REDDIE

1K 35 10
                                    

spaghetti_girlx

Tozier przechodził ulicami Derry z większego braku zajęcia. Odrobił lekcje, o ile był do tego zdolny, bo na przykład matmy wolał nie tykać; od tego był Stan. Postanowił też, że spacer może zrobić mu dobrze, zważywszy na obecną sytuację.

Mowa o tym, że zaczął widzieć w Eddie'm Kaspbraku kogoś więcej, niż tylko najlepszego przyjaciela. Zaczął myśleć o nim jako o uroczym i pięknym, a tak myślało się o osobach, które się kochało, albo bynajmniej się nam podobały. Więc chyba Eddie mu się podobał, tak myślał.

Wypuścił głośno powietrze, po raz kolejny przyłapując się na myśleniu o tym niskim brunecie, naprawdę nie mógł przestać od dobrych dwóch tygodni. Jego pierwsza myśl—Eddie. Ostatnia—Eddie.

Wtem, przechodząc obok parku spostrzegł drobną, męską posturę na ławce. Uśmiechnął się do siebie, gdyż to musiał być jego przyjaciel. Podbiegł szybko do drewnianej ławki od tyłu i zasłonił oczy chłopakowi.

—Zgadnij, kto to!—Zaśmiał się.

—Cholera jasna, Richie!—Wzdrygnął się Kaspbrak, odwracając głowę—nie masz innych zajęć?

—Ciebie mógłbym spytać o to samo—powiedział, chowając dłonie w kieszeniach kurtki jeansowej i siadając obok chłopaka. Ten miał na sobie ogrodniczki i przydużawy, beżowy sweter. Musiał przyznać, że wyglądał cholernie dobrze.

—Jak widać, ja je mam—fuknął, pokazując mu błękitny zeszyt z napisem "biologia", po chwili z powrotem zanurzając w nim nos.

—Nie możesz uczyć się w domu?—Spytał, kładąc jedną z rąk na oparciu ławki i rozsiadając się wygodniej.

—Matka mi przeszkadza, stoi nade mną i patrzy, jak się uczę. Wiesz dlaczego? Żebym się przypadkiem nie nawdychał kurzu spomiędzy kartek—wywrócił oczyma wzdychając.

—Zimą też tak będziesz robił?—Dociekł—możesz przyjść do mnie, Eds.

—Nie mów do mnie Ed-—uciął nagle, przygryzając wargę i patrząc przed siebie—to nie będzie problem, Rich?

—Pewnie, że nie!—Wyszczerzył się, wstając z ławki—możesz już dzisiaj przyjść, chodź!

—Nie...—powiedział niemalże niesłyszalnie.

—Jak to? Wstawaj, Eds—wyciągnął dłoń w jego stronę.

—Nie—powtórzył bardziej stanowczo, mierząc wzrokiem Toziera—Richie, siadaj.

—Ale dlaczego?!—Spytał, marszcząc brwi i poprawiając okulary na nosie.

—Usadow tutaj z powrotem swoje wielkie dupsko, Richard—powiedział zdecydowanie niższy.

—Gryzie Cię to, że mam lepszy tyłek niż twoja mama—odpowiedział mu Richie, kręcąc głową.

Przez chwilę panowała między nimi niezręczna cisza, wkrótce przerwana przez Kaspbraka.

—Musimy pogadać—odezwał się nieśmiało, odkładając na bok zeszyt z biologii—to bardzo ważne.

Tozier zmarszczył brwi, przyglądając się przyjacielowi. Uwielbiał patrzeć, jak późnojesienne promyki słońca oświetlały jego delikatną twarz, wtedy wyglądał po prostu bajecznie.

—Richie, od jakiegoś czasu... j-ja...—mówiąc to, Eddie odwrócił wzrok i poczerwieniał na twarzy.

Rich nie chcąc czekać ani chwili dłużej, ujął twarz przyjaciela w dłonie tak, że oboje spojrzeli sobie w oczy. Wpatrywał się przez chwilę w jego szare, niemalże gołębie tęczówki i wziął głęboki wdech, po czym wpił się w jego usta.

Niższy na początku był dość zaskoczony, ale po chwili zamknął oczy i oddał się pocałunkom chłopaka, przyciągając go jeszcze bliżej za szyję. Tozier muskał delikatnie górną wargę Eddie'go, w przerwach szczerząc się.

Żaden z nich niczego nie żałował.


Yo, zostały mi jeszcze dwa i wznawiam zamówienia! Dodam chyba dziś, lub jutro.

Adzioch


✓ | imaginesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz