Minęły dwa lata od dnia w którym zginęli moi rodzice. I jedyną rzeczą jaką pamiętam to ostatnie słowa ojca i matki,a potem biały pokój szpitalny. Chore.
Trudno jest mi pogodzić się z tym,że zostałem sam jak palec na tym świecie.
Przez dwa lata wychowywała mnie ciotka mojego ojca,która mieszka w Daegu. I tak tutaj z nią przez dwa lata żyję. Ze względu na to,że kończę osiemnaście lat mogę ze spokojem wracać do Seulu,gdzie jest mój prawdziwy dom.
Już jutro mogę wracać z czego się strasznie cieszę,bo miałem już dosyć ciotki,która mówi o rzeczach typu. " Wiedziałeś,że masz sponsora?" Albo. " Twój sponsor nie jest zadowolony z twoich wyników w szkole". Nigdy nie rozumiałem o czym ona mówi.
Jedynie co mogłem stwierdzić to, to że odwaliło jej na starość.
Zawsze mówi o jakimś sponsorze,który płaci jej za moje wychowanie,że gdyby nie on już dawno by mnie wyrzuciła z domu bo utrzymywanie darmozjada nie jest interesem. Kochana ciotka.Gdy tylko wrócę do domu będę musiał znaleźć pracę i pójść do jakieś zaocznej szkoły,by wyrobić z obiema rzeczami. Samodzielne utrzymywanie mieszkania nie jest na pewno łatwe, ale z pewnością o tym się przekonam.
Mogłem zaproponować mojemu koledze zamieszkanie razem ze mną,ale wiedząc jakich ma surowych rodziców, nie było co na niego liczyć.
Park Jimin jest moim przyjacielem od czasów dzieciaka. Nawet po śmieci moich rodziców i zamieszkania w innym mieście z ciotką nie powstrzymało nas to nad utrzymaniem naszej przyjaźni.Zmęczony po pracy w ogrodzie ciotki udałem się do kuchni,gdzie kobieta w zwyczaju siedziała, paląc papierosy i komentując wiadomości, które oglądała na małym telewizorze. No może nie powiedziałbym,że takin małym bo miał z tyłu sporą dupę.
- Skończyłem - poinformowałem ją na co kobieta spojrzała na mnie z niezadowoleniem.
- I co z tego? Mam ci zacząć klaskać z tego powodu? - zakpiła zaciągając się papierosem. - A udław się tym petem stara kurwo.
- Nie.. bez przesady nie oczekuję od ciebie nie możliwego, ciociu - wysiliłem się na uśmiech.
- No to spierdalaj z moich oczu bękarcie - splunęła. Zacisnąłem dłonie, by powstrzymać się przed dogryzaniem starej, ale kłócenie się z nią w ostatnim dniu, nie miało po prostu sensu.
Udałem się do mojego pokoju, siadając na łóżku, gdzie schowałem twarz w dłoniach. Coraz częściej miałem myśli samobójcze. Każdego dnia mówiłem sobie, że powinienem umrzeć razem z rodzicami. Śmierć wydawała się lepsza od życia jako bękart.
Zacisnąłem mocniej dłonie wracając wspomnieniami do dnia wypadku.Razem z rodzicami jechaliśmy do cioci, dużo rozmawiałem z mamą i tatą śmiejąc się razem z nimi przy kiepskim żarcie ojca. Jednak kiedy zadzwonił telefon ojca,a on zaczął rozmowę zrobił się przerażony i w jednej chwili wyrzucił urządzenie przez okno samochodu.
- Tato coś się dzieje? - zapytałem zaskoczony jego zachowaniem. Ojciec nie odpowiedział mi,a moja rodzicielka wydawała się wiedzieć co się dzieje,ponieważ cały czas wyglądała na opanowaną w przeciwieństwie do ojca. Ojciec co chwilę odwracał się w moją stronę chcąc mieć pewność,że znajduję się w samochodzie.
Kiedy jednak rodzicielka zaczęła się odwracać w moją stronę zrozumiałem,że również powinienem się odwrócił. Zaskoczony widząc,że ktoś za nami jedzie,a rodzic przyspiesza jazdę,zacząłem panikować.- Co się dzieje?! Dlaczego ktoś nas ściga?! - zapytałem spanikowany czując w gardle ciężkość w samym przełyku.
- Cii.. spokojnie kochanie - rodzicielka próbowała mnie uspokoić,nagłe gwałtowne skręcenie do lasu na uboczu drogi spowodowało,że spanikowany patrzyłem na matkę,która wydawała się być cholernie spokojna.
- Nie oddam mu cię ! - ojciec krzyknął w desperacji,a moje oczy powiększyły się. Komu mnie nie odda? Nigdy nie widziałem ojca w takim stanie.
CZYTASZ
Należysz do Mnie | K.Th & J.Jk
FanfictionOsiemnastoletni Kim Taehyung nie radzi sobie w swoim dotychczasowym życiu. Wszystko zaczęło się od dnia gdy przeżył wypadek w którym stracił swoich rodziców. Będąc obecnym w dniu tragedii wiedział,że to był zamach na jego rodzinę, dlatego postanawia...