◇We go where no one will find you◇

7.7K 456 77
                                    

Taehyung POV

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Taehyung POV

Dziwne szturchnięcie wybudziło mnie z dziwnego snu w którym to Jungkook obronił mnie przed jakimiś kolesiami z osiedla, jednak jak zaraz się przekonałem, to nie było snem. Niestety.

Byłem w samochodzie, który prowadził Jungkook. Spojrzałem na okolice, którą przejeżdżaliśmy, ale w ogóle jej nie poznawałem. Zerknąłem na chłopaka i przeklinałem dzień w którym się poznaliśmy. Bałem się, ale czułem czystą nienawiść do starszego. Bo co innego mogłem czuć?

- Gdzie jedziesz? - zapytałem ochrypłym głosem, który nie tylko chłopaka zaskoczył, a nawet mnie samego, ponieważ nie był chyba w dobrym stanie.

- Obudziłeś się - posłał mi uśmiech, przez który spojrzałem na niego z obrzydzeniem.

- Odpowiedz lepiej - mruknąłem odpinając pas. Czułem na sobie jego wzrok, jednak wolałem pozostać obojętny.

- Najpierw ty zapnij pas - rzekł z westchnięciem. Prychnąłem nie robiąc tego co żądał. - Mówię do ciebie, Taehyung! - warknął ostro przez co poczułem jak przez moje ciało przeszły dreszcze, a strach przez chwilę ogarnął moim ciałem. Pokaż mi swoją prawdziwą twarz Jeon Jungkook.

- Wal się - skrzyżowałem ręce, nie okazując żadnego poruszenia jego groźnym tonem. - Skup się lepiej na drodze i powiedz mi z łaski swojej dokąd jedziemy - dodałem lustrując jego profil, który cały się spiął przez moje słowa, a dłonie mocniej ściskały kierownicę.

- Jedziemy tam gdzie nikt cię nie znajdzie - powiedział z zadowolonym uśmiechem, a mnie ogarnął strach.

- D-dlaczego? - zapytałem nie odrywając wzroku od chłopaka. Jungkook zaśmiał się histerycznie jak jakiś psychol, co mnie przerażało.

- Ponieważ niegrzeczni synkowie, którzy podsłuchują muszę zostać ukarani - odpowiedział niemal natychmiast nie przestając się śmiać w ten chory sposób.

- Przestań! - krzyknąłem zdenerwowany. - To ja powinienem być tym złym! -dodałem krzykiem. Brunet roześmiał się jeszcze bardziej. Miałem ochotę chwycić za tą kierownicę i zabić jego oraz siebie. Dlaczego więc brakowało mi na to odwagi? Być może to zbyt szybko żeby działać pochopnie. W każdym bądź razie obiecuje sobie, że jeśli ja pójdę do piachu to pociągnę go ze sobą.

- Maluszku potrafisz być zabawny.. cholernie - zniżył ton głosu i spojrzał z gniewem na drogę przed nim.

- Lepiej powiedz mi co chcesz ze mną zrobić - zażądałem.

- Jak to co? - uniósł brew zerkając na mnie.

- Zabić? - zapytałem czując jak moje serce przyspiesza.

- Nie mały... zamierzam cię ostro posuwać - rzekł z pewnym uśmiechem. Od razu okazałem swoje zniesmaczenie i pokręciłem głową.

- To wolę żebyś mnie zabił - mruknąłem.

Należysz do Mnie | K.Th & J.JkOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz