◾31.◾

170 7 5
                                    

*Tydzień później*

Czuję,że ten tydzień tak szybko zleciał. Odkąd u matki Jacka zdiagnozowano nadciśnienie, teraz staramy się częściej składać wizyty u moich teściów, bo mieszkamy przecież w tym samym mieście i warto częściej niż czasami do nich wpaść. To naprawdę przemiłe osoby, a teraz chcielibyśmy jeszcze im więcej pomagać i w ogóle. Tak samo jak oni wspierali nas w wielu sytuacjach.

Chciałabym bardzo,żeby ta sama sytuacja tyczyła się mojej mamy ale niestety ona mieszka w Warszawie i odwiedzanie jej często jest dla nas praktycznie niemożliwe. To samo w drugą stronę, moja mama ma teraz niezupełnie nową,bo już trochę tam pracuje, ale pracę,z którą wcześniej się nie zetknęła więc częste spotkania w rodzinnym gronie są po prostu- choć bardzo potrzebne - to niestety niemożliwe. Za dużo kilometrów nas dzieli. Przynajmniej dla nas. No. Ale mama obiecała,że uda jej się nas odwiedzić niedługo, czego cierpliwie oczekujemy. Jednak mamy przecież kontakt telefoniczny, na Skype, więc oczywiście utrzymujemy ze sobą stały kontakt.

Ale dość o tym. Rozgadałam się a właściwie chciałam zacząć od tego,że dziś Jacek wraca do pracy po urlopie. Dziś ma na 8, a obecnie mamy godzinę 7:00.

-Kochanie, z czym chcesz te kanapki do pracy ?- spytałam głośno, bo Jacek był w łazience i chyba się kąpał, sądząc po odgłosie lejącej się wody.

-Kochanie z czymkolwiek zrobisz będą pyszne!-odpowiedział mi jak zawsze, a ten tekst uwielbiałam, więc uśmiechnęłam się pod nosem i zaczęłam smarować chleb masłem. Potem na to ser,pomidor i sałata i gotowe.

Po 10 minutach mój mąż wyszedł z łazienki i dało się poczuć gorącą parę ulatniającą się z pomieszczenia oraz zapach męskiego żelu pod prysznic

- Dziękuję za śniadanie kochanie - Jacek pocałował mnie na,, dzień dobry " i usiadł przy naszym dużym stole gdzie czekała na niego miska z owsianką

-Smacznego - uśmiechnęłam się i postawiłam jeszcze przed nim kubek z parującym kakao

-Dziękuję. Jesteś kochana- pocałował mnie ponownie a nasze uśmiechy się poszerzyły na tą pełną miłości scenę z rana.

- Nie ma za co. No już do jedzenia - pogoniłam go śmiejąc się pod nosem. Sama wytarłam ręce w ścierkę i ruszyłam na górę po schodach do pokoiku naszego synka.

Postanowiłam,że obudzę już Kubusia, bo muszę go jeszcze przebrać, nakarmić a na 8:30 mieliśmy rutynową wizytę lekarską w przychodni kawałek stąd. Jak sama nazwa wskazuje - rutynowa kontrola. Dzieci w tym wieku przechodzą różne bilanse, i w ogóle żeby sprawdzić czy wszystko w porządku. Ale co ja wam będę tłumaczyć, mam nadzieję,że wiecie o czym mówię.

Weszłam ostrożnie do pokoju dziecięcego i podeszłam do łóżeczka. Półroczny chłopiec leżał spokojnie w łóżeczku i wierzgał nóżkami. Widok synka powodował uśmiech, który sam wkradał się na usta i dodawał chęci do życia.

-Hej synku. Jak tam się spało?- uśmiechnęłam się biorąc w ramiona dziecko. Jak on urósł, a niedawno był jeszcze taki mały. Jednak jego wyraziste niebieskie oczy pozostały niezmienne.

Odpowiedziało mi tylko gaworzenie, czyli coś normalnego. Tego poranka nie płakał. Wzięłam ze sobą zabawkę w razie niespodziewanego płaczu, z komody wyciągnęłam niebieskie śpioszki w auta i białe skarpetki. Położyłam syna na przewijaku, który znajdował się na szerokiej komodzie, zmieniłam mu pieluchę i przebrałam w wyżej wymienione ubranko. Teraz wystarczyło mi jeszcze udać się z nim do łazienki i wszystko było gotowe. Ja już wcześniej się ubrałam i ogarnęłam, nawet zanim Jacek wstał do pracy.

Miłość nie zawsze jest idealna//Ala i Jacek//Policjantki i PolicjanciOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz