Rozdział 36

815 32 4
                                    

Dwa dni później

Natalia

Dzisiaj ma się odbyć operacja Kamila. Strasznie sie denerwuje, ponieważ boję się, że coś pójdzie nie tak i stracę mojego malutkiego synka na zawsze. A najgorsze jest to, że nie będzie ze mną nikogo kto mógłby mnie wesprzeć, ponieważ Kuba jest w pracy, moja rodzina ma swoje życie i własne rodziny i nie chce ich tu na siłę ściągać, a moi rodzice mieszkają za daleko, by mogli tu przyjechać. Więc będę musiała jakoś sama przez to przejść. Nie mogę się denerwować, bo w moim stanie to nie wskazane, ale przy takim zabiegu nerwy to rzecz oczywista.

Kilka godzin później

Nadal nie mam żadnych wieści co do operacji mojego synka. Po chwili wyszedł lekarz, który operował Kamilka. Podeszłam do niego.

Na: Doktorze, wszystko poszło dobrze, prawda?

Lek: Tak. Na szczęście nie było żadnych komplikacji. Teraz już z serduszkiem będzie wszystko dobrze.

Na: Czyli nie musimy już się niczym martwić?

Lek: Nie ma czym, pani Natalio. Wszystko jest w najlepszym porządku.

Na: Dziękuję, panie doktorze.

Lek: Mały zostanie kilka dni na obserwacji. Jeśli za kilka dni nic się nie zmieni to Kamilek wróci do domu.

Lekarz odszedł. Byłam bardzo szczęśliwa, że nic się nie stało Kamilkowi podczas tej operacji. Postanowiłam pojechać do Kościoła i podziękować Bogu, że czuwał nad życiem mojego synka.

Kościół

O tej porze zapewne nie było nikogo w Kościele, bo większość jest albo w pracy, albo w domu. Podeszłam bliżej ołtarza i przyklęknęłam robiąc znak krzyża.

Na: Jezu, dziękuję Ci, że czuwałeś nad życiem mojego synka podczas dzisiejszej operacji. Gdyby nie Ty, zapewne straciłabym go. Ale jestem pewna, że to dzięki Tobie wszystko się udało. Serdecznie Ci dziękuję za to, że dzięki Tobie mój synek żyje i za niedługo wróci ze mną do domu.

Po chwili poczułam czyjąś rękę na ramieniu. Odwróciłam się i zobaczyłam księdza, którego bardzo dobrze znałam.

Ks: Pani Natalia? Co pani tutaj robi?

Na: Przyszłam podziękować Jezusowi, prosze księdza. Za to, że czuwał nad życiem mojego synka - Kamila, który miał dzisiaj operację serduszka, która przebiegła pomyślnie i bez żadnych komplikacji.

Ks: Nie pozostaje mi nic innego jak tylko cieszyć się pani szczęściem.

Na: Nawet nie wie ksiądz jaka jestem szczęśliwa. Ale ja muszę już iść. Z Bogiem, proszę księdza.

Ks: Z Bogiem.

Wyszłam z Kościoła i pojechałam do mojego domu. Położyłam się na kanapie i natychmiast zasnęłam.

Donata

Od jakiegoś czasu do naszej klasy dołączyła nową koleżanka - Monika Kowalska. Wszyscy się z niej naśmiewją, ponieważ ma takie same zainteresowania co chłopcy w naszym wieku - lubi sport i inne formy aktywności fizycznej. Jest również bardzo silna co nieraz pokazała. Ale ja się  z niej nie naśmiewam. Powiem szczerze, że mi to imponuje. Na pewnej przerwie zauważyłam, że znowu siedzi sama. Widać po niej, że było jej przykro z tego powodu. Postanowiłam do niej podejść i choć spróbować się z nią zaprzyjaźnić. Zauważyłam, że z plecaka wyjęła bardzo różnorodne śniadanie. Pomyślałam: WOW! Jak to wszystko ślicznie wygląda. A napewno jeszcze lepiej smakuje.

Natalia i Kuba - inna historiaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz