6

1.5K 80 17
                                    

Początku chciałabym was przeprosić, że ostatni rozdział był rok temu... Nie miałam weny... A dokładniej miałam, ale na dalsze rozdziały a na ten nie miałam w ogóle... Mam nadzieję, że moja wena na razie utrzyma się długo. A teraz zapraszam na rozdział :)

Nie mogłam uwierzyć. Dostałam się do klubu piłkarskiego Raimon.

— Muszę się pochwalić Markowi —  mruknęłam sama do siebie. Po czym szybko wyszłam z szatni i biegiem ruszyłam w stronę domu mojego brata. Przez całą drogę szczerzyłam się jak głupia. Nie mogłam uwierzyć, że będę w tym samym klubie co mój brat kilka lat temu. To wszystko dzięki niemu, się tu dostałam i zaczęłam spełniać swoje marzenia.

Szybko wbiegłam do domu mojego brata, nawet nie pukałam byłam zbyt podekscytowana. Gdy tylko przekroczyłam próg zobaczyłam Nelly, od razu przytuliłam ja z całej siły.

— DOSTAŁAM SIĘ, DOSTAŁAM SIĘ — zaczęłam krzyczeć przytulona do niej. Jak bym nie była aż taka zachwycona dostaniem się do klubu, chyba zaczęłabym śmiać się z jej wyrazu twarzy. Zdziwienie mieszkało się z przestraszaniem i może ociupinką szczęścia.

— To gratuluję młoda — powiedział Mark, schodząc po schodach.

— No właśnie gratulacje Erin — przytuliła mnie mocno Nelly, po czym dodała z "boleścią" — Tylko następnym razem ciszej krzycz.

— Oj przepraszam — powiedziałam przepraszającym tonem odsuwając się od niej. Od razu Mark mnie przytulił. I odkręcił wokoło, był tak samo szczęśliwy, jak ja.

-
— Wiedziałem, że dasz radę. Więc może trochę poodbijamy piłkę? —  zaproponował, stawiając mnie na ziemię.

— Jak dla mnie super. Nelly idziesz z nami prawda? —  zapytałam ze słodkim oczkami moją szwagierkę, jak ja uwielbiałam mieć na nią haka. Jeszcze nigdy nie oparła się moim słodkim oczkom.

Nelly spojrzała na Marka szukając w nim ratunku, ale go nie znalazła. Chcąc nie chcąc kiwnęła głową na zgodę i ruszyła razem z nami na pobliskie boisko.

— Więc kiedy masz najbliższy mecz? —  zapytał mój brat, patrząc na mnie, ja odwróciłam się do niego i zaczęłam iść tyłem — W najbliższym nie zagram, bo nie jestem w pierwszym składzie. Jest on za dwa tygodnie w piątek. Nie mogę się już doczekać. Mam nadzieję, że Raimon wygra!- powiedziałam z ekscytacją, wchodząc na boisko.

Nelly spojrzała na mnie tak jak by odpłynęła we wspomnienia.

—  Jesteś tak bardzo podobna do Marka, ta sama ekscytacja, miłość do piłki.

— Widać, że jesteśmy rodzeństwem — powiedziałam, że śmiechem kopiąc piłkę do Nelly dziewczyna tylko się uśmiecha.

— A co to był za chłopak wczoraj w lodziarni? — zapytał Mark całkowicie zmieniając temat, przez co na chwilę nie wiedziałam o co chodzi.

— Yyy... To był Kirino... Kolega z drużyny.

— Kolega z drużyny tak? — powiedział Mark z tym swoimi uśmieszkiem, na co wywróciłam oczami, niby był on ode mnie starszy i to o dużo, ale czasami zachowuje się jak chłopaki w moim wieku.

Nelly słysząc komentarz męża kopnęła niespodziewanie piłkę, która walnęła go w ramię.

— Kochanie, gramy? — zapytała z niewinnym uśmiechem, i mrugnęła do mnie porozumiewawczo. Uwielbiałam tę dziewczynę, zawsze była stora mi pomóc, albo wysłuchać była dla mnie jak przyjaciółka. Cieszyłam się, że ona właśnie jest żona mojego brata.

— Tak, tak gramy — powiedział z uśmiechem Mark i podał piłkę do mnie, ja za bardzo się na niej nie skupiłam i walnęła mnie lekko w brzuch. Moje zainteresowanie przejął Kirino, który szedł gdzieś. Szybko podbiegłam do wyjścia z boiska i stanęłam niedaleko Kirino, słyszałam z tyłu jakieś komentarze mojego brata, ale zignorowałam je.

— Kirino —  powiedziałam zwracając jego uwagę na mnie. Uśmiechnął się, gdy mnie zobaczył.

— O Erin to ty jeszcze nie w domu? —  zapytał przyglądając się mi z uśmiechem.

— Byłam u brata pochwalić się, że dostałam się do klubu, no i przyszliśmy tutaj trochę po odbijać piłkę — pokazałam na Nelly i Marka, którzy właśnie kopalni piłkę — Chcesz z nami zagrać w piłkę? —  zapytałam miło.

— Tak z chęcią — powiedział chłopaka, ja bez myślenia złapałam go za rękę i pociągnęłam w stronę reszty. Chłopak zostawił torbę przy wejściu i posłusznie poszedł za mną. Gdy tylko zobaczyłam wzrok Marka wiedziałam, że nie będę miała życia w domu. Mogłam pomyśleć, zanim złapałam Kirino za rękę.

— Więc was już chyba sobie nie muszę przedstawiać — mówi lekko speszona.

— Jasne ty jesteś Kirino tak? —  zapytała Nelly.

— Tak — odpowiedział i uśmiechnął się lekko.

— To ja pójdę usiąść a wy sobie mocniej zagrajcie lub coś nie wiem — powiedziała Nelly z uśmiechem i ruszyła w stronę ławki.

— Na pewno nie chcesz z nami zagrać? — zapytał Mark a ja kiwnęła na tak. Mój brat szybko pobiegł do bramki a ja z Kirino stanęliśmy przed nią.

— Bez strzałów Hitassumi na razie — powiedział Mark przygotowując się do strzału.

— I tak nie mam żadnego — powiedziałam ze śmiechem i podałam piłkę do Kirino widać, że piłka nożna sprawiała mu przyjemność. Grał inaczej niż na eliminacjach bardziej swobodnie.

— Kiedyś uda ci się zrobić — powiedział Mark — Ja ćwiczyłem dosyć długo, zanim udało mi się stworzyć Boską Rękę oraz ciężko.

— Ale ty miałeś dzienniki dziadka a ja nie — powiedziałam i kopnęłam w stronę bramki no ale Mark z łatwością złapał i rzucił piłkę do Kirino.

— Mocno — krzyknął z szerokim uśmiechem, uwielbiam ten wyraz twarzy, który zawsze dodawał mi otuchy.

— Okej — powiedział Kirino i kopnął w stronę bramki zabrakło mu kilku milimetrów, żeby trafił, lecz niestety nie udało mu się.

—  Następnym razem ci się udało było blisko — mówi z szerokim uśmiechem i podaje mi piłkę. Gdy tylko miałam strzelać, poczułam na sobie czyjś wzrok, przez moje rozkojarzenie piłka poleciała metr od bramki. Szybko spojrzałam wokoło siebie, ale nikogo nie zauważyłam.

— Erin co ci? — zapytał Mark, a Kirino spojrzał na mnie zmartwiony.

— Nic się nie stało, po prostu się rozkojarzyłam — powiedziałam spokojnie i pobiegłam po piłkę. —  Kirino — krzyknęła do chłopaka i kopnęłam piłkę a ten z łatwością przyjął ją i strzelił a przez to, że tym razem Mark był zdezorientowany. Nie złapał piłki, a ja szczęśliwa przybiłam piątkę z Kirino.

— Udało się — krzyknęłam szczęśliwa i odwróciłam się do Nelly, która uśmiechnęła się do mnie szczęśliwa.

— Brawo dla was — krzyknęła dziewczyna.

Jak wam się podoba rozdział? Jeszcze raz przepraszam za taką długość nieobecność. 💔 Mam nadzieję, że rozdział się podoba. Piszcie proszę co myślicie ❤️, a przy okazji polecacie jakieś książki o Inazumie?

Zrozumieć - Inazuma Eleven Go Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz