Friendzone—termin znany chyba każdemu doskonale.
Ludzie się z tego śmieją, robią memy, opowiadają żarty... Ale to wszystko przestaje Cię bawić, gdy sam w nim zaczynasz tkwić.
O tym dobrze wiedziała [T. I.] [T. N.], która już drugi rok była szaleńczo zakochana w swoim przyjacielu—Finn'ie.
Aktualnie on niestety szalał za Ann, najpopularniejszą dziewczyną w szkole. Poprosił więc swoją przyjaciółkę o udawanie jego dziewczyny, by wzbudzić zazdrość w obiekcie własnych westchnień. Ta co prawda zgodziła się, ale coraz bardziej tego żałowała.
Czwartek zaczął się jak każdy normalny dzień; spotkali się przy szafkach, przywitali się i złapali się za dłonie, kierując się pod salę w której Ann miała swoją pierwszą lekcję.
Tylko, że to nie miał być zwykły czwartek.
—
Siedziała razem z nim na stołówce, jedząc frytki, gdy ten z premedytacją wpatrywał się w Ann.
—[T. I.], moje kochanie—zaczął chłopak—jak się dziś czujesz? Masz ochotę wybrać się dziś ze mną do kina?
Na początku, gdy tak się do niej odzywał czuła swego rodzaju motylki w brzuchu. Teraz, po miesiącu miała po prostu ochotę zwrócić wszystko, co jadła tego dnia. To dlatego, że dobrze wiedziała, jak nieszczere są jego słowa. Że robi to wszystko dla tej pieprzonej cheerleaderki siedzącej stolik dalej, która nigdy nawet na niego nie spojrzała.
Gdyby tylko ona była na jej miejscu, od razu poszłaby na randkę z Wolfhardem. Wiedziała, że mimo lekko głupawego charakteru w środku miał wielkie serce, ale niestety ono nie biło dla niej.
Ann spojrzała na bruneta i zmierzyła go wzrokiem, po czym wstała z miejsca i chwyciła w dłonie pustą tackę. Podeszła do ich stolika i bez zawahania uderzyła nią chłopaka w głowę.
—Wolfhard, zrozum że jesteś pieprzonym przegrywem!—Wrzasnęła—myślisz, że nie wiem, że ty i ta cała [T. I.] bez większych ambicji udajecie parę, bo chciałbyś ze mną być?! Oboje jesteście siebie warci—ty i ta mała szmata to para idealna.
[T. I.] w sumie spodziewała się takiego finału sprawy. Podniosła się z miejsca i udała się do wyjścia ze stołówki. Nie to, że jakoś przejęła się słowami dziewczyny, po prostu tutaj kończyła się jej rola. Poudawała trochę dziewczynę Finn'a, ale Ann się dowiedziała i wszystko zakończyło się fiaskiem.
Wyszła i skierowała się w stronę szafki, by przyszykować książki na kolejną lekcję. Może na początku tego całego ich "udawania" aktualnie płakałaby w łazience, ale teraz po prostu potraktowała to jako losową sytuację dnia codziennego.
—Możemy pogadać?—Usłyszała głos obok siebie i zamknęła drzwiczki szafki—Wolfhard.
—Mamy o czym?—Rzuciła na odwal—nie pykło, koniec tematu.
—Chodzi o to, że skłamałbym mówiąc, że ten cały miesiąc mi się nie podobał.
Spojrzała na niego i otworzyła oczy szerzej. Chwila, czy on czuł to samo, co ona?
—To znaczy?—Dopytała, opierając się o szafkę i odwracając głowę w jego stronę.
—To znaczy, że byłem ślepy—westchnął—ale wpadłem na pewien pomysł.
Skinęła głową, czekając, na to co chłopak ma do powiedzenia.
—Chcesz zacząć od nowa, już na serio?—Wyciągnął swoją dłoń w jej stronę i spojrzał na nią z nadzieją.
I może będzie tego żałowała, ale ujęła jego dłoń i wspólnie udali się do sali biologicznej.