Mike Wheeler—uroczy chłopak z sąsiedztwa w Hawkins, pomagający nieść zakupy kobietom z dziećmi, przeprowadzający starsze panie przez ulice, a od niedawna także korepetytor matematyki dla młodszych dzieciaków. Utrzymywał dobre kontakty z rodziną, przyjaciółmi, a co najważniejsze ze swoją dziewczyną, Jane. Nastolatkę tę darzył on tak wielkim uczuciem, że wszyscy dookoła dziwili się, że czternastolatek może być zdolny do czegoś takiego.
Jednakże im większe uczucie co do kogoś, tym większa troska o tą osobę. A co za tym idzie, także zazdrość. Dlatego, kiedy nauczyciel od fizyki dobrał ją w parę z pewnym Dylanem, chłopak zaczął się niepokoić. Nawet, kiedy ta dwójka zakończyła pracę nad projektem, to i tak od czasu do czasu rozmawiali na korytarzach, albo spotykali się po lekcjach.
Wheeler jednak znał Dylana. Wiedział, że ten szesnastolatek nie ma dobrych zamiarów co do dziewczyn takich jak Jane. Już niejednokrotnie przecież robił którejś nadzieję, a potem tylko robił z niej pośmiewisko. Właśnie przed czymś takim Mike chciał uchronić swoją dziewczynę.
Pewnego wieczoru wybrał się do domu dziewczyny. Zapukał w ich umówiony sposób, po czym wszedł i udał się do jej pokoju. El siedziała na łóżku w pidżamie, rozczesując swoje mokre włosy.
— Mike! — Obdarzyła go uśmiechem, przesuwając się na łóżku i klepiąc miejsce obok siebie. — Siadaj.
Czternastolatek niepewnie usiadł obok niej. Spojrzał jej w oczy, które zawsze potrafiły wywołać u niego uśmiech. Tym razem jednak tak nie było.
— El, musimy porozmawiać — zaczął spokojnie. — Chodzi o Dylana.
— Co z Dylanem? — Spytała niepewnie.
— Obawiam się, że nie możesz z nim gadać. On nie ma nigdy dobrych zamiarów, wobec takich jak ty. — Ugryzł się w język, zdając sobie sprawę, że użył złego słowa. — Z-Znaczy. . .
— Takich jak ja? — Powiedziała cicho, marszcząc brwi. — Ale on nie chce źle, Mike. Przyjaciele przecież nie kłamią.
— Jasna cholera, El! — Wybuchł, wstając z łóżka i patrząc wprost na dziewczynę. — Nie wszyscy to twoi przyjaciele! Nie wszyscy chcą nimi być! Oni chcą Ciebie wykorzystać!
Drobna ciemnowłosa siedziała skulona i wystraszona na łóżku. Mike nigdy się tak nie zachowywał i naprawdę nie wiedziała, o co mu w ogóle chodzi.
— A-Ale dlaczego? J-Ja nie rozumiem. . .
— Bo jesteś cholernie naiwna, El! Na dodatek, myślisz że wszyscy mają dobre zamiary, a tak nie jest, przecież Ci mówiłem! Jesteś zbyt ufna! Mam tego dość!
Chłopak zdając sobie sprawę, co powiedział natychmiast się zamknął. Zacisnął usta w cienką linię, kucając przy młodej Hopper.
— El. . . — zaczął — El, przepraszam. . . Wiesz, że ja po prostu Cię kocham i-
— Wyjdź — ucięła mu.
— El. . .
— Mike, wyjdź — powtórzyła.
— D-Daj mi to wytłumaczyć. . . J-Ja. . .
— Wyjdź! — Wrzasnęła przeraźliwie.
W wyniku krzyku dziewczyny pomieszanego z płaczem wszystkie szyby w jej domu rozbiły się. Następnie z jej półek i komody w pokoju pospadały wszelkie dekoracje czy kosmetyki. Na samym końcu ze ściany z hukiem spadło zdjęcie jej z Wheelerem.
Brunet wzdrygnął się i spojrzał na swoją dziewczynę. Miała zaciśnięte piąstki i dyszała, wyraźnie zmęczona. Niewiele czekając, po prostu usiadł obok niej i objął ją w pasie, bo w końcu tak należało zrobić. W końcu ją kochał.
![](https://img.wattpad.com/cover/166986750-288-k178944.jpg)