◾9.◾

330 21 4
                                    

Mój oddech natychmiast przyśpieszył, a ręce zaczęły drżeć. Zszokowana usiadłam na łóżku, właściwie nie dopuszczając do siebie myśli, że mogę już nigdy nie zobaczyć swojej mamy. Skąd ja mam wsiąść osiemset tysięcy do jutra?!
Pokręciłam z niedowierzaniem głową a moje oczy zaszły powoli łzami, jednak szybko się ich pozbyłam mrugając szybko parokrotnie. Momentalnie przymknęłam powieki,nie wiedząc co zrobić.
I wtedy zaczęły dziać się ze mną dziwne rzeczy. Nagle otworzyłam oczy i zupełnie zmieniłam położenie. Leżałam na łóżku, a temperatura mojego ciała była podwyższona,a mój oddech był zdecydowanie za szybki. Zdałam sobie sprawę z tego, że to po prostu cholerny sen. Szczęśliwa odetchnęłam z ulgą, lecz dla pewności postanowiłam sprawdzić parę rzeczy. We śnie była noc, a teraz za oknem świeciło słońce. Wstałam z łóżka i podeszłam do szafki nocnej,na której leżał telefon,a we śnie miałam go w dłoni. Przecież nie mógł się przenieść jakimś cudem w inne miejsce..Chwyciłam urządzenie i odblokowałam je. Godzina 7:55,gdy we śnie był środek nocy. Sprawdziłam rejestr połączeń. Nie było żadnych połączeń od tego numeru, prócz wczoraj na meczu. Dla większej pewności postanowiłam zadzwonić do mamy,by się upewnić, że na pewno wszystko w porządku. Podejrzewałam,że odbierze, mimo godziny,gdyż od godziny była już w pracy. Wybrałam więc numer i po trzech sygnałach usłyszałam znajomy głos, co szczerze wywołało u mnie ulgę.
-Halo? Ala? Coś się stało, że tak wcześnie dzwonisz?-zapytała zdzwiona kobieta,a ja usłyszałam chwilę później charakterystyczny dźwięk kasowanych produktów, ponieważ moja mama pracowała w sklepie.
-Hej mamo. Nie,nic się nie stało. Chciałam się tylko zapytać czy wszystko w porządku? -spytałam dla pewności.
-Tak,wszystko okej -zapewniała-Słuchaj, bardzo Cię przepraszam, ale przyszli nowi klienci,także muszę kończyć. Zdzwonimy się kiedy indziej-powiedziała szybko.
-Okej,to na razie-rozłączyłam się , kładąc telefon na poprzednie miejsce.
Byłam już pewna,że to po prostu zły sen. Wszystkie te fakty na to wskazywały. Nie zawracając sobie dłużej tym głowy, postanowiłam ubrać się i odbyć poranną toaletę. Nie miałam planów na dzisiejszy dzień, z Jackiem za bardzo spotkać się nie mogłam, bo był w pracy. Tak więc zaścieliłam łóżko i podeszłam do szafy. Zdecydowałam się po paru minutach na białą,dłuższą sukienkę ,a do tego jasny , cienki sweterek. Po ubraniu się udałam się do łazienki, gdzie rozczesałam i wyprostowałam włosy i wykonałam makijaż : podkład, puder a na usta jasny błyszczyk w odcieniu czerwieni. Tak gotowa przeszłam do kuchni,gdzie zabrałam się za przygotowanie porządnego śniadania. Dawno nie jadłam owsianki, która swoją drogą jest bardzo zdrowa i pożywna. Wyciągnęłam z szafy miskę i kubek na kawę. Na początku przygotowałam napój a później owsiankę na mleku z płatkami musli i orzechami. Z tak gotowym posiłkiem usiadłam do stołu i pomiędzy jedzeniem przeglądnęłam Instagrama i nagle zobaczyłam Instastory Emilki, gdzie razem z Krzyśkiem i Tośkiem są na lotnisku,bo dziś wracają z Cypru. Gają za ten czas zajmuje się matka Krzyśka. I wtedy przyszedł mi do głowy pewien pomysł. Zrobię im niespodziankę i odbiorę ich z lotniska. Na pewno będą mile zaskoczeni. Jednak potrzebowałam informacji o której godzinie mniej więcej przylecą do Wrocławia. Postanowiłam więc zadzwonić do Emilki,chociaż nie wiedziałam czy odbierze,bo skoro już lecą, to mają pewnie włączony tryb samolotowy. Jednak wbrew moich myśli, odebrała.
-Hej,Ala-usłyszałam wesoły głos Drawskiej-No co tam? My za godzinę powinniśmy być we Wrocławiu.-oznajmiła, oszczędzając mi pytań.
-Hej,Emi-przywitałam się -Już się nie mogę doczekać aż was zobaczę -przyznałam,starając się nie zdradzić ,że mam zamiar zrobić im niespodziankę.
-My też. Jak wylądujemy,zadzwonię. Muszę kończyć, bo słaby zasięg -westchnęła.
-Jasne,na razie-zakończyłam połączenie.
Jeżeli mają być na lotnisku za godzinę, zaczęłam się zbierać, ponieważ sam dojazd na lotnisko zajmował jakieś czterdzieści minut. Więc w sumie będę w sam raz. A nigdy nic nie wiadomo, zawsze lot może być opóźniony lub przyśpieszony,co zależy od wielu rzeczy. Tak więc gdy zjadłam śniadanie zaczęłam się zbierać. Do czarnej torebki spakowałam najpotrzebniejsze rzeczy i włożyłam moje Vansy, które pomimo sukienki,dobrze wyglądały z całym outfit'em. Tak gotowa wyszłam z mieszkania wpół do dziewiątej. Zakluczyłam drzwi i zeszłam na dół po schodach. Na lotnisko jeździ jedna linia autobusowa, której jeden z przystanków znajduje się obok osiedla na którym mieszkam. Udałam się więc tam i spojrzałam na rozkład jazdy,z którego wynikało,że mój transport powinien być dopiero za piętnaście minut. Z tego powodu usiadłam na ławce w oczekiwaniu i jako że Emilka wybrała mnie na druhnę i że mam pomóc przy ostatecznych przygotowaniach do ślubu, typu wystrój, ozdoby itp,to zaczęłam się zastanawiać nad tym wszystkim. Otóż Emi i Krzysiek zdecydowali,że wezmą ślub w jednym z kościołów na Ostrowie Tumskim, a dokładnie w kościele św. Krzyża i Bartłomieja [jakby ktoś chciał wiedzieć, to ten kościół w którym Emilka i Krzysiek brali ślub w serialu {dop. Aut}]
A wesele postanowili zrobić w pewnej restauracji obok Pałacu Pawłowice. Wokół był park, jeziorko , więc w sumie dobre miejsce na wesele. Gości będzie około stu. Sala weselna jest już przygotowana, podczas gdy byliśmy w Monachium a Tosiek Emi i Krzysiek na Cyprze,wszystko zostało przygotowane. Sala jest ozdobiona na biało,przyznam,Że sama wybierałam dekoracje, które bardzo spodobały się parze młodej. Catering i tort też już są zamówione. Pomogłam Emilce wybrał suknię ślubną, a Jacek Krzyśkowi garnitur,z uwagi,że to jego najlepszy kumpel i będzie jako drużba. Mam nadzieję, że na oczepinach złapię welon, a Jacek krawat,co będzie oznaczało, że pobierzemy się w ciągu roku. Jak ja bym się cieszyła, jakby tak się stało. Jest możliwe, ale to są przesądy i nigdy nic nie jest pewne .
A i najważniejsze chyba - data ślubu. Został trochę przełożony ze względu na parę rzeczy, ale teraz pewna i ostateczna data to za pięć dni - 26 lipca. Już nie mogę się doczekać, jednak mam nadzieję, że nie zapraszali Wysockiej ani Białacha. Obecność Rachwał by mi nie przeszkadzała,ale tamtej dwójki już tak. Po tym co odstawili w rynku w Monachium nie nawidzę ich i może nie powinnam, ale życzę im jak najgorzej w związku...
Ale wracając do tamtejszych wydarzeń. Po kwadransie przyjechał mój autobus. Dla pewności jeszcze  spojrzałam na linię i miejsce docelowe jego trasy - "Port Lotniczy"-pisało. Wsiadłam więc i usiadłam na wolnym siedzeniu, wkładając do uszu słuchawki, które jakoś zabrałam ze sobą. Włączyłam moją ulubioną na tę chwilę piosenkę - "Nevermind" wykonawcy Dennis'a Lloyd'a i autobus ruszył...

Miłość nie zawsze jest idealna//Ala i Jacek//Policjantki i PolicjanciOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz