Zupełnie zszokowana na początku nie mogłam wydobyć z siebie ani jednego słowa. Analizowałam sobie w głowie to,co wydarzyło się przed chwilą. Jacek automatycznie się zestresował i spiął,z powodu tego,iż nic nie mówiłam. Wpatrywałam się tylko w niego i zastanawiałam się nad jedną z ważniejszych decyzji w moim życiu. "Tak" czy "Nie",oto jest pytanie..
W pewnym momencie dotarło do mnie,że muszę się zgodzić. Od zawsze pragnęłam posiadać kochającego męża i dzieci. Te marzenia zaczęły się teraz powoli spełniać. Kocham Jacka, a on mnie i nawet mimo tylu problemów w tak krótkim czasie,udało nam się wspólnie wyjść na prostą. Nawet mimo rodziców Jacka i Wysockiej,nadal potrafimy cieszyć się życiem i chwilami spędzonymi razem. Każda ta sytuacja dodaje nam więcej siły do dalszego życia oraz kształtuje mentalnie. Nie chodzi tutaj o to,że robię jakąś pogadankę psychologiczną,A bardziej chcę znaleźć wszystkie "za" i "przeciw" przyjęciu oświadczyn. I wiecie co jest w tym najlepsze? Że nie ma żadnych "przeciw". Powiem "tak". Niech się dzieje co chce. Mam nadzieję,że nie będę żałować tej decyzji.
-A więc,Jacek...-zaczęłam,patrząc na mężczyznę,który widocznie oczekiwał czegokolwiek co wydobędzie się z moich ust
-Jeśli przyjmiesz oświadczyny, uczynisz mnie najszczęśliwszym człowiekiem na świecie-podkreślił z nadzieją w oczach.
Postanowiłam nie zwlekać. Chciałam abyśmy kolejny raz doświadczyli uczucia radości i szczęścia.
- Tak-powiedziałam pewnie. Wystarczyło to jedno słowo,żeby Jacek porwał mnie w ramiona i obdarował masą pocałunków.
-Kocham was!-krzyknął uszczęśliwiony,kładąc rękę na moim brzuchu. Już wyobrażałam sobie co będzie za dziewięć miesięcy.
-My ciebie też-zaśmiałam się,a chwilę po tym Jacek włożył mi na palec piękny pierścionek. Niby tak ważna rzecz w całych oświadczynach,a jednak w przypływie pozytywnych uczuć , założenie mi pierścionka na palec nie poszło na pierwszy plan-Mam nadzieję,że stworzymy wspaniałą rodzinę i zgrane małżeństwo-dodałam,kiedy mój narzeczony złapał mnie za dłoń.
- Na pewno wszystko będzie dobrze,zobaczysz-uśmiechnął się.
Następnie nastąpiła cisza,ale nie taka niezręczna. Po prostu cisza,której towarzyszył piękny widok na panoramę miasta. Mogłabym się tak patrzeć i patrzeć godzinami. Te chwile na pewno zapamiętam na zawsze. Ostatni okres czasu z pewnością przyniósł ze sobą wiele wrażeń oraz emocji. Tych pozytywnych ale również i negatywnych.
-Jestem ciekawy reakcji znajomych i rodziny na zaręczyny-nagle Nowak zaczął nowy temat.
-Ja też.. Zapewne moja mama i znajomi z komendy się ucieszą. Pozostaje kwestia twoich rodziców-nie chciałam powracać do tego wątku,aczkolwiek nie da się uniknąć tego tematu tak czy siak. Jak nie teraz to później,ale napewno.
-Mówię ci,kwestia czasu,a odpuszczą. Jeszcze zrozumieją jak bardzo mylili się do ciebie i do tej całej sytuacji-posłał mi lekki uśmiech,którego nie dało się nie odwzajemnić. Szczerze wszystko,o czym rozmawialiśmy,dodawało nam więcej spokoju wewnętrznego. Nie zamartwialiśmy się tym co złe , tylko na odwrót. No dobra. Koniec tego gadania. Czas opisać dalsze wydarzenia.
- To jakie mamy teraz plany?-spytałam,choć okazało się,że żadne z nas nie zna odpowiedzi na to pytanie.
-Hmm...-zamyślił się blondyn-To był ostatni i zdecydowanie najbardziej przełomowy punkt tej całej niespodzianki. Zaraz na punkt widokowy wchodzą kolejne osoby,dlatego proponuję wrócić do domu-zaproponował mężczyzna.
Dopiero teraz poczułam zmęczenie więc zgodziłam się na ten pomysł. Przynajmniej odpoczniemy i wyśpimy się .
-Powiemy jutro twojej mamie i znajomym o zaręczynach? Lepiej aby wiedzieli,żeby potem nie było sytuacji,że ktoś dowiaduje się w praniu w jakichś okolicznościach-przystałam również na tę koncepcję. Za to postanowiliśmy na razie nie mówić rodzicom Jacka o zaręczynach. Z tego powodu,iż chyba do końca jeszcze niedopuszczali do siebie wiadomości o ciąży i o naszym związku. Dlatego też im chcieliśmy powiedzieć dopiero za jakiś czas,Kiedy relacje między nami się trochę unormują. Tak więc mieliśmy zamiar powiedzieć tylko mojej mamie i najbliższym znajomym w tym Jaskowskiej. Miałam zamiar jej też powiedzieć. Spytam o to Jacka. Przecież gdy ciąża będzie zaawansowana , nie mogę pracować,gdyż mogłoby to zagrażać dziecku albo mi. Trochę się obawiam jej reakcji,ale szczerze to jej zdanie nie jest najważniejsze. Oczywiście powiadomimy Emilkę i Krzyśka. Zapewne też innych znajomych z komendy. Wszystko okaże się jutro.
-Dobrze. Pomyślałam ,żeby powiedzieć też Jaskowskiej o ciąży i o zaręczynach. Nie możemy przecież tego ukrywać. Jak ciąża będzie zaawansowana,nie będę mogła przecież pracować-przedstawiłam swój pomysł.
Jacek widocznie się zastanawiał. Miałam nadzieję,że nie usłyszę sprzeciwu z jego strony.
-Okej. Tylko wiesz,mogą być różne reakcje. W końcu to aż dwie wiadomości na raz. Ciąża i zaręczyny-zmarszczył brwi.
-Damy radę. A poza tym to w sumie reakcje Jaskowskiej i znajomych ważne nie są. Reakcja mojej mamy na zaręczyny zapewne będzie pozytywna,sądząc po jej reakcji na ciążę. -uśmiechnęłam się co powtórzył po mnie mój narzeczony.
-Pewnie tak..Wszystko okaże się jutro.
Staliśmy tak jeszcze w swoich ramionach przez chwilę. Wszystko dopełnił cudowny widok. Po pięciu minutach niestety musieliśmy już opuścić punkt widokowy z powodu iż inne osoby również chciały tutaj wejść. Weszliśmy wraz z mężczyzną z obsługi do windy i zjechaliśmy aż 49 pięter w dół. Moja najdłuższa podróż windą. Idąc oświetlonymi ulicami miasta skierowaliśmy się na przystanek tramwajowy. Usiadłam na drewnianej zadaszonej ławce. Obok mnie miejsce zajął Jacek. Nagle zaczął padać rzęsisty deszcz. Nienawidzę deszczu...Cóż,chyba wygląda na to,że zmokniemy. Chociaż nie będzie mi to przeszkadzać,kiedy mam przy sobie tak cudowną osobę jak mój narzeczony oraz drugą wspaniałą istotkę pod sercem...
Dziesięć minut później przyjechał odpowiedni tramwaj. W środku było pusto. Zajęliśmy podwójne siedzenia.
-W ogóle,która godzina?-spytałam,straciłam poczucie czasu w obliczu tego ważnego wydarzenia,które miało przed chwilą miejsce.
-Za pięć dwudziesta druga-odpowiedział.
Kiwnęłam głową w geście zrozumienia. Wpatrzyłam się w widok za szybą,gdy ruszyliśmy. Jechaliśmy właśnie w jednej z dość głównych dzielnic we Wrocławiu,ale nie aż tak jak w centrum. Mijaliśmy różne galerie,dworzec,park wodny,Ikea. Po dwudziestu minutach dojechaliśmy na osiedle,gdzie mieszkał Nowak. Wspólnie stwierdziliśmy,że wprowadzę się do mężczyzny na początek na jakiś tydzień,a gdy będę gotowa,wprowadzę się na stałe. Jednak to wymaga czasu. Aczkolwiek chcę się wprowadzić do Jacka zanim weźmiemy ślub i zanim narodzi się nasze dziecko. Niby mam jeszcze czas,ale z własnego doświadczenia wiem,że on szybko minie.
-Sen mi się Teraz przyda-skwitował ze zdecydowaniem Jacek.
-Mi też. Nawet nie wiesz jak bardzo.
Po niespełna dwóch minutach byliśmy w mieszkaniu. Najpierw ja wzięłam kąpiel,A później Nowak. Około 23:00 oddaliśmy się upragnionemu snu...
CZYTASZ
Miłość nie zawsze jest idealna//Ala i Jacek//Policjantki i Policjanci
Fanfiction× Alicja Morawska i Jacek Nowak... Co lub kto połączy te dwie osoby? Czy ich historia zakończy się happy ende'm? Czy jednak ich miłość przyniesie ze sobą dużo problemów? A może oni nigdy tak naprawdę nie darzyli się tym uczuciem? × O...