◾30.◾

173 18 3
                                    

Zupełnie nie wiedzieliśmy jak odkręcić zaistniały incydent . Szczerze mówiąc to nasi znajomi i rodzina postawili nas w niezręcznej sytuacji. Wszyscy teraz trajkotali o płci dziecka, tygodniu ciąży a ja myślałam,że ze wstydu zapadnę się pod ziemię. Popatrzyłam na Jacka porozumiewawczo, żeby bez słów ustalić z nim jak damy do zrozumienia naszym bliskim, że wyraźnie coś omyłkowo odebrali.

-Ekhem...-odchrząknął mój mąż. Wszyscy zwrócili głowy w jego stronę, gdy ścisnął pod stołem delikatnie moją dłoń. Wziął wdech i...zaciął się. Nie wiedział co ma powiedzieć.

-Bo ja..ja nie jestem w ciąży- na moją wiadomość spekulujące osoby zmieniły ton z podekscytowanego na zawiedziony.

-Ale jak to? My wyraźnie zrozumieliśmy, że jesteś- moja teściowa spojrzała po nas z lekkim smutkiem i złapała się za głowę.

-Nie, mieliśmy na myśli to, że dopiero planujemy posiadać drugie dziecko. Jeszcze nie teraz, może tak za rok, gdy Kuba będzie już starszy, ale chcieliśmy się z wami po prostu wcześniej podzielić naszymi planami, żeby.. - no i znów Jacek się zaciął w mówieniu. Ta ytuacja go trochę przerosła, no mnie też, bo wydaje mi się, że teraz przy stole będzie niezręczna atmosfera.

-Dlatego wam wcześniej powiedzieliśmy, że jak już będę w ciąży, żeby ta wiadomość nie spadła na was jak grom z jasnego nieba- dokończyłam wypowiedź Jacka.

- No rozumiemy. My też tak trochę się zagalopowaliśmy wypytując o płeć I tak dalej. Przepraszamy - tym razem odezwała się Emilka. Na nią zawsze można liczyć i oczekiwać od niej zrozumienia.

-Nie no, ważne, że już wyjaśniliśmy to nieporozumienie. To co? Ja może przyniosę wam jeszcze tą moją galaretkę z owocami- uśmiechnęłam się chcąc zakończyć chwilowo ten temat.

-No, jasne.

Wstałam od stołu i ruszyłam do przestronnej kuchni. Z tego co udało mi się usłyszeć,rozmowy przy stole znów wypełniły salon, I z tego co mi się zdawało, nie było wcale niezręcznie, Więc odetchnęłam z ulgą.

Przygotowałam talerzyki,łyżeczki i rozłożyłam po równo galaretki dla każdego. Szczerze mówiąc to jeden z moich popisowych deserów i jakoś chyba nie było okazji w ostatnim czasie żeby go przyrządzić.

- No,mam nadzieję,że tym razem też wyszedł pyszny-z uśmiechem zaczęłam rozkładać talerzyki na stole przed każdym z naszych gości.

-Dziękujemy - odezwali się wszyscy.

-Na pewno. Wszystko co przez Ciebie jest dobre kochanie-zaśmiał się Jacek i obdarował mnie subtelnym pocałunkiem,gdy wszyscy już zabrali się za konsumowanie deseru.

-Takie słowa to ja uwielbiam od Ciebie- puściłam Jackowi oczko i przełożyłam łyżeczkę do drugiej dłoni.

Chwilę po tej krótkiej aczkolwiek dość przyjemnej wymianie zdań, dołączył do nas Tosiek,poproszony przez swoich rodziców o dołączenie do stołu. Chłopiec (A właściwie już chłopak! Tosiek jest naprawdę dojrzały i rozsądny ) od razu zaczął wychwalać moją galaretkę. Natomiast Gaja i Kubuś dalej się bawili, pod naszym czujnym okiem. Ach te dzieciaki są takie kochane i bezproblemowe. Nikt się nie powinien dziwić, że chcemy tak chętnie wychować kolejnego maluszka❤

Mimo naszych obaw,że przyjemna atmosfera jest tylko chwilowa, do końca naszego spotkania żadne nieprzyjemności związane z tamtym nieudolnym epizodem nie miały miejsca.

W sumie nie licząc tego nieporozumienia to te spotkanie wypadło bardzo udanie.

*Następnego dnia*

Miłość nie zawsze jest idealna//Ala i Jacek//Policjantki i PolicjanciOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz