12

382 13 0
                                    

Wreszcie po dwóch tygodniach siedzenia w domu mogłam wyjść na dwór.Razem z Mikem poszliśmy na krótki spacer do pobliskiego parku. Całą drogę przegadaliśmy. Po powrocie napisałam do Jakea że jutro idę do szkoły. Nie odpisał więc już dalej się do niego nie dobijałam, wiedziałam że nie ma to sensu.Mike odstawił mnie do domu, pocałował na pożegnanie i poszedł do siebie.

                       *

Następnego dnia wstałam równo z budzikiem. Poszłam się wykąpać. Po gorącej kąpieli ubrałam się we wcześniej przygotowane ubrania. Tym razem trochę cieplejsze ponieważ robiło się coraz zimniej.Umalowałam się lekko i zeszłam na dół żeby coś zjeść.Po zjedzonym śniadaniu weszłam jeszcze raz na górę i wzięłam plecak, poszłam również umyć jeszcze raz zęby jak to mam w zwyczaju. Z domu wyszłam równo z podjeżdżającym Jakem. Zamknęłam dom i wsiadłam do samochodu.

- Jak się czujesz?- zapytał na przywitanie Jake.

- Dobrze, bywało lepiej ale dobrze- odpowiedziałam uśmiechając się do niego. Dalej jechaliśmy w milczeniu. Miałam dobry humor więc nie mogłam wytrzymać ciszy. Włączyłam radio i dalej jechaliśmy słuchając muzyki.

Kiedy podjechaliśmy pod szkołę zobaczyłam Mikea czekającego przed wejściem. Szybko wysiadłam z samochodu, przelotnie dziękując za podwózkę. Podeszłam do chłopaka a ten pocalowal mnie na przywitanie. Poszliśmy na lekcje,które minęły szybko. Pogadałam z Moniką i paroma innymi dziewczynami z klasy. Umówiłam się z Mon że prześle mi zdjęcia zeszytów. Po lekcjach poszliśmy z całą paczką na pizzę. Gadaliśmy chwilę ale gorzej się poczułam więc zadzwonilam po Jake. Mike poszedł do domu wcześniej.Jake przyjechal po mnie dość szybko, pożegnałam się ze wszystkimi i poszłam do samochodu.

-Powinna byłaś iść odrazu do domu a nie chodzić ze znajomymi po mieście- zganił mnie Jake jak wsiadłam do samochodu.

- Wiem, przepraszam- odpowiedziałam udając skruchę kilkulatki

- Możesz nie zachowywać się jak dziecko- Jake byl już mocno zirytowany co mnie jeszcze bardziej zachęcało do dokucznia mu.

- Dobrze, panie dorosły co jest zaledwie o kilka lat starszy ode mnie-odpowiedziałam a Jake spojrzał na mnie zaskoczony. Dowiedziałam się o jego wieku z Facebooka.

-Istnieje coś takiego jak Facebook i tam można sprawdzić ile kto ma lat. Wiedziałam że jesteś za młody na wychowawstwo. Równie dobrze mógłbyś teraz siedzieć na studiach a nie niańczyć ludzi młodszych od ciebie o zaledwie kilka lat.

- Nie skończyłem studiów ponieważ miałem problemy zdrowotne-powiedział i odpalil silnik.- Poza tym nadal jestem od ciebie starszy i nadal mogę ci dać szlaban bo jestem twoim opiekunem więc nie wychylaj się za bardzo na prowadzenie bo i tak przegrasz.

- Co możesz mi zrobić co?Zabronić mi wychodzić ze znajomymi przez tydzień? Bardzo proszę, tylko pózniej się nie dziw że nie będę cię lubić.- odpowiedziałam i właczylam radio.

- Myślisz że wszyscy muszą cię lubić?

- Nie, nie wszyscy. Nie wszyscy mają dobry gust-odpowiedzialam i podgłośniłam radio.

- Twoje teksy są żałosne

- No cóż moze są żałosne ale przynajmniej mają jakiś skutek.

- Wiesz, zachowujesz sie jak rozpuszczona pannica która nie jest w stanie pogodzić się że ktoś ma nad nią większą władzę.

- Mógłbyś powtórzyć- zaczęłam przyciszając radio- Wiesz mam taką chorobe sluchu o nazwie" Nic mnie to nie obchodzi"- powiedzialam i zanim Jake zdążył cos odpowiedzieć podgłośniłam muzykę na tyle żeby go zagłuszyła. Dalej jechaliśmy w ciszy. Kiedy dojechalismy pod mój dom wysiadlam trzaskając drzwiami. Jake też wysiadł, zdziwiona popatrzyłam na niego.

- Co ty robisz? Jedż do siebie, w końcu jestem rozwydżoną pannicą , napewno nie masz ochoty spędzać ze mną czasu. -powiedzialam i poszłam otwierać dom. Jake poszedł z mną nie komentujac mojej wcześniejszej wypowiedzi. Weszliśmy do domu a ja poszłam do swojego pokoju. Chwile póżniej Jake zawołał mnie żebym zeszła na dół bo ktos do mnie przyszedł. Z niechęcia zeszłam. Okazało sie że to Mike. Podeszłam do niego zadowolona, chciałam go pocałować ale mnie odepchnął. Zdziwiona popatrzyłam na niego.

- Czemu nie zadzwoniłaś po mnie, tylko po niego?- zapytal wkurzony, jeszcze bardziej zdziwona i zdezorientowana popatrzyłam na Jakea a póżniej znów na Mikea.

- O co ci chodzi?

- Wiesz, to ja jestem twoim chłopakiem. To ja powinienem ciebie odbierać jak sie źle czujesz.

- Mike, uspokój się. To tylko przejazd z pizzeri do domu.-próbowałam uspokoić mojego chłopaka ale sama byłam zirytowana jego zachowaniem.

- Uspokoić sie? Mam się uspokoić po tym jak wsiadłaś z nim do samochodu!

-Po pierwsze nie masz prawa na mnie krzyczeć, po drugie pan Jake jest moim opiekunem w czasie nieobecnosci moich rodziców i mogę wsiadać do jego samochodu.

- A czemu ja nie jestem twoim opiekunem!Przecież on jest starszy tylko o 4 lata ode mnie!

- Mike! Albo przestaniesz na mnie krzyczeć albo wyjdziesz z tego domu w tym momencie i wrócisz jak się uspokoisz.

- Nie wyjdę z tego domu za nic, nie zostawię cię z nim sam na sam!-

- Albo się uspokoisz albo wyjdziesz w tej chwili- mówiłam wyraźnie, przez zaciśnięte zęby. Byłam na niego wściekła, nie wiedziałam nawet o co mu chodzi.

- Skoro mam wyjść to może już nigdy nie wrócę?!

-MIKE!-krzyknęłam,ale natychmiast uspokoiłam sie - Przestań krzyczeć, natychmiast.

- Wiesz co mam tego dość.

- Sam zacząłeś tę kłótnię, ja nawet nie wiem o co ci chodzi.

- Chodzi o to że nie czuje sie jak twój chłopak- Mike wreszcie sie uspokoił

- Ale nim jesteś, jak nim nie będziesz to cie poinformuję-powiedzialam i złapalam go za ręke. - Nie masz sie o co martwić. A teraz idz do domu i uspokój się.

- Dobrze-odpowiedzial i wyszedł.
- No masz wprawę w opoce nad dziećmi.... chcesz mieć w przyszłości swoje?- zapytał Jake z uśmiechem żmiji na twarzy. Obrzuciłam go wrogim spojrzeniem.

WychowawcaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz