Rozdział 13

47 4 0
                                    

Farma

-Kurwa długo jeszcze będziemy tak jeździć?- zapytał rozdrażniony Jimin.

-No wyobraź sobie, że do Indii z Chin jest w chuj daleko... więc tak, długo.- odparł zbulwersowany Yoongi.

-Czy możecie się w końcu przestać kurwa kłócić?- dołączył się Namjoon.

-A Ty na chuj się wpierdalasz?!- krzyknął Hoseok.

-Dość!- wrzasnęła Ann. -Robimy postój. Musimy odpocząć od jazdy, zanim sie kurwa wszyscy pozabijacie. Zatrzymaj się tam na wzgórzu.- nakazała rudowłosa. Yoongi stanął pod starą, wiejską chatą na farmie.

-Pójdę zobaczyć czy jest czysto.- oznajmił Jin. Za nim wyszedł Jungkook. Rozejrzeli się po okolicy. Wyglądało to tak jakby, żaden zombie tam jeszcze nie doszedł. Spojrzeli na wejście. Powoli otworzyli drzwi.

-Jest tu ktoś?- zapytał Jin po przekroczeniu progu.

-Serio czekasz na odpowiedź? Zombie ma krzyknąć "Jasne. Hejka. Chcesz może herbatki?"- zbulwersował się młody.

-A co Ty gówniarzu myślisz że już tylko zombie przeżyły?- spytał. Nagle obaj krzyknęli przestraszeni. Yoongi, Jimin i Namjoon, wbiegli do budynku uzbrojeni po zęby. Za nimi wpadł Hoseok z siekierą. Nagle cała banda zniknęła.

-Idziemy im pomóc?- spytała spokojnie Mei.

-No... nie... muszę od nich odpocząć. Nic im nie będzie.- oznajmiła Ann.

-A co jak coś się stało?- zapytał Taehyung.

-Sami się obronią...- burknęła rudowłosa. Posiedzieli jeszcze chwilę w aucie. Ann przebierała, w czyste ciuchy malucha. Nie było to najprostrze zadanie. Uciekał przed nią bez koszulki i śmiał się głośno. W końcu Tae go złapał. Dziewczyna skończyła go przebierać. Wyszli z kampera i ruszyli do chaty. Otworzyli drzwi. Ku ich zaskoczeniu chłopaki siedzieli związani i zakneblowani na środku pokoju.

-A wam co?- spytała Ann przekręcając głowę.

-Czego chcecie?- usłyszała wystraszony głos za sobą. Odwróciła się. Stało za nią 10 osób trzymających ich broń. Ciekawie im się przyglądali.

-Chcieliśmy tylko odpocząć trochę od jazdy.- odparła spokojnie.

-Przepraszamy was bardzo. Nie wiedzieliśmy że ktoś tu jest.- odparła Mei.

-Chyba nie będziemy mieli aż tyle żarcia żeby wszystkich wyżywić.- burknął jeden z mężczyzn.

-Spokojnie. My w ogóle nie jemy. A to dla was.- odparła Ann podając im torbę. Była pełna jedzenia w puszkach, suszonych ziół, słodyczy i napojów.

-Czy możecie uwolnić moich wujków?- zapytała nieśmiało Sho.

-Tata.- powiedział Lolek, którego Tae trzymał na rękach.

-Rozwiążcie ich.- nakazał młody chłopak, który tyle co wszedł do chaty.

-Tak jest.- odpowiedziało dwóch mężczyzn.

-Wybaczcie za to... nawet na chwilę ich zostawić nie można...- burknął chłopak.

-Nawet mi nic nie mów... ta banda miała tylko sprawdzić, czy nie ma tu zombie... a widzisz jak skończyli... bad boye od siedmiu boleści.- burknęła rudowłosa. Chłopak zaśmiał się.

-Jestem Junhui. Ale wszyscy i tak wołają na mnie Jun.- odparł wystawiając rękę.

-Ann.- powiedziała rudowłosa witając sie z nim.

-Rozgośćcie się.- dodał z uśmiechem Jun do reszty. Lolek strasznie się wiercił bo chciał zejść. Tae postawił go na podłodze. Chłopczyk podbiegł do Yoongiego i rzucił mu się na szyję. Widok ten, rozczulił dziewczyny i kobiety mieszkające w chacie.

Projekt 7006Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz