4

450 16 1
                                    

- Dzień dobry Elizabeth, milo cię znów widzieć- powiedział do mnie Jake.

- Dzień dobry.-odpowiedziałam krótko i już chciałam iść do siebie kiedy mama spojrzała na mnie jakby chciała mnie zabić. No tak forma grzecznościowa.- Proszę Pana.

Dorzuciłam krótko z jadem w głosie i wyszłam z pomieszczenia. Poszłam do kuchni gdzie wzięłam zeszyty i książki i poszłam na górę do swojego pokoju.

                     *

Następnego dnia wstałam wcześniej niż zwykle wstaję do szkoły więc postanowiłam się wykapać. Wzięłam ubrania, czyli czarne rurki i jasno zieloną bluzę z kapturem. Po kąpieli ubrałam się i lekko pomalowałam i zeszłam ze spakowanym plecakiem na dół do kuchni gdzie rodzice się krzątali.

Podeszłam do lodówki i wyjęłam z niej jogurt naturalny, dosypałam do niego trochę płatków owsianych.Usiadłam przy stole i zaczęłam jeść.

- Do szkoły będzie cię woził twój wychowawca- oznajmiła mi mama siadając na przeciwko mnie a ja prawie udusiłam się z zaskoczenia.

- Czemu nie mogę jeździć sama?-zapytałam starjąc się nie udusić jogurtem.

- Ponieważ nie mamy pewności czy dotrzesz do szkoły bez przeszkód i czy się na przykład nie zgubisz.- odpowiedział mi tata. Spojrzałam na nich zaskoczona, nigdy nie przejmowali sie takimi rzeczami.

- Pan Jake powiedział nam ze wczoraj musiał cię odwozić do samochodu.- odezwała się mama. Wszystko jasne, rodzice zaczeli się o mnie martwić bo mój 'kochany' wychowawca na mnie naskarżył.Przewróciłam oczami i dokończyłam jogurt. Zwykle byłam posłuszna rodzicom i nie zabardzo potrafiłam się im sprzeciwić więc nie miałam wyboru i musiałam jeżdzić od teraz do szkoły z nauczycielem.

-To nie wszystko Elizo.- powiedziała mama widząc ze chcę wstać i pójść do łazienki już umyć zęby.- Ja i tata za tydzień przeprowadzamy się do Stanów. Mamy tam lepszy rynek.

Spojrzałam na nich zaskoczona. Zwykle nie przeprowadzamy się często i w tak szybkim czasie.

- Ty zostaniesz pod opieką Pana Jakea.- powiedział tata. Jeszcze bardziej zaskoczona popatrzyłam na tatę.

- Chyba nie mogę się wam sprzeciwić, chociaż wiecie że jestem pełnoletnia i potrafię o siebie zadbać.- powiedziałam- Co więcej bardzo mi się nie podoba to że zostaję podopieczną mojego wychowawcy poza murami szkoły.

Kiedy skończyłam zdanie poszłam do łazienki i umyłam zęby. Tuż po tym jak wyszłam pod dom podjechał samochód mojego nauczyciela. Wzięłam plecak i pożegnałam się z rodziacami. Wyszłam z domu i skierowałam się do samochodu. Wsiadlam do niego i zapięłam pasy. Przywitałam sie z Jakem i pogrążyłam we własnym świecie. Rozmyślałam czemu rodzice mnie tu zostawiają skoro nie mam problemu z przeprowadzką a zostanę tutaj tylko z Mikem. Nawet Tom wyjechał.

- Zmęczona?- zapytał mnie Jake kiedy stanęliśmy na światłach.Spojrzałam na niego zaskoczona, jeszcze siedziałam w moim świecie myśli i nie tak łatwo było mnie z niego w pełni wyrwać.

- Ach, nie...Bradziej um... Zamyślona-odpowiedziałam próbujac wygrzebać się z zamyślenia.Jake zaśmiał się i ruszł.

WychowawcaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz