Po tygodniu spędzonym na oglądaniu telewizji, czytaniu mnóstwa książek, wychodzeniu na miasto z Mikem i jego znajomymi przyszedł czas na rozpoczęcie roku. Rodzinka już wróciła i teraz panował w domu chaos. Mama latała po całym salonie szukając kolczyków, tata szukał swojego telefonu a ja szukałam odpowiednich cichów do szkoły. Jedynie brat siedział spokojnie. Jest starszy odejmie o rok i jedzie w tym roku na studia do Niemiec. Po 10 minutach cała nasza trójka, czyli mama ,tata i ja wyszliśmy z domu. Rodzice zwieźli mnie pod szkołę i pojechali do pracy. Wchodząc do szkoły spotkałam Pana Jakea.
- Dzień dobry.- przywitałam się uprzejmie.
- Dzień dobry, myślałem ze mnie nie lubisz- odpowiedział zdziwiłoby mężczyzna.
- Bo nielubie, jednak pozory trzeba utrzymywać. Może reszta nauczycieli będzie fajna.- odpowiediałam z uśmiechem na twarzy i weszłam do budynku. Szybko znalazłam Mikea i poszliśmy razem do auli. Rozpoczęcie trwało koło godziny, jak zwykle wszyscy musza coś powiedzieć, później poszliśmy do naszej klasy gdzie Jake produkował się przez następne pół godziny a ja rozmawiałam z nowymi koleżankami z klasy. Dostaliśmy plan zajęć na ten tydzień i rozpiskę książek jakie mamy kupić. Po całym tym zamieszaniu poszliśmy z Mikem i kilkoma innymi osobami do maka.
Siedząc w fast foodzie gadaliśmy o wszystkim i niczym. Okazało się że dobrze dogaduje się z Moniką. Byli z nami jeszcze Chris , Frank i Klara, no i oczywiście Mike. Siedzieliśmy jeszcze przez godzinę i gadaliśmy po czym ja musiała już się zbierać ponieważ rodzice poprosili mnie żebym odwiozła Toma(mojego brata) na lotnisko. Tak, mam prawo jazdy ale nie lubię jeździć wiec wszystkich wykorzystuje. Mike odwiózł mnie do domu.
Tom stał już gotowy do wyjścia. Przesiadłam się wiec do mojego samochodu i ruszyłam na lotnisko. Do celu dojechaliśmy po pół godzinie. Mieliśmy jeszcze pół godziny ale Tom zawsze lubił być wcześniej.
- Miłej zabawy i ucz się pilnie - pożegnałam się z bratem.
- Ty tak samo- odpowiedział z bananem na twarzy i przytuli mnie po czym wysiadł. Pomachał mi jeszcze z wejścia na lotnisko a ja mu odmachałam i odjechałam. Po drodze wpadłam na chwile do sklepu z ubraniami żeby zakłócić myśli o bracie. Kupiłam sobie kilka koszulek na zimę i wyszłam. Postanowiłam ze zaszaleje wiec weszłam jeszcze do kawiarni po kawę mrożoną i ruszyłam do samochodu. Idąc przeglądałam internet wiec nie widziałam drogi przed sobą. Nagle odbiłem się od czyjejś klatki piersiowej i rozlałam na tego kogoś moja kawę. Podniosłam zaskoczona wzrok i zobaczyłam Jakea w ciemnych okularach( słońce nieźle prażyło).
- Och, moja ulubiona koszulka.- powiedział ale co mnie zdziwiło nie wściekły ale z rozczarowaniem w głosie.
- Przepraszam, moja wina. - odpowiedziałam speszona.
- Wyglądało to na zaplanowane zagranie.- zaśmiał się Jake.- Nic nie szkodzi , wypisze się.- dodał widząc moją minę.
Ja przewróciłam oczami , przeprosiłam jeszcze kilka razy i odeszłam.Po przejściu kilkunastu minut zauważyłam że nie wiem gdzie jestem. Cała ja, mam beznadziejną orientację w terenie. Wyciągnęłam telefon i już miałam sprawdzać gdzie jest ulica na której zaparkowałam kiedy podjechał jakiś samochód, przez otwarte okno zobaczyłam czuprynę Jakea.
- Ktoś chyba się zgubił...- powiedział patrząc się przed siebie.Znowu przewróciłam oczami.
- Tak, zgubiłam się. Mógł byś powiedzieć gdzie jest ulica Majowa?- zapytałam lekko zdenerwowana.
- Wsiadaj, to jakieś 20 minut z buta.- powiedział i poklepał miejsce obok siebie. Wzruszyłam ramionami i spojrzałam na niego wymownie.
- Prosiłam o wskazanie drogi na ulicę Majową a nie o wożenie mnie tam.- tym razem Jake przewrócił oczami.
- Idziesz cały czas prosto, skręcasz w lewo, koło kawiarni idziesz w prawo.Zadowolona?- odpowiedziałam na pytanie kiwając lekko głową i chciałam ruszyć przed siebie ale Jake mnie zatrzymał- Wsiadaj, to naprawdę daleko.
Przewróciłam oczami i wsiadłam do samochodu. Drugi raz wylądowałam z Jakem w samochodzie okropne.Torebkę położyłam na ziemi i schyliłam się do niej żeby schować telefon. Kiedy się z powrotem wyprostowałam Jake sie na mnie gapił. Odwzajemniłam spojrzenie zdziwiona.
- Pasy.- przypomniał mężczyzna a ja przewróciłam oczami rozdrażniona i zapięłam pasy- Zdecydowanie za często przewracasz oczami.
Była to prawda ale ja nie odezwałam się.Jake ruszył a ja oglądałam miasto.
-Zobacz jaki piękny!- wyrwało mi się kiedy zobaczyłam pięknego owczarka australijskiego idącego ulica. Spojrzałam na zaskoczonego Jakea i zarumieniłam się.- Przepraszam, pomyliłam cię z moim bratem.
- Lubisz psy?- zapytał jakby nie zauważył że jestem speszona. Pokiwałam głową w odpowiedzi.- Ja wole koty.
- Koty są bezduszne- powiedziałam ostro, Jake spojrzał na mnie zaskoczony.
- Dlaczego tak uważasz?
- Ponieważ ...- zacięlam się, nie wiem czemu po prostu nie lubię kotów ale nie wiedziałam jak mu to powiedzieć.
- Ponieważ..- przypomniał mi mężczyzna patrząc na mnie. Spojrzałam na niego i zatopiłam się w tych ciemnych bezkresnych oczach.Zauważyłam teraz że ma inną koszulkę niż wcześniej. Szybko się jednak opamiętałam i zaczęłam szukać argumentów.
-Nie wiem- po pewny m czasie odpowiedziałam poddając się w poszukiwaniach. Jake zaśmiał się i stanął na jakimś przystanku.
-Prosze jesteś na Majowej, mam nadzieję że dalej dasz sobie radę.- podniósł lekko brew. Uśmiechnęłam sie, i wysiadając przytaknęłam. Poszłam w kierunku samochodu. Dotarłam tym razem bez problemu. Dostałam smsa od mamy ze mam sobie kupić zeszyty do szkoły, była już 17 więc musiałam się spieszyć. Wpadłam do pierwszego lepszego sklepu papierniczego i kupiłam zeszyty i kilka książek z rozpiski bo akurat były.
Do domu dojechałam koło 18:30. Wchodząc prawie zabiłam się na progu, wpadłam do kuchni i rzuciłam ciężkie książki na stół i wróciłam do przedpokoju gdzie zdjęłam kurtkę.Chwilę później mama zawołała mnie do salonu żebym się przywitała z gościem, którym jak się okazało był sam Jake.
CZYTASZ
Wychowawca
RomanceElizabeth Swan zmienia szkołę i poznaje swojego wychowawcę. W trakcie ich wspólnej drogi do miłości na wieki dziewczyna przechodzi przez trudne chwile a Jake Richard cały czas przy niej trwa i jej pomaga UWAGA mogą wystąpić wulgaryzmy i\lub sceny er...