Rozdział 46

626 25 4
                                    

Natalia

Od kilku dni Franek mieszka z nami. Oczywiście nie chce spać nigdzie indziej tylko przy mnie i Kubie. Przez to nie mamy z Kubą nawet chwili prywatności. Rano gdy wstałam poszłam zrobić śniadanie dla całej rodziny. Po chwili przybiegł Franek. Widać było, że jeszcze nie zaklimatyzował się w naszym domu.

Na: Franiu, chodź do mnie na chwilkę.

Podszedł do mnie a ja przy nim przyklękłam.

Na: Franiu, ja wiem, że niektóre rzeczy są dla ciebie nowe, ale mama na pewno by chciała, żebyś czuł się tutaj jak w prawdziwym domu.

Do: Mamo, nie widziałaś gdzieś moich białych słuchawek do telefonu? Nie mogę ich nigdzie znaleźć.

Na: W salonie na komodzie leżą.

Do: Dzięki, mamo.

Do kuchni przyszła Donata.

Do: Mamo, dzisiaj jest piątek więc po szkole pójdę odwiedzić tego psa, który jest w kaplicy.

Na: Dobrze. Tylko uważaj na siebie. A poza tym. Dzisiaj jest ta wycieczka klasowa?

Do: Tak. Dlatego szukałam słuchawek.

Na: Uważaj tam na siebie.

Do: Mamo, nie jestem małym dzieckiem. Rocznikowo jestem już pełnoletnia.

Na: Wiem, ale jesteś moją córką i się martwię o ciebie.

Do: Wiem, mamo.

Na: Kamil, Franek! Gotowi?

Kam: Tak, mamo.

Fr: Tak, ciociu.

Na: To wychodzimy.

Ja i Kuba musieliśmy najpierw Donate odwieźć do szkoły, a potem Kamila i Franka do przedszkola, a Nadia i Marcelinka zostały pod opieką mojej mamy. Ja z Kubą pojechaliśmy do pracy. Oczywiście jechaliśmy ostrożnie, bo na drodze było ślisko. Po 10 minutach byliśmy na komendzie.

Komenda

Weszliśmy do naszego pokoju i czekaliśmy aż szefowa przydzieli nam jakąś sprawę.

Ku: Pójdę po kawę.

Mój mąż wyszedł z naszego pokoju, a po 20 minutach wrócił z dwóma kubkami kawy. Po 10 minutach do naszego pokoju weszła Kruczkowska.

Kru: Mam dla was sprawę. Dwie godziny temu pod Warszawą samochód wyleciał z drogi i miał dachowanie. Niestety kierowca nie żyje. Aneta i ekipa są na miejscu.

Wsiedliśmy do samochodu i ruszyliśmy w drogę pod Warszawe.

Na: Mam jakieś złe przeczucia co do tej sprawy.

Ku: Co masz na myśli?

Na: Sama nie wiem. Po prostu boję się co spotkamy na miejscu.

Ku: Nie martw się. Wszystko będzie dobrze.

Na: Oby.

Po 45 minutach byliśmy na miejscu. Z daleka rozpoznałam samochód.

Na: O Boże.

Podeszliśmy do Danki, która zamykała worek że zwłokami denata.

Na: Danka, pokaż nam denata.

Otworzyła worek. Gdy zobaczyłam kim jest denat to nogi się pode mną ugięły. Gdyby Kuba mnie złapał to zapewne zemdlałabym.

Ku: Nati, co jest?

Na: Kuba, nie poznajesz? Przecież to ona.

Ku: Jaka ona?

Na: Klara, moja siostra.

Ku: No rzeczywiście.

Na: Mama jak się dowie to się załamie.

Ku: Wiem.

Danka zabrała ciało, a ja myślałam jak powiedzieć mojej mamie, że Klara nie żyje. Byłam załamana.

Na: Wracamy na komendę.

Wróciliśmy na komendę i czekaliśmy na rarpotr z miejsca wypadku.

Natalia i Kuba - inna historiaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz