◇Taehyung's fears◇

8.4K 460 82
                                    

Przyglądałem się starszemu niepewnym wzrokiem. Co jak co, ale ten pasek w jego ręku mnie zaczynał stresować.

- Teraz grzecznie słuchaj tatusia - rzekł tajemniczo, nie powiem powoli zaczynało mnie to bawić, ale także nie byłem pewny tego co zamierza chłopak. Postanowiłem być grzeczny (jakkolwiek chujowo to brzmi)

- Będę grzeczny, tatusiu - powiedziałem czując jak mój oddech przyspiesza. Nie wiedziałem dlaczego się na to godzę, ale chciałem tego doświadczyć być może dlatego, że Jungkook mi się podoba.

Jungkook uśmiechnął się wodząc dłonią po mojej klatce piersiowej sprawiając, że czułem przyjemne dreszcze na moim ciele. Chłopak odpiął guziki mojej koszuli, by zaraz przejechać swoim mokrym językiem po moim brzuchu, po czym chwycił za moje biodra odwracając mnie na brzuch, zaraz unosząc moje biodra. Przez chwilę zabrakło mi oddechu, albo po prostu zapomniałem jak się oddycha. Moje ręce swobodnie leżały wzdłuż mojej głowy, a starszy opuścił moje spodnie i bieliznę przez co poczułem się niekomfortowo i chciałem się wycofać. - Mówiłeś, że będziesz grzeczny - powiedział zmysłowo pieszcząc dłonią mój pośladek. Uspokoiłem swój oddech czując jak gorąc uderza w moje policzki.

- Jungkook jesteś? - głos z dołu spowodował, że starszy odsunął się ode mnie przykrywając kołdrą.

- To mój kolega, poczekaj tutaj - powiedział, kiedy z powrotem położyłem się na plecy.

- O tej godzinie? - uniosłem brew zdziwiony.

- No tak.. wyszło - odpowiedział wstając z łóżka. - Czekaj tutaj - ostrzegł mnie palcem.

- A mam jakieś inne wyjście? - prychnąłem.

- No nie masz, mały - puścił mi oczko, po czym wyszedł z pokoju. Dziwak. Ubrałem się pod kołdrą, a następnie wstałem z łóżka podchodząc do okna, gdzie pod domem zobaczyłem czarne audi. Dziwne, że do Jungkooka koło drugiej przychodzi jakiś kolega - pomyślałem, po czym usłyszałem kroki po schodach, a zaraz otwieranie drzwi w pokoju obok. Mojego byłego pokoju! Zaciekawiony wyszedłem z pokoju, podchodząc do drzwi obok, gdzie nastawiłem ucho.

- Woohyun wraca do Seulu - usłyszałem znany głos. Mogłem przysiądź, że już ten głos gdzieś słyszałem.

- Jak to? - Jungkook się zdenerwował uderzając chyba w stolik. Zagryzłem nerwowo wargę skupiając się na przebiegu rozmowy.

- Dowiedział się, że wróciłeś po tego dzieciaka - odpowiedział mu.

- A skąd on wie o Taehyungu ? - zapytał Jeon, a moje oczy powiększyły się. Mówili o mnie. Ale dlaczego Jungkook miałby po mnie wracać?

- Podobno cię obserwował - powiedział z westchnięciem chłopak.

- Yoongi po prostu go zabijmy i po sprawie - rzekł Jungkook z chłodnym tonem głosu. Zabijmy?! On mówił poważnie? Czy tylko mi się to śni? I dlaczego nie dziwi mnie fakt, że to jest chłopak Jimina?!

- Myślisz, że to takie łatwe? Ten skurwiel potrafi się chować - powiedział Yoongi.

- Jak wróci znajdziemy go i po sprawie - westchnął Jeon.

- A co z tym chłopakiem ? - zapytał

- Nim ja się zajmę po swojemu - odpowiedział mu. Wystraszony czułem się jak w jakimś filmie kryminalnym i szczerze żałowałem swojej słabości do Jungkooka. Być może on ma władze, ale ja jeszcze mam trochę rozumu. Po cichu zszedłem na dół, gdzie otworzyłem drzwi wychodząc z domu. Mimo, że na dworze było ciemno postanowiłem jak najszybciej uciec. Właściwie nie wiedziałem dokąd, ponieważ w obecnej chwili ucieczka do Jimina byłaby głupotą.

Wkurzało mnie to, że znowu to ja muszę uciekać, ale cholernie się bałem Jungkooka. Być może źle go oceniłem i z własnej głupoty nie zauważyłem,że jest on jakimś zabójcą. Ściskało mnie w okolicy serca na myśl o tym wszystkim. A co jeśli on stał za zabiciem moich rodziców? Nie dobrze mi.

Oparłem się o płot przy jednym domu, ciężko oddychając. Jeśli było to prawdą to nie wybaczę sobie tego śmiesznego romansu. Nie miałem gdzie się podziać. Jimin odpadał, a z resztą znajomych się nie trzymałem. Zostało mi jedynie spanie na ulicy. Było to lepsze od przebywania z nim.

Przymknąłem swoje oczy czując jak jest mi zimno. Nie miałem kurtki ani butów. Wyszedłem z tego domu bez niczego. Głupek. Trudno się mówi najwyżej zamarznę przez noc.

Nagle zaczęli iść w moją stronę jacyś chłopacy najprawdopodobniej w moim wieku. Głupie uśmieszki nie schodziły z ich ust co mnie naprawdę irytowało.

- Bezdomny? - zapytał jeden z nich, a ja po prostu go zignorowałem, jednak to zdenerwowało chłopaka, bo zaraz chwycił mnie za koszule unosząc w górę. - Odpowiadaj pedale! - krzyknął na mnie.

- Pedała znajdziesz w swoim składaku ciołku - mruknąłem nieprzyjemnie, a chłopak uderzył mnie pięścią w twarz przez co się przewróciłem.

- Nie bądź taki mądry! - krzyknął kopiąc mnie. Czułem cholerny ból, ale nie broniłem się. - To nasze osiedle i tutaj my rządzimy. Nie ma tu miejsca dla bezdomnych! - dodał krzycząc i nie przestając mnie kopać w żebra.

- A ty kurwa niby kim jesteś jak nie bezdomnym?! - głos Jeona dostał się do moich uszu, kiedy chłopak zaprzestał mnie kopać, spojrzałem w ich kierunku, a widząc broń wymierzoną do skroni napastnika spanikowałem.

- J-Jungkook ty go znasz? - zapytał wystraszony chłopak.

- Tak znam i jest kimś bardzo ważnym dla mnie, a ty go tak po prostu pobiłeś - wycedził z gniewem uderzając bronią chłopaka, który upadł a Jungkook pochylił się nad nim. - Nie chce ciebie więcej widzieć w jego pobliżu, zrozumiano ? - uniósł brew na niego,a ten szybko pokiwał głową. - A teraz spierdalać mi z oczu póki jestem miły - dodał, a chłopak jak i jego koledzy biegiem uciekli. Ciemnowłosy uklęknął przede mną patrząc na mnie z troską. - Nic ci nie jest? - zapytał chcąc dotknąć mojego obolałego policzka, ale odepchnąłem jego dłoń.

- Spierdalaj ode mnie! - krzyknąłem na niego, a chłopak zmarszczył swoje brwi.

- Dlaczego znowu uciekłeś? - zapytał chłodnym tonem.

- Bo nie chce być blisko ciebie, czego ty nie rozumiesz?! - zapytałem wybuchając złością.

- Przecież było ci dobrze ze mną, Taehyungie - powiedział ujmując palcami mój podbródek, który chciałem siłą wyrwać. - Bardzo cię polubiłem - dodał ze smutkiem w głosie.

- Bo ci uwierzę - prychnąłem. - Jesteś kłamcą! Specjalnie chciałeś żebym się do ciebie zbliżył, prawda?! - zapytałem krzykiem.

- Nie wiem o czym mówisz - pokręcił głową.

- Nie wiesz?! Nie udawaj głupka jesteś niebezpieczny, chcesz kogoś zabić i.. i nie zdziwiłbym się gdybyś to ty stał za śmiercią moich rodziców! - krzyknąłem z gniewem.

- Nie denerwuj się jeszcze nie wyzdrowiałeś, Taehyung. Teraz pewnie jeszcze pogorszyłeś swój stan - powiedział totalnie olewając moje słowa. Zdenerwowany chwyciłem za jego kurtkę patrząc z desperacją w jego ciemne oczy.

- Odpowiedz mi, Jungkook! To ty odpowiadasz za śmierć moich rodziców?! - zapytałem ze łzami w oczach, które od dłużej chwili cisnęły się w moich oczach. - Odpowiedz!

- Czasami niewiedza jest lepsza od prawdy, a ja nie jestem tym złym, który cię skrzywdził - powiedział ze spokojem.

- Kłamiesz! - znowu krzyknąłem, ale chyba niepotrzebnie, ponieważ poczułem mocne ukłucie w okolicy serca, a obraz przed moimi oczami zrobił się niewyraźny.

- Taehyung!

*

Witam ^-^

Mamy kolejny rozdział ^^

Zostawcie:

Głosy i Komentarze

Należysz do Mnie | K.Th & J.JkOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz