16

350 13 0
                                    

Wstałam dość późno, wzięłam sweter i niebieskie dżinsy. Poszłam do łazienki, ubrałam sie i umyłam. Następnie zeszłam na dół do kuchni i zaparzyłam sobie kawę. Popijając ją przeglądałam fora społecznościowe. Chwilę później zadzwonił dzwonek od drzwi. Z niechęcią wstałam i poszłam otworzyć.Za drzwiami stał Mike.Chwile myślałam nad tym czy by nie zamknąć mu drzwi przed nosem ale zanim zdążyłam podjąć decyzje on był już w środku.

-Co tu robisz?-zapytałam ostro.

-Przyszedłem przeprosić-powiedział, zignorowałam go i poszłam do kuchni. Z szafki wyjęłam wafle ryżowe i oparłam się o blat.

-Ciekawe, może warto czasem pomyśleć o konsekwencjach.-powiedziałam z ironią w głosie po czym dodałam - Może w ogóle warto czasem pomyśleć...

-Proszę wybacz mi, tak strasznie mi na tobie zależy-powiedział z błaganiem w głosie.

-Wiesz co pokaże ci coś-powiedziałam i sięgnęłam do szafki po talerz.Podałam mu go.- Upuść go.

-Co?-zapytał z niedowierzaniem

-Upuść-i wykonał polecenie- Teraz powiedz przepraszam i zobacz czy się pozbiera.

-Proszę, zwaliłem wiem ale nie chcę cie stracić- powiedział  i omijając kawałki roztrzaskanego talerza podszedł do mnie.- El, wybacz mi.

-Nie nazywaj mnie tak,to zdrobnienie jest zarezerwowane dla przyjaciół-odpowiedziałam i odsunęłam sie od niego, widząc jego rozpacz uświadomiłam sobie że przesadziłam.-Wyjdź,proszę.-powiedziałam cicho a on wyszedł bez słowa. Chwilę postałam aż usłyszałam że ktoś do mnie napisał. Wzięłam telefon. Jake.

Jake:

- Mogę przyjść? Widziałem Mikea, wyglądał jakby oberwał bombą atomową:/

Ja:

-Możesz, w ciebie nie mam zamiaru celować bombami.

Poszłam do salonu i włączyłam telewizor. Akurat leciał mój ulubiony serial.Chwilę po tym jak zaczęłam ogladać rozległo sie pukanie drzwi.Poszłam w ich kierunku i otworzyłam Jakeowi.

- Wiesz że nie musisz pukać ani dzwonić?-powiedziałam a on sie zaśmiał i wszedł.

-Wiem ale tak jakoś mi lepiej-odpowiedział i zdjął kurtkę i buty. Poszedł do salonu a ja do kuchni.

-Chcesz herbaty?-zawołałam z drugiego pomieszczenia.

-Nie dzięki, ale chętnie napiję się jakiejś coli albo czegoś w tym stylu, odpowiedział z salonu- Serio oglądasz ten durny serial?

-A masz cos do niego?- zapytałam wchodząc do salonu z herbata i sokiem pomarańczowym ponieważ nic innego nie było . Dawno nie robiłam zakupów. Podałam Jakeowi sok a on spojrzał na mnie wymownie.

- Serio? Sok pomarańczowy niczym dla kilkulatka- skomentował niezadowolony.

-Nie ma nic innego ponieważ nie umiem robić zakupów a nikt mi w tym nie pomaga- odpowiedziałam z przekąsem i oparłam się o niego.

- Jestem pod ręką zawsze możesz poprosić o pomoc-powiedział zerkając na mnie . Uśmiechnęłam się do niego ale przypomniałam sobie słowa wypowiedziane do Mikea.

- Chyba przesadziłam podczas rozmowy z Mikem- przyznałam się z bólem serca.

- Co mu powiedziałaś ?- zapytał Jake przełączając kanał, zignorowałam to i zaczęłam opowiadać.

- W skrócie to  on  nazwał mnie El a mnie poniosło i nie zdążyłam się ugryźć w język. Powiedziałam mu że tak nazywać mogą mnie tylko przyjaciele.- powiedziałam i wbiłam wzrok w dywan. Jake milczał, chyba go trochę zatkało. Zwykle umiem w porę ugryźć się w język i nigdy aż tak mnie nie ponosi. Tym razem było inaczej i strasznie tego żałuje.- Co mogę zrobić?

- Mnie pytasz?- zapytał chłopak jakby wyciągnięty z transu.

- Tak,  ciebie . Jesteś starszy i napewno wiesz  co zrobić. Mój ty wychowawco- powiedziałam z przekąsem.

- Napisz do niego i go przeproś - odpowiedział, obawiałam się tej odpowiedzi.

- Pojedziesz ze mną do sklepu? Muszę zrobić zakupy.- powiedziałam szybko zmieniając temat rozmowy. Jake spojrzał na mnie zaskoczony.- Kupimy colę.

- No dobrze ale obiecaj że nie  będziesz tam siedzieć trzy godziny- powiedział stękając i wstał.

- Objecuje - powiedziałam i pojechaliśmy. W sklepie byliśmy koło godziny. Wstąpiliśmy jeszcze do kawiarni i napiliśmy się kawy. W sumie spędziliśmy dwie godziny na zakupach, ale nie trzy, tak jak obiecałam.

Kiedy wróciliśmy rozpakowałem wszystko i dołączyłam do Jakea siedzącego w salonie i popijajacego piwo, wzięłam książkę i usiadłam koło niego.

- Dostałaś całą noc na myślenie - zaczął wbijając we mnie wzrok. Poprawiłam się na kanapie.

- Co?- zapytałam udając że nie rozumiem o co mu chodzi.

- Wiesz o co mi chodzi - powiedział chłopak.- Teraz możesz mi powiedzieć jaką decyzje podjęłaś.

- Nie wiem ...

- Dostałaś tyle ile chcesz na podjęcie tej jakże ważnej i trudnej decyzji- powiedział zirytowany Jake- teraz możesz mi powiedzieć jaką decyzję podjełaś.

- Ale nadal nie wiem- odpowiedziałam  a Jake spojrzał na mnie wrogo. Przeraził mnie w tej chwili- Przestań tak na mnie patrzeć.

- Jak? -spytał

- Tak... wrogo.- odpowiedziałam- Mam wrażenie  że zaraz mnie zjesz.

- Odpowiedz - powiedział ostro.

- Yhm...- odpowiedziałam - Nie wiem... Myśle że to może mi pomóc ... ale równie dobrze zniszczyć mi życie.

-To nie jest odpowiedź-powiedział niezadowolony.

-Jeżeli nie przestaniesz naciskać nigdy jej nie dostaniesz-powiedziałam ostro i poszłam do kuchni po coś do jedzenia. Kiedy wróciłam do salonu Jake siedział i czytał gazetę, usiadłam koło niego i oparłam się o niego.- To jest strasznie trudna decyzja. Daj mi więcej czasu.

-Czekałem już kilka miesięcy, znudziło mi się to-powiedział i odwrócił sie w moją stronę. Chwile patrzył mi w oczy, a później pochylił się i pocałował.- Powiedz czy czujesz coś do mnie?

-Jake- powiedziałam zaskoczona- Ja jestem rozdarta...

-Powiedz.-i pocałował jeszcze raz.

-Chyb...chyba t...tak-wydukałam zszokowana. Jake wstał i podał mi rękę, wstałam. Przysunął sie do mnie i przytulił mocno.

-Dziękuję-odpowiedział tylko i wyszedł. Nadal w szoku poszłam spać.

WychowawcaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz