Donata
Gdy weszłam do klasy to w ogóle nie mogłam się skupić na lekcji. Ciągle rysowałam w moim szkicowniku rysunki mojej adopcyjnej mamy. Chociaż była tylko adopcyjna to ona mnie wychowywała. Monika siedziała obok mnie i widziała, że nie wyglądam za donrze . Naprzerwie podeszła do mnie Monika. Widać, że się o mnie nie martwiła.
Mo: Wszystko w porządku, kochana?
Do: Tak. Dlaczego pytasz?
Mo: Jakoś dziwnie się zachowujesz.
Do: Nie. Wydaje Ci się. Wszystko jest w porządku.
Mo: Przecież wiesz, że mi możesz wszystko powiedzieć. W końcu jesteśmy przyjaciółkami.
Do: Po prostu...miałam dzisiaj spotkanie, którego bardzo bym nie chciała.
Mo: Z kim?
Do: Z moim ojcem adopcyjnym z Wrocławia, którego w ogóle nie obchodziłam ani ja, ani moja mama.
Mo: Ale jak to adopcyjny ojciec?
Do: Gdy moja mama mnie urodziła miała 16 lat. Jej rodzice postawili jej ultimatum: albo odda mnie do Domu Dziecka albo może razem ze mną wynosić z domu. Wybrała opcję pierwszą. Gdy miałam 4 lata zmarła moja mama adopcyjna na ostrą białaczkę. Mojego ojca nigdy nie było w domu, bo praca była dla niego ważniejsza od własnej rodziny. A wczoraj pojawił się jego sekretarz, który poinformował mnie, że ojciec chce mnie przeprosić za to co zrobił źle w stosunku do mnie i do mamy. Ja nie chciałam go widzieć, bo miałam do niego żal nie tylko o to, że nie był przy mnie i przy mamie w szpitalu, ale za to, że zostawił mnie u dziadków w czasie gdy go najbardziej potrzebowałam.
Mo: Ale skąd wiesz, że rodzice, którzy cię teraz wychowują są twoimi prawdziwymi?
Do: Kiedyś robiąc porządki w dokumentach znalazłam dokumenty adopcyjne i mój akt urodzenia. Wtedy poznałam moich prawdziwych rodziców. Moja prawdziwa mama wyjechała z Wrocławia do Warszawy. Znajomy mojej mamy powiedział mi gdzie mogę ją znaleźć. I tak znalazłam się w Warszawie.
Mo: Rozumiem. A może dzisiaj po szkole to ja Cię odprowadze do domu?
Do: Jeśli chcesz.
Mo: I rozchmurz się. Jeśli to Ci poprawi humor to poczęstuj się moim śniadaniem.
Podała mi własnoręcznie zrobione placuszki z jabłkiem. Było przepyszne. Od razu pojawił się uśmiech na mojej twarzy.
Mo: Lepiej?
Do: Tak. O wiele lepiej. Dziękuję.
Mo: Nie ma za co. Przecież od tego są przyjaciółki.
Kilka godzin później
Wracałam do domu po szkole. Oczywiście towarzyszyła mi Monika. Rozmawiałyśmy o wszystkim. Nagle drogę ponownie zajechał mi samochód mojego adopcyjnego ojca. Znowu wysiadł z niego Mariusz, ale tym razem z kilkoma innymi ochroniarzami.
Ma: Panienko, zamierzam prosić o wybaczenie... To może być niezgodne z prawem, ale to polecenie Pana Pawła.
Monika chciała się na niego rzucić, ale położyłam jej rękę na ramieniu, który znaczył by nie robiła głupot. Odwróciła się w moją stronę.
Do: Idź dalej.
Mo: Ale...
Do: Idź. Spotkamy się jutro.
Mo: No dobrze. Pa.
Do: Pa.
Odeszła. A ja odwróciłam się w stronę ochroniarzy mojego adopcyjnego ojca.
CZYTASZ
Natalia i Kuba - inna historia
Short StoryOna - 30-letnia straszy aspirant. Uciekła z Wrocławia od swojego męża, który był tyranem. On - 35-letni starszy aspirant. Rozstał się ze swoją narzeczoną, która go zdradzała. Czy po trudnych przeżyciach będą w stanie zaufać komuś jeszcze?