Rozdział 63

744 33 3
                                    

2 miesiące później

Natalia

Po dwóch miesiącach przymusowego urlopu dzisiaj spotykamy sie na nowej komendzie, ponieważ stara jest zniszczona po wybuchu komendy. Osobami, które przeżyły wybuch byli: Kruczkowska, Olgierd, Krystian i kilku mundurowych. Ja byłam na komendzie o godzinie 9:25, a odprawa miała się zacząć o 10. Cały czas nie mogłam uwierzyć w to, że Kuby już nie ma w moim życiu. Siedziałam sama w gabinecie naczelnika. To wszystko działo się zbyt szybko w moim życiu. Siedziałam ze spusczoną głową i nie zwracałam na nic uwagi. Po chwili usłyszałam trzask otwieranych drzwi, przez które weszli: Kruczkowska, Olgierd, Stefan, Maja, Krzysiek.

Kru: Witajcie. Cieszę sie, że w końcu widzimy się na nowej komendzie. Tymczasowej jakby co. Wiecie już, że od każdego z was wymagam opinii psychologa. To jest niezbędny warunek, aby przystąpić do pracy.

Nagle usłyszeliśmy trzask otwieranych drzwi, przez które wszedł Krystian.

Kr: Przepraszam za spóźnienie, szefowo. Ciężko tutaj trafić jakieś korki, objazdy. Nie mogłem wcześniej choćbym chciał.

Kru: Niestety, nie spotykamy sie w komplecie. Ale musimy iść dalej. I musimy pamiętać, że śmierć naszych kolegów nie poszła na marne.

Ol: Wszystko ok?

To pytanie, które padło z ust Olgierda skłoniło mnie do wyjścia z pokoju naczelnik.

Na: Przepraszam.

Wyszłam z pokoju naczelnik i zaczęłam chodzić bez celu po komendzie. A jeszcze dzisiaj czekała mnie wizyta u pani psycholog. Postanowilam od razu do niej pójść. Weszłam do środka.


Na: Dzień dobry.

Psy: Pani Roguz, prawda?

Na: Tak.

Psy: Niech pani siada.

Usiadłam naprzeciwko psycholog. Bardzo nie miałam ochoty na tą rozmowę.

Psy: Mam nadzieję, że wyraża pani zgodę na tę rozmowę?

Na: Tak.

Psy: Widzę po pani zachowaniu, że śmierć aspiranta Roguza bardzo wpłynęło na pani psychikę.

Na: A dziwi mi się pani? Kuba to był mój mąż, który zginął w wybuchu zostawiając mnie samą z piątką dzieci. A dwa miesiące temu go pochowałam. Gdyby nie mój brat, na pewno bym się załamała.

Psy: Powinna pani przeżyć żałobę, żeby pomóc sobie w ukojeniu bólu po stracie męża.

Zdenerowana tym zdaniem wyszłam z gabinetu pani psycholog.

Psy: Pani aspirant!

Na: Odwal się z takimi radami! Nie potrzebuje żadnego psychologa!

Przypadkowo wpadłam na jakaś brunetkę, z którą się zderzyłam. Wypadły jej z teczki wszystkie papiery.

Na: Uważaj jak chodzisz, co?

Natalia i Kuba - inna historiaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz