◾4.◾

466 45 2
                                    

-Jacek, ja..-powiedziałam cicho, po dość długiej chwili.
Przerwałam swoją wypowiedź i wstałam z ławki poprawiając czarną torebkę na ramieniu.
Kompletnie nie wiedziałam jak ubrać swoje myśli w słowa, bo w głowie miałam mętlik. Mężczyzna spojrzał na mnie niezrozumiale, oczekując, aż w końcu rozwinę swoją odpowiedź. No tak, bo dwa słowa to żadna odpowiedź. Przynajmniej w tym wypadku.
-Ala..-wypowiedział moje imię.-Może ta propozycja nie wydaje się być na miejscu ale sądzę , że tylko w taki sposób mógłbym się odegrać na Oli. Żeby poczuła zazdrość. Wiem, że jest z Białachem ale jeżeli zobaczy nas razem, na pewno poczuje się choć trochę zazdrosna.-powiedział patrząc w moim kierunku.
Westchnęłam głęboko chcąc coś powiedzieć jednak pomyślałam, żeby nie ściemniać i w ogóle i żeby powiedzieć mu całą prawdę. Że go kocham. Wiedziałam, że to będzie trudne zadania ale ja nie mogłam tego dłużej ukrywać. Nie jest w związku więc co stoi na przeszkodzie? Bałam się tylko jego reakcji. Postanowiłam, że powiem mu o moim uczuciu a następnie ucieknę. Może i zachowam się jak głupia nastolatka wstydząca się swoich uczuć ale ja po prostu nie wiem jak on to wszystko przyjmie. Po zastanowieniu stwierdziłam,że spróbuję.
-Jacek, posłuchaj..-zaczęłam niepewnie, co spotkało się z pytającym wzrokiem Jacka.
I teraz nastąpiła blokada. I co mu teraz powiedzieć? "No słuchaj bo ja Cię kocham"? No właśnie...
-Ala, jeżeli nie chcesz brać w tym wszystkim udziału to po prostu powiedz. Sam to jakoś załatwię.
Świetnie , ale ja zupełnie nie to chcę ci powiedzieć.-pomyślałam.
-Ale to nie o to chodzi...Po prostu...Ja muszę ci o czymś powiedzieć...-mówiłam ze spokojem jednak w środku czułam pełno emocji.
Ala, wal prosto z mostu. Niech się dzieje co chce.-podpowiadał mi jakiś wewnętrzny głos.
-To o co chodzi?-spoglądał na mnie niezrozumiale.
-Chce żebyś wiedział, że czuję do Ciebie coś więcej niż przyjaźń. Ja...Ja po prostu Cię kocham.-oznajmiłam szybko.
Super, czyli pierwsza część planu wykonana. Zanim uciekłam, spojrzałam jeszcze na niego. W jego oczach widać było zaskoczenie, zszokowanie. Wyraz twarzy również to oznaczał. Odwróciłam się i zaczęłam biec po żwiżystej
ścieżce. Chwilę później opuściłam park i obróciłam się. Nie pobiegł za mną...
Czyli co? Nie czuje tego samego? Już sama nie wiem jak on zareagował. Z jednej strony chciałam zobaczyć jego reakcje jednak z drugiej raczej nie wypadało by już tam wracać. Ale przynajmniej mam to wszystko za sobą. Jednak w głębi duszy miałam nadzieję, że on podziela moje uczucia.
Umiarkowanym tempem ruszyłam chodnikiem jednak zatrzymał mnie krzyk:
-Ala!-usłyszałam i rozpoznałam głos mojej matki.
Odwróciłam się a mój wzrok napotkał uśmiechniętą kobietę, która już po chwili zjawiła się obok mnie.
-Hej mamo-przywitałam się odwzajemniając uśmiech i przytulając brunetkę.
-Cześć córeczko. Wszystko w porządku? -dopytywała, w końcu w każdej matce jest ten element matczynej miłości.
-Tak, tak.-przytakiwałam.-A co u Ciebie? Na długo przyjechałaś z Warszawy ?-pytałam dostosowując się do kroku kobiety.
-Wiem, że miałaś mnie odwiedzić w Warszawie ale postanowiłam ci zrobić niespodziankę i postanowiłam, że to ja Cię odwiedzę we Wrocławiu Przyjechałam na parę dni.-uśmiechnęła się szeroko.-A wszystko już okej z twoim zdrowiem?
-Tak. Czuję się już świetnie a lekarz nie ma żadnych zastrzeżeń.-odparłam zgodnie z prawdą.-Może przejdziemy się do tej kawiarnii obok mojego domu? Pamiętasz ją może?
-Pamiętam. Chodźmy więc.-zgodziła się.
Postanowiłam jej powiedzieć o odbytej parę minut temu rozmowie z Jackiem.
Jednak dopiero gdy w spokoju usiądziemy z kawą w kawiarnii, która mieściła się dziesięć minut stąd. Postanowiłyśmy więc podjechać jeden przystanek tramwajem. Przeszłyśmy przez pasy na przystanek który nosił nazwę "Muzeum Narodowe". Spojrzałam na elektryczną tablicę odjazdów z której wynikało, że najbliższy odpowiedni tramwaj powinien być za trzy minuty. Usiadłyśmy więc na ławce w oczekiwaniu. Po wspomnianym czasie pojazd przyjechał. Wsiadłyśmy ale z racji tego, że nie było miejsca nie siadałyśmy, z resztą to tylko jeden przystanek. Stanęłyśmy więc przy drzwiach trzymając się żółtej poręczy. Po krótkim czasie wysiadłyśmy na przystanku "aleja Kwiatowa - centrum sportu"
Znajdowałyśmy się właściwie na obrzeżach miasta gdzie okolica była spokojna, wśród wielu osiedli zamieszkiwanych w większości przez rodziny z małymi dziećmi. Mały park, jeziorko i trochę dalej położone centrum handlowe. Mieszkam tu już trzy lata i naprawdę bardzo dobrze mi się mieszka.
-Ala, dawno się nie widziałyśmy i chciałam się coś Ciebie zapytać.-zagadnęła nagle moja rodzicielka, trochę zwalniając.
Właściwie wcale nam się nie śpieszyło. Zwolnienie lekarskie mam jeszcze przez trzy dni. Jednak w sumie za długo pracować nie będę bo za tydzień dostaję urlop.
-Tak?-spytałam ciekawa, o czym takim ona chce ze mną porozmawiać.
-Wiesz...Zastanawia mnie, czy po rozstaniu z Mateuszem znalazłaś sobie kogoś?
Jeżeli ktoś nie wie, Mateusz to mój były narzeczony który mnie zdradził.
Westchnęłam zanim odpowiedziałam:
-Na razie jestem sama.-powiedziałam szybko i chciałam wspomnieć o Nowaku, jednak powstrzymałam się i chciałam zatrzymać ten temat na rozmowę w kawiarni.
-Mam nadzieję, że znajdziesz jakiegoś fajnego faceta i ułożysz sobie życie. Już nie mogę się doczekać wnuków.-powiedziała ostatnie zdanie z rozbawieniem w głosie.
Oj będziesz sobie musiała trochę poczekać na wnuki...-pomyślałam.
-Tak, też mam taką nadzieję.-przytaknęłam szybko, będąc myślami wokół wiadomej osoby.
-O , to chyba ta kawiarnia?-spytała brunetka patrząc w kierunku małego budynku pomalowanego na jasny żółty kolor. Ta kawiarnia ma u mnie miano ulubionej w całym mieście. Kawy które tutaj podają są wyśmienite.
Przytaknęłam ruchem głowy. Przeszłyśmy na drugą stronę ulicy przez pasy i weszłyśmy do lokalu. Do naszych uszu dobiegła przyjemna muzyka i od razu zostałyśmy przywitane przez personel.
-Dzień dobry.-odpowiedziałyśmy tym samym podchodząc do oszklonej lady.-Poprosimy dwa razy duże cappuccino z mlekiem.-poprosiłam uśmiechając się przyjaźnie do kelnerek które odwzajemniały gest.
Zawsze zamawiałam tutaj to samo, moja mama również uwielbiała ten rodzaj kawy.
-Jasne. 12 złotych.-podałam blondynce odliczoną sumę i odebrałam paragon.
Nawet tanie ceny, w porównaniu do innych kawiarni w mieście.
Razem z mamą zajęłyśmy dwuosobowy stolik w rogu lokalu. Tutaj nie było zbyt dużo ludzi, dzięki czemu miałyśmy trochę swobodności by porozmawiać w spokoju. Odwiesiłam torebkę na krzesło.
Zdałam sobie sprawę, że zapomniałam zapytać rodzicielki gdzie tymczasowo mieszka w czasie tych paru dni spędzonych we Wrocławiu.
-Mamo, a gdzie ty teraz mieszkasz? W sensie u kogo nocujesz przez te parę dni?
Trochę głupio mi się zrobiło, że
nie zaproponowałam jej by u mnie pomieszkała przez ten stosunkowo krótki czas.
-U przyjaciółki. Z chęcia przyjęła mnie na te parę dni do swojego domu.-odpowiedziała z radością w głosie.
Nie odezwałam się już nic tylko spoglądnęłam w kierunku kelnerek chodzących wśród stolików i rozdających zamówienia lub zbierających naczynia. W końcu jedna z nich podeszła do nas.
-Proszę bardzo.-odezwała się kulturalnie podając nam nasze kawy w białych filiżankach.
-Dziękujemy.-odezwałyśmy się równocześnie a kobieta odeszła.
Upiłam łyk gorącej cieczy co powtórzyła po mnie pięćdziesięcio latka. Teraz mogę z nią porozmawiać o Jacku.
-Mamo, pamiętasz może naszego dyżurnego ?-zagadnęłam trochę nieśmiało.
-Wiesz...Chyba kojarzę. To ten Jacek?
W geście potwierdzenia kiwnęłam głową.
-No...Bo wiesz...Ja się w nim zakochałam ale niestety nie wiem czy ze wzajemnością.-zwierzyłam się.-Zerwała z nim dziewczyna i miałam nadzieję, że zainteresuje się mną. Ale on chyba nie chce być dla mnie nikim więcej niż przyjacielem. Dzisiaj poprosił mnie o spotkanie i powiedział , że chciałby się zemścić na swojej byłej i zapytał, czy chce mu pomóc. Powiedział, że chce udawać przed Olą, że jetem jego dziewczyną, żeby wzbudzić jej zazdrość. Ja nie wiedziałam co powiedzieć..-odpowiadałam a brunetka widocznie słuchała uważnie każdego mojego słowa.-W końcu postanowiłam mu powiedzieć co do niego czuje. I powiedziałam. Jednak trochę stchórzyłam jak jakaś głupia nastolatka i uciekłam. Potem spotkałam Ciebie i dalej już wiesz.-opowiedziałam wszystko czekając na jej reakcję.
Po paręnastu sekundach odpowiedziała:
-Mam nadzieję, że on również poczuje to do Ciebie. Chce abyś w końcu ułożyła sobie życie. Aby moje jedyne dziecko było szczęśliwe.-w jej głosie słychać było troskę.
Pomimo tego, że jestem dorosła, jednak to jest kobieta która mnie wychowała. Pomogła mi wiele razy w życiu i bardzo ją kocham.
-Tak, ja też mam taką nadzieję.-przyznałam z rozmarzeniem w głosie.
-Może zadzwoń do niego i postaw sprawę jasno. Zapytaj, czy odwzajemnia to co ty czy nie.-zaproponowała, a ja po przemyśleniu tej propozycji uznałam, że to nie jest zły pomysł. Wręcz przeciwnie.
Jednak zanim to, wypiłam połowę pysznego napoju. Następnie obróciłam się i wyciągnęłam z torebki telefon. Odblokowałam ekran nie mogąc nie popatrzeć na tapetę. Ja z Emilką opalające się na jednej z plaży we Włoszech, gdzie parę miesięcy temu wybrałyśmy się razem z Krzyśkiem i Tośkiem.   Uśmiechnęłam się na ten widok i weszłam w kontakty. Odnalazłam numer Nowaka i nacisnęłam zieloną słuchawkę. Przyłożyłam urządzenie do ucha i po dwóch sygnałach usłyszałam głos:
-Halo, Ala?-usłyszałam niepewny i zestresowany głos .
I co mu teraz powiedzieć? Spojrzałam na matkę a ona tylko uśmiechała się podejrzliwie więc musiałam jakoś rozwinąć tą rozmowę.
-Cześć. -musiałam zacząć od powitania, żeby w między czasie wymyślić przebieg rozmowy.
-Cześć.-odparł tym samym.-Ja...bardzo
zostałem dziś zaskoczony twoimi słowami. Ale...w sumie...to nie jest rozmowa na telefon. Spotkajmy się.
-Za kwadrans pod moim blokiem. Wiesz gdzie to jest?
-Możesz podać adres?-poprosił.
-Konwaliowa 19 *
-Do zobaczenia.
Gdy mężczyzna zakończył połączenie postanowiłam wykonać jeszcze telefon do Emilki. Po niespełna czterech sygnałach usłyszałam głos, lecz nie Emilki a...Tośka.
-Hej Ala.-usłyszałam głos młodego tryskający energią. -Zatrzymaliśmy się na stacji benzynowej bo Emilka musiała iść przebrać Gaje i dała mi swój telefon żebym pograł w grę.-wyjaśnił.
-A gdzie już jesteście? Za ile około będziecie? -wiedziałam że Tosiek może nie odpowie dokładnie na pytanie.
-Yyy...Poczekaj chwilę , zapytam się taty.
Następnie nastąpiła cisza ale po chwili dostałam odpowiedź:
-Jesteśmy za Poznaniem. Za jakieś dwie i pół godziny powinniśmy być we Wrocławiu ale jakby były jakieś utrudnienia na drodze czy coś to damy znać.-odparł rozolutny blondyn.
-Okej. -odparłam przeciągle.-No to do zobaczenia .-pożegnałam się
-Pa.-przeciągnął po czym rozłączył się.
Urządzenie schowałam na poprzednie miejsce i dopiłam kawę.
-I co?-od razu zaczął się stos pytań.
-Za chwilę mam się spotkać z Jackiem pod moim blokiem. Dzwoniłam też do Emilki.
Podniosłam się z krzesła i wzięłam torebkę którą powiesiłam na ramieniu.
-Jak wypiję to jadę do rynku.-oznajmiła brunetka .
W geście zrozumienia kiwnęłam głową i po pożegnaniu się z nią oraz personelem kawiarni opuściłam budynek. Ruszyłam żwawo w stronę mojego bloku. Już z oddali widziałam Nowaka krzątającego się nerwowo obok mojej klatki schodowej. Miałam wielką nadzieję, że powie mi że mnie kocha. Ale...chciec to nie móc i nie można nikogo zmusić do miłości. Podeszłam do mężczyzny i przywitałam się krótko ale on nie trudził się przywitaniem co było dość dziwne. Chyba mu się gdzieś spieszyło bo był zniecierpliwiony i w ogóle jednak nie miałam racji. Okazało się, że jego emocje były spowodowane stresem związanym właśnie z tą całą naszą rozmową. I to dość poważną , bo to właściwie od niej zależy nasze dalsze życie. No może nie dosłownie, lecz jeżeli bylisbysmy w związku moglibyśmy założyć rodzinę i w ogóle. Chociaż...O czym ja marzę.
-Ala tak jak już mówiłem bardzo mnie zaskoczyłaś.-zaczął, a ja przypomniałam sobie naszą rozmowę sprzed jakichś dziesięciu minut.
-Wiem...Wiem, że Cię zaskoczyłam. Ale Jacek, ja Cię kocham i nie mogłam tego dłużej ukrywać. Bo takich uczuć się nie ukrywa. Rozumiem, jeżeli nie czujesz do mnie tego samego , w takim wypadku możemy być tak jak dalej, przyjaciółmi.-mówiłam dość szybko
Przez dłuższą chwilę nie dostałam jakiejkolwiek odpowiedzi. Spojrzałam Jackowi prosto w oczy w których zobaczyłam.. właśnie...nic...nic się nie dało wyczytać z jego oczy ani z jego wyrazu twarzy . Nie wiedziałam więc zatem jakiej odpowiedzi mam się spodziewać.
-Jacek, powiedz po prostu tak lub nie. -ponaglałam go zniecierpliwiona.
On wskazał ławkę mieszcząca się pół metra od nas. Zajęliśmy miejsce przy czym towarzyszyło mi westchnięcie.
W sumie, nie wiedziałam, że miłość może być aż taka trudna. Z moim byłym narzeczonym zupelnie tak nie było. Ale może...właśnie prawdziwa miłość jest trudna ?
-Jacek powiesz coś w końcu?-spojrzałam pytająco na postać obok mnie.
-Myślałem nad tym trochę. I........-tutaj nastąpiła cisza.-Możemy spróbować.

Czy on się właśnie zgodził? !

*********************************
Siema!

Dzisiaj jeden z dłuższych rozdziałów jak zdążyliście już pewnie zauważyć.
Nie jestem w stanie wam dokładnie napisać kiedy będzie kolejny rozdział, ale spodziewajcie się go w weekend.

Serdecznie chciałam podziękować za gwiazdki , odczyty i komy które naprawdę motywują 💕💕

*nazwa ulicy jest przypadkowa

♥Jula♥

Miłość nie zawsze jest idealna//Ala i Jacek//Policjantki i PolicjanciOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz