Rozdział 15

27 4 0
                                    

Prawda

Ann siedziała z Mei pod drzewem. Minął tydzień od ich przybycia tutaj. Postanowili zostać jeszcze trochę. Yoongi szykował kampera do dalszej drogi. Dodawał do niego wzmocnienia, szperał w silniku.

-Nie zastanawia Cie że brat Junhuiego jeszcze nie wrócił?- zapytała Ann.

-Trochę tak... cały tydzień czekają. W ogóle nikt z ekipy nie wrócił. To mocno podejrzane.- odparła niebieskowłosa.

-Zawsze kiedy zaczynam z nim ten temat, ucieka szybko.- dodała ruda.

-Wiem... jeszcze ta jego prośba, żebyśmy nikomu nie mówili o naszych zdolnościach.- powiedziała zamyślona Mei.

-To chyba przez mutantów... pewnie ich nachodzili. Może normalsi się zbuntowali i ich wyrzucili żeby się chronić?- onajmiła dziewczyna.

-To by miało sens... tylko co zrobimy jak oni przyjdą?- zapytała Mei.

-Jeszcze żadnego nie widziałam... za to jak pojechałam z Yoongim nad jezioro... wydaje mi sie że dostrzegłam martwego mutanta. Może mają osadę poniżej góry i ochraniają resztę.- rzuciła Ann.

-Jesteście cholernie mądre... przed wami sie chyba żadna tajemnica nie schowa.- powiedział Jun stojąc nad dziewczynami.

-Żebyś wiedział.- burknęła Mei.

-Nie wyrzuciliśmy ich... Lee sam odszedł. Rozumiecie chyba... jest typowym wspaniałym przywódcą, który dla swoich ludzi zrobi wszystko. Jednak nie został pod wzgórzem. Wyruszył z ekipą w poszukiwaniu innych ocalałych. Nie ma go już miesiąc.- oznajmił chłopak.

-Skąd więc martwe mutanty?- zapytała Ann.

-Nie mam pojęcia. Nigdy żadnego tu nie widziałem. Ani żywego ani martwego.- odparł Jun. Mei spojrzała na Sho, która przyglądała im sie ciekawie.

-Myślisz że, Twój mały wojownik, może mieć z tym coś wspólnego?- zapytała dziewczyna. Ann uśmiechnęła się szeroko i pomachała do dziewczynki.

-Możliwe...- mruknęła pod nosem. Podbiegł do nich Lolek z kwiatkami. Wręczył je Mei.

-Kuku.- powiedział wskazując Jungkooka.

-Dziękuję...- wydusiła zaskoczona. Spojrzała na chłopaka, który właśnie do niej machał.

-Oho... ktoś ma nowego adoratora.- rzuciła Ann żartobliwie.

-Pluskwiak jeden... po co on to w ogóle robi?- zapytała lekko zdenerwowana.

-Może chce żeby Tae się bardziej postarał.- odparła ruda.

-Tak myślisz? Może zwyczajnie chce go wkurzyć...- oznajmiła dziewczyna.

-A może naprawdę mu się spodobałaś...- rzuciła Ann. Mei uderzyła ją w ramię.

-Tylko na chuj mi chwasty jakieś... mógł czekoladę dać z niej bym miała pożytek jakiś...- burknęła niebieskowłosa.

-Ciesz sie że w ogóle coś dostajesz... mi Yoongas podrzuca tylko śmierdzące skarpetki do prania...- Ann westchnęła ciężko. Mei i Jun roześmiali się głośno. -Jak będzie Cie męczyć za bardzo po prostu powiedz mu...- szepnęła dziewczynie coś do ucha. Znów wpadła w śmiech. Nie potrafiła przestać. Ann dawno nie widziała jej w takim stanie.

-Co to za tajemnice?- zapytał Jun.

-Może kiedyś Ci powiem.- odparła rudowłosa z tajemniczym uśmiechem. Chłopak pokręcił głową.

-Ann! Ann szybko!- krzyczała Sho. Dziewczyna podniosła sie i poszła do niej. Wskazywała wilka podchodzącego coraz bliżej chaty. Niedaleko stał Lucyfer i warczał na nieproszonego gościa. Rudowłosa podbiegła do zwierzaka szybko. Jun podszedł w razie jakby potrzebowała pomocy. Mei siedziała dalej pod drzewem. Po chwili dosiadł się do niej Tae.

Projekt 7006Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz