnie troszkę krępujące... Chociaż powinnam już do tego przywyknąć. W końcu chwilę grałam z całą drużyną chłopaków.

— Już? Czy wieczność zamierzasz się rozgrzewać? — zapytała z uniesioną brwią, widocznie znudzony.

— Taa, bo nie mam na co czasu przeznaczać — burknęłam kończąc swój trening. Stanęłam naprzeciwko chłopaka, krzyżując ręce na piersiach.

— To zacznijmy od tego, że musisz mi odebrać piłkę. Dla ułatwienia, dla ciebie Panno Evans nie będę biegał. To powinno dać Ci jakieś szanse — powiedział z rozbawieniem delikatnie ruszając piłką ale tak, że cały czas była przy jego nodze.

Chłopak zirytował mnie swoimi słowami, nie po to tyle ćwiczyłam, żeby nie potrafić zabrać piłki jednej osobie. Nie ważne, że naprawdę dobrej w piłce. Ruszyłam na niego z zamierem zabrania piłki ale ten szybko podbił piłkę, że zamiast zabrać ja nogą. Złapałam ją w ręce. Chłopak zaśmiał się, co mnie jeszcze bardziej z irytowało. Czułam się strasznie, byłam cholerną, Evans powinnam umieć zabrać piłkę.

— Coś wyszła panna z formy. Jeszcze raz? — zapytał z głupkowatym uśmiechem. Jego to śmieszyło, a mnie jego wyraz twarzy coraz bardziej złościł. Musiałam mu udowodnić, że potrafię mu zabrać tę piłkę. Chciałam utrzeć mu trochę tego jego ego.

— To było po prostu zamyślenie. Zobaczysz teraz ci zabiorę — warknęłam, emocje zaczęły brać górę. Nie panowałam nad nimi.

— Co tak agresywnie? Gdzie ta twoja pewność siebie, jakoś jak pierwszy raz się spotkaliśmy z łatwością byś mi zabrała ta piłkę. Ja jej prawie nie trzymam, nie widziałaś ile dałem Ci czasu na zabranie jej? — zapytał, a jego twarz spoważniała, głupkowaty uśmiech znikł, a on wpatrywał się we mnie wzrokiem wypranym z emocji. Nie wiedziałam, jak zareagować chłopak miał częściowo rację. Ja nie chciałam zabrać mu piłki. Pragnęłam pokazać, że to, co mówił nie jest prawdą. Działanie pod wpływem emocji nigdy nie jest dobre i nie daje zamierzonych efektów — Erin! — podniósł głos patrząc mi prosto w oczy — Ogarnij się! Na boisku potrafisz się podnieść po potężnych strzałach, a teraz nie potrafisz odsunąć życia codziennego na bok? Nie potrafisz się podnieść? Erin! Musisz ruszyć dalej. Wiem, że to może być cholerne ciężkie, ale nie zachowuj się tak.

Widziałam jak chłopaka mięśnie twarzy się zaciskają. Tak samo, jak dłoń. Nie potrafiłam teraz na niego patrzeć, on walczył o starą mnie. Jednak ja nie wiedziałam, czy ta Erin jeszcze żyje. Czy jest szansa na powrót starego życia? Gdy podniosłam wzrok, Tsurugi stał kawałek odemnie podbijając piłkę. Nie mogłam się poddać, nie mogłam przestać walczyć, gdy inni walczą o mnie. Wzięłam głęboki oddech, starając się odsunąć wszystkie problemy od siebie. To, co dzieje się poza boiskiem tam zostaje.

Ruszyłam na chłopaka spokojnie, obserwując jego ruchy, spokój ogarnął moje ciało. A ja mogłam wypatrzeć odpowiedni moment na odebranie mu piłki. Nie myśląc dużo razem z piłką ruszyłam w stronę bramki, miałam zamiar strzelić. Jednak zapomniałam, że Tsurugi jest na boisku. Chłopak jednym sprawnym ruchem odebrał mi piłkę.

— Następna część treningu, zabierz mi teraz piłkę. — powiedział łagodnym głosem, jego złość, powaga.

Zniknęły, teraz razem ze mną na boisku był chłopak bez żadnych problemów. Osoba, która beztrosko grała w piłkę, ciesząc się tym co robi. Która nie myślała o tym, że ktoś włada piłką, że jego brat jest w szpitalu. Po prostu cieszył się gra w piłkę, chciałam to zobaczyć, odkąd go poznałam, jednak teraz ja nie potrafię się z tego cieszyć. Chociaż teraz dzięki niemu zaczęły pojawiać się szczęśliwe momenty z dziadkiem i z piłką. Pozwoliłam sobie ten ostatni raz cieszyć się gra.

Ruszyłam w stronę chłopaka z zamiarem zabrania piłki. Ten właśnie przygotowywał się do strzału, dlatego szybko wybiegłam przed niego. Uderzyliśmy w piłkę prawie w jednym momencie. Ja nie chciałam pozwolić chłopakowi na strzał, a ten chciał strzelić. Czułam radość, która rozchodziła się po moim ciele, pierwszy raz od tak dawna byłam znowu szczęśliwa. Robiłam co kochałam grałam, nie myśląc o niczym innym. Skupiłam się na piłce na tym, żeby nie pozwolić chłopakowi strzelić. Chłopak miał więcej siły, przez co coraz bardziej możliwość strzału się po wietrzała. Jednak ja nie zamierzałam się poddać, tak bardzo chciałam to obronić. Pokazać sobie, że jestem to zrobić. Przecież byłam w stanie pokonać Tsurugiego prawda. Czułam jak dziwne siły we mnie wstępują, a w oczach Tsurugi widziałam satysfakcję. Jednak w momencie, gdy w nie spojrzałam, znowu przed oczami pokazał mi się obraz wypadku. Poddałam się znowu, odpuszczając dając Tsurugiemu strzelić. Dając mu tą satysfakcje.

(Przepraszam że rozdział jest dopiero teraz jednak nie miałam czasu kiedy wcześniej go napisać i wstawić. Mam teraz na głowie poprawianie ocen, więc też nie wiem kiedy pojawi się następny rodział. Dziękuję że czytacie. Jak wam się podoba rodział? Przepraszam, że nie odpisałam na komentarze pod poprzednim rozdziałem. Rodział ma 1204 słowa. Do następnego rozdziału ❤️ mam nadzieję, że się fajnie czyta

Zrozumieć - Inazuma Eleven Go Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz