Po treningu razem z Julką byłyśmy w doskonałych humorach. Julka w ogóle nie wygląda teraz na zmartwioną tym, że jej brat może być zły. Po prostu cieszyła się chwilą jak ja.
Dziewczyna otworzyła drzwi kluczem i najciszej jak potrafiła weszła do domu. Spojrzałyśmy na siebie zdziwione, gdy usłyszałyśmy rozmowę z salonu oraz płacz
— Podsłuchujemy? — zapytałam zaciekawiona wskazując, ruchem głowy na salon. Julkę nie musiałam długo namawiać, pierwsza podeszła pod drzwi przykładając ucho do nich. Uczyniłam to samo.
— Musimy to jej jakoś powiedzieć... — usłyszałam załamany głos Marka. Przygryzła lekko wargę, coraz bardziej zaniepokojona tym, co mogę usłyszeć.
— Wiesz o co może chodzić? — szepnęła Julka unosząc na mnie wzrok. Wzruszyłam ramionami, po czym uciszyłam ja, chciałam dokładnie usłyszeć o czym rozmawiają.
— Dobrze wiesz jak ona była z nim związana... To może źle się skończyć. — usłyszałam głos Cordi. Zaczęłam się coraz bardziej denerwować. Musiała to zauważyć Julka, ponieważ położyła dłoń na moim ramieniu.
— Ale ona musi wiedzieć. Ile zamierzcie to ukrywać. Ona nie ma 5 lat, żeby nie rozumieć. Prędzej czy później zrozumie, że cos jest nie tak. Wieczność zamierzacie przed nią ukrywać, że jej dziadek, nie jest w ciężkim stanie tylko nie żyje. — powiedział spokojnie Axel.
— Erin? — usłyszałam cichy głos Julki, dziewczyna położyła mi rękę na ramieniu. Starała się zwróci moja uwagę, jednak ja jedynie tępo wpatrywałam się w ścianę przede mną. Najbliższe mi osoby okłamywały mnie, kazały się cieszyć, a nawet nie pozwolili mi pożegnać się z dziadkiem. Podniosłam wzrok na Julkę, było mi tak cholernie źle. Czułam jak po moich policzkach lecą słone łzy. Nie zamierzałam nic z tym zrobić, nie zamierzałam być w domu razem z tymi kłamcami. Nie myśląc dużo wyrwałam sie Julce i wybiegłam z domu. Słyszałam za sobą przestraszone krzyki Julki, a następnie reszty. Kontem oka zauważyłam, że Axel też zaczął za mną biec. Jednak na moją korzyść był dystans, który na początku przebiegłam.
Nogi same mnie niosły, jedynie co widziałam to wodospad łez. A na nim wszystkie chwilę spędzone z dziadkiem. I ta myśl w głowie, która mówiła mi, że już go nigdy nie zobaczę, nie przytulę nie pogram w piłkę. Chciałam, żeby zobaczył jak moja drużyna wygrywa mistrzostwa chciałam, żeby przy mnie był, żeby był ze mnie dumny. A teraz nigdy więcej go nie zobaczę. Przez te cholerne lody.
W momencie, kiedy trochę wytarła oczy zauważyłam, że jestem niedaleko miejsca zamieszkania Tsurugi. Chociaż wiedziałam, że nie jesteśmy przyjaciółmi, po prostu chciałam z kimś posiedzieć. Nie być z tym wszystkim sama. On wiedział co się stało, nie musiałam mu tłumaczyć. Nie myślałam wtedy jak to głupio musiało wyglądać, że przychodzę do niego.
Podeszłam do drzwi jego domu, a w moich oczach znowu zaczęły pojawiać się łzy. Przypomniały mi się słowa dziadka o Tsurugi.
Usłyszałam dźwięk otwierających się drzwi, jednak nie wiedziałam kto stał przedemną łzy stutecznie mi to uniemożliwiały.
— Czy...y je...st Kyo...usu...ke — zapytałam zapłakanym głosem. Jakbym znała tą panią bardziej najpewniej bym sie przytuliła. Jednak kobieta była dla mnie obca, a ja nie chciałam wyjść i przed nią na wariatkę.
— Tak, czy coś się stało? — zapytała łagodnym głosem. Położyła mi dłoń na ramieniu kucając. Chciała najpewniej, żeby na nią spojrzałam, co zrobiłam. Widziałam w jej oczach troskę, uśmiechała się łagodnie. — Kyousuke jest na górze w swoim pokoju, czy twoi rodzice wiedzą, że tu jesteś?
Zamknęłam oczy wciągając gwałtownie powietrze. Moim zwyczajem chyba się stanie okłamywanie tej pani.
Niepewnie pokiwałam głową, co kobieta od wdzięczyła wstając i prowadząc mnie do środka.
— Zrobię wam czekolady, a ty idź do Kyousuke — powiedziała, nie trzeba było mi długo powtarzać wbiegłam po schodach na górę, a następnie podeszłam do drzwi chłopaka. Wahałam się, czy zapukać, miałam jeszcze możliwość uciec z tego domu i po prostu całą noc przepłakać w jakimś parku. Powinnam wybrać to, a nie nadużywać miłego zachowania chłopaka.
Podniosłam dłoń z zamiarem zapukania, jednak nie miałam na tyle odwagi. Szybko zbieglam ze schodów, spotykając się z zdziwionym wzrokiem pani tego domu.
— Już idziesz?
— Brat mi napisał, że mama prosi, żebym już wróciła do domu jakąś ważna sprawa — skłamałam. To było już dla mnie normą. Szybko wyszłam z domu chłopaka. Ruszyłam w stronę parku niedaleko szpitala, robiło się coraz ciemniej. A ja zaczynałam się coraz bardziej bać, jednak złość, smutek te wszystkie uczucia, jakie mną kierowały nie znikały, a ja nie potrafiłam wrócić do domu. Nie, gdy moja rodzina cały czas sprawia mi ból.
Usiadłam na jednej z ławek chowając twarz w dłoniach. Znowu łzy zaczęły lecieć z moich oczów. Znowu widziałam dziadka i czułam tę cholerną pustkę w sercu.
— Zobacz Ricko jaka ślicznotka — usłyszałam nad sobą zachrypnięty głos. Podniosłam głowę, natrafiając na wzrok dwóch facetów po czterdziestce. Czuć było od nich alkoholem, a oni zaczęli się do mnie niebezpiecznie zbliżać.
— Mamusia o tatuś nie mówili, żeby nie włóczyć się samemu w nocy? — zapytał drugi. Podszedł do mnie i złapał mnie za rękę uniemożliwiając mi ucieczkę. Wstrząsną mną kolejny wybuch płaczu.
— Erin! Erin! Erin! — usłyszałam czyjeś nawoływanie. Rozpoznałam te głosy to był Axel z Markiem.
Nie myślałam dużo, zebrałam w sobie ostatki siły na krzyk.
— Tutaj!
Potem wszystko działo się tak szybko, Axel z Markiem odepchnęli ode mnie tych dwóch facetów i dosyć szybko powalili ich na ziemię. Koło mnie za to pojawiły się Cordi i Julka przytulając mnie. Nie myślałam już o tym, że utrwali przede mną śmierć dziadka. Potrzebowałam ich, wtuliłam się w dziewczyny i wybuchłam płaczem. To był mój najgorszy dzień i miałam nadzieję, że wreszcie się skończy.
(Przepraszam że takie krótkie, mam nadzieję że się wygodnie czyta bo mi samej nie podoba się jak pisze i próbuje to zmienić ale zawsze wychodzi to samo czyli nic. Rozdział według mnie wyszedł mniej niż miernie a według was?
CZYTASZ
Zrozumieć - Inazuma Eleven Go
FanfictionErin Evans zaczyna swoją przygodę z gimnazjum Raimona. Nie może już sie wręcz doczekać pierwszego dnia i w tym eliminacji do drużyny. Lecz pierwszy dzień nie jest taki bajkowy jak myślała.