◾11.◾

347 24 4
                                    

Zszokowana nie wiedziałam co powiedzieć. Nie spodziewałam się tego. To na pewno nie był odpowiedni czas na rodzicielstwo. Obawiałam się zostania matką,bałam się, że źle wychowam to dziecko. Jednak najbardziej bałam się tego,jak zareaguje Jacek. Zakładam, że on również nie jest na to wszystko przygotowany...Przez chwilę jeszcze nie dopuszczałam do siebie myśli,że noszę pod sercem owoc naszej miłości. Jednak czas było sobie to uświadomić. Popatrzyłam na monitor aparatury. Nic szczególnego tam nie widziałam,jednak to dopiero szósty tydzień,z tego co mówiła lekarka. To...nasze dziecko...
-Teraz zrobię zrzuty z ekranu,żeby mogła Pani obejrzeć sobie swojego maluszka no i wyrobię pani książeczkę ciążową-odezwała się po chwili lekarka z uśmiechem.
W geście zrozumienia kiwnęłam potwierdzająco głową, jeszcze przez chwilę nie mogłam nic odpowiedzieć. Zanim kobieta przystąpiła do wspomnianych czynności, podała mi papierowy ręcznik. Wytarłam podbrzusze z klejącego żelu i wstałam z kozetki. Usiadłam na poprzednim miejscu.
-Proszę, tutaj są zdjęcia z USG -blondynka podała mi zdjęcia, którym jeszcze przez chwilkę się przyjrzałam, po czym schowałam je do torebki.
Z tego co widziałam,kobieta przystąpiła do wyrabiania dla mnie książeczki ciążowej. Po chwili zapytała mnie o niektóre dane, wiadomo,były potrzebne. Podałam jej i kiedy ona je uzupełniała, ja zaczęłam się poważnie zastanawiać. Muszę powiedzieć Jackowi. On musi wiedzieć, że będzie miał córkę albo syna. Bardzo się boję, jak on to przyjmie...Może nawet nie powinnam tak myśleć, ale....Co,jak on mnie zostawi,gdy dowie się o ciąży?! Nie mogłam o tym dużej myśleć. Stop. Koniec. Od teraz tylko pozytywne myśli. Wyobraziłam sobie maluszka w naszych ramionach. Taki widok byłby urzekający, lecz mimo tego,że chciałabym myśleć tylko pozytywnie, nie jest to w pełni możliwe. Czas ciąży i rodzicielstwa prócz radości niesie też swego rodzaju wątpliwości...Z tych zamyśleń wyrwał mnie głos lekarki:
-Pani Alicjo, tutaj jest Pani książeczka ciążowa i skierowanie do ginekologa. Radzę, aby Pani się do niego udała w najbliższym czasie,on wszystko Pani dokładnie wyjaśni,ponieważ ja jestem tylko internistką. Radzę Pani znaleźć sobie stałego, dobrego lekarza,który przez cały okres ciąży będzie służył Pani pomocą czy radą a oprócz tego wykonywał należycie swoje obowiązki i nie zaniedba niczego-wyjaśniła blondynka,wręczając mi książeczkę i tłumacząc niektóre rzeczy.
-Dobrze-zgodziłam się, chowając jednocześnie książeczkę do torebki i wstając -W takim razie dziękuję.
- A i na następna wizytę to za miesiąc, ale to już do ginekologa-dodała na odchodne.
-Dobrze. Do widzenia-pożegnałam się szybko z kobietą i po chwili opuściłam gabinet.
-Do widzenia-usłyszałam tylko.
Ruszyłam korytarzem w stronę windy,mijając najczęściej starsze osoby,co za bardzo mnie nie dziwiło...W końcu podeszłam do windy. Nacisnęłam przycisk, który podświetlił się na czerwono a po chwili urządzenie przyjechało. Weszłam do środka, gdzie byłam sama. Westchnęłam głęboko, przymykając chwilowo oczy. Muszę powiedzieć Jackowi.-zdecydowałam. Pomyślałam,że kiedy Nowak skończy pracę, zadzwonię do niego z prośbą o spotkanie. I wtedy to już potoczy się samo. Jednak cały czas bałam się jego reakcji. Oby był szczęśliwy, ale logiczne,że nie można zmusić kogoś do okazywania jakichś emocji...Więc jest też opcja,że Nowak źle zareaguje i nie zaakceptuje tego dziecka...Cholera,takie to trudne...
Po chwili byłam na dole. Metalowe drzwi windy się rozsunęły a ja wyszłam na korytarz. Po chwili byłam już na świeżym powietrzu. Udałam się na najbliższy przystanek tramwajowy. Znajdowałam się w centrum miasta. Mój transport powinien być za parę minut. Usiadłam więc na ławce w oczekiwaniu.
No i jak zwykle moje myśli nie dawały mi spokoju. Nagle przerwał mi dźwięk telefonu. Wyciągnęłam go z torebki i spojrzałam na wyświetlacz:
♥JACEK♥ - pisało.
No i co ja mam zrobić? Postanowiłam odebrać i już po chwili usłyszałam głos Nowaka:
-Hej kochanie. Jak się czujesz? Jaskowska mi powiedziała, że nie przyjdziesz do pracy,bo źle się czujesz-odezwał się mężczyzna z troską w głosie.
-Wiesz...Już lepiej. Byłam u lekarza..-przełknęłam głośno ślinę-Ale...To nie jest rozmowa na telefon. O której kończysz pracę? -spytałam.
-Jakoś po siedemnastej. A coś się stało?-zapytał lekko zaniepokojony.
-Wszystko ci opowiem później,Jacek. O 18:00 u mnie,pasuje Ci?-zaproponowałam,na co mężczyzna przytaknął-W takim razie do zobaczenia.
-Na razie-rozłączył się.
Schowałam telefon do torebki i zauważyłam przede mną tramwaj. Szybko spojrzałam na jego numer i zorientowałam się, że to mój. Wstałam i weszłam przez najbliższe drzwi do środka. Usiadłam na wolnym siedzeniu i po chwili pojazd odjechał. Modliłam się w duchu,żeby Jacek zaakceptował ciąże i żebyśmy dalej byli szczęśliwi...

Miłość nie zawsze jest idealna//Ala i Jacek//Policjantki i PolicjanciOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz