◾29.◾

234 14 5
                                    

-Wow..Jacek...Naprawdę?-spytałam gdy się od siebie oderwaliśmy. Jeszcze trochę nie dowierzałam, że Jacek podziela moje chęci co do powiększenia rodziny, wręcz byłam przekonana, że jedno dziecko mu w zupełności wystarczy. Fakt, ja też nie rozpatrywałam dotąd koncepcji na posiadanie drugiego dziecka, ale ostatnimi czasy doszłam do wniosku, że chciałabym wychować kolejnego maluszka.

-Naprawdę słońce, naprawdę. Doskonale radzimy sobie w roli rodziców, mimo, że twoja pierwsza ciąża nie była do końca planowana, to i tak świetnie sobie radzimy w wychowywaniu Kubusia- mówił Jacek, ta nasza rozmowa, była, można by rzec- takim jakby,,rozważaniem przyszłości ". Lecz moim uszom nie umknęły pewne słowa Jacka, mianowicie: ,,Pierwsza ciąża ". Odparłam więc:

-To prawda kochanie, ale chwila. Mówiąc pierwsza ciąża, mówisz jakbym już była w drugiej ciąży- zaśmiałam się zauważając dość żartobliwy ale jednocześnie ujmujący dla mnie fakt.

-A no faktycznie, wiesz co, może dlatego, że ja już przeczuwam to, że niedługo powiększymy rodzinę- oboje uśmiechnęliśmy się na jego wypowiedź.

Jacek poszerzył uśmiech a ja automatycznie również. Mój mąż przychylił się do mnie bliżej, a ja wyczułam jego zamiary. Po chwili zatopiliśmy się ponownie w pełnym uczuć pocałunku. Cieszę się, że to chyba Jacek rozpoczął rozmowę, wymieniliśmy się swoimi wspomnieniami z dzieciństwa, a na koniec rozmowa osiągnęła pożądany cel i teraz oboje doskonale wiemy, że chcemy tej samej rzeczy - powiększenia rodziny.

-Kochanie, jest po 19, wracamy już do hotelu czy jeszcze nie? Apropo, to tak sobie pomyślałem, że jutro gdzieś po południu wyjedziemy do domu, a jeszcze jutro sobie do południa coś pozwiedzamy, później się spakujemy no i kierunek- Wrocław- Jacek przedstawił mi swój plan na jutrzejszy dzień. Nie mogłam się nie zgodzić.

-Zgadzam się bo przecież ty tutaj kierujesz panie Nowak - puściłam oczko Nowakowi a po chwili on oddał gest i oboje zaczęliśmy się śmiać. Ale z umiarem bo tutaj nie jesteśmy sami. - A co do Twojego pytania, to możemy jeszcze tu chwilę zostać. Uwielbiam krakowski rynek - zlustrowałam wzrokiem otoczenie. Piękne miasto.

-Też go polubiłem!-stwierdził bez namysłu Jacek co wywołało u mnie śmiech pod nosem.

- No widzisz...- uśmiechnęłam się delikatnie i spojrzałam do wózka. Nasz synek spokojnie leżał sobie w wózku i zajmował się otoczeniem. -Jeśli wszystko dobrze pójdzie, to Kuba będzie niedługo starszym bratem- po prostu cała buzowałam z radości na samą myśl.

-Ciekawe czy to będzie chłopiec czy dziewczynka- zaczął zastanawiać się mężczyzna a ja wraz z nim.

-Zobaczymy. - zauważyłam że mimo tego że plan powiększenia rodziny to na razie tylko PLAN (swoją drogą dość ambitny), a już mówimy o nim, jakby on był na 100% pewny. Oczywiście mamy nadzieję że będzie.

- No zobaczymy. Dobra, to co? Może zajrzymy jeszcze tu do tego sklepu co ty tam kochanie chciałaś.. - przypomniał mi Jacek.

-Do Wawelu. - otóż postanowiłam, że skoro tu na rynku jest sklep firmowy Wawelu to kupimy jakieś czekoladowe łakocie.

-Okej. To idziemy ? - Jacek wstał z zajmowanej przez nas ławki.

- Idziemy- poszłam w jego ślady.

Jacek pocałował mnie szybko w policzek, a ja uśmiechnęłam się do niego i odgarnęłam moje blond włosy za ucho. Mój mąż doglądnął Kubusia, poprawił mu kocyk i zaczął pchać wózek. Ja szłam obok niego, Jacek proponował żebym złapała go za ramię ale ja stwierdziłam że przecież pcha wózek i jeszcze niesie torbę więc nie chcę mu sprawiać większego ciężaru. On uparł się więc ostatecznie Jacek złapał mnie pod rękę i tak szliśmy. Ludzie którzy nas mijali posyłali nam przyjazne uśmiechy, które odwzajemnialiśmy. Wyglądaliśmy po prostu jak prawdziwa rodzinka, która być może niedługo się powiększy...uśmiecham się jak o tym myślę.

Miłość nie zawsze jest idealna//Ala i Jacek//Policjantki i PolicjanciOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz