25

261 10 0
                                    

Obejrzałam chyba 5 odcinków i zanudziła się na śmierć czasopismami.
Jake nadal nie wracał. Po jakiejś godzinie usłyszałam jak otwiera drzwi. Miałam zamknięte oczy i próbowałam zasnąć. Podszedł do mnie i zmierzył i ręką temperaturę.
- Wstawaj, wiem że udajesz- powiedział i położył opakowanie wafli ryżowych na stoliku nocnym.
- Czemu nie było cie tak długo?- zapytałam zmartwiona i znudzona
- Ponieważ szukałem apteki, w tym durnym mieście niczego nie można znaleźć.- powiedział i podał mi jakieś leki i herbatę. Szybko wszystko połknęłam i popiłam.
- Masz 22 lata i nie umiesz robić zakupów?- zapytałam z niedowierzaniem a on zaniósł podpaski do łazienki. - Poza tym prosiłam o czekoladę a nie o wafle ryżowe. Nie jesteś w stanie zapamiętać kilku rzeczy.
- To że jestem starszy nie znaczy że wszystko umiem. A czekolady nie dostaniesz bo boli cie brzuch i może się to źle skończyć.- powiedział i zdjął kurtkę.
- Jesteś nad opiekuńczy.- stwierdziłam i zaczęłam przeglądać zawartość torby zakupowej.- Gdzie lody?
- W sklepie- odpowiedział i wziął torbę. Wyjął z niej piwo i jakieś krakersy i odstawił ja na stół.
- A czemu nie w tym pokoju, na moich kolanach przed komputerem?- zapytałam o chciałam wziąć od niego łyk piwa ale odsunął rękę.
- Ponieważ twój żołądek mógłby tego nie przyjąć zbyt dobrze.- odpowiedział i odstawił puszkę po drugiej stronie łóżka.
- Niańka - powiedziałam i wyłączyłam komputer. Odłożyłam go na ziemie po mojej stronie łóżka i usiadłam. Przerzuciłam nogi na skraj łóżka i szybkim ruchem wstałam. Za szybkim, gdyby nie Jake i uwagi refleks leżałaby na ziemi prawdopodobnie ze złamaną ręką.
- Niańka woli nie wieźć cie do szpitala- powiedział z ironia w głosie a ja przewróciłam oczami i poszłam do łazienki. Znowu miałam torsje. - Wszystko dobrze?- zawołał chłopak kiedy przez kilka minut siedziałam cicho.
- Tak, chyba, możliwe - powiedziałam zmieszana.
- Co się stało? - zapytał wchodząc do łazienki. - No nie...
- Dobrze określone- odpowiedziałam. Siedziałam teraz na ziemi i grzebałam w apteczce. Szukałam leków i plasterków. Otwierając nowe opakowanie papieru toaletowego zacielam się nożyczkami i rozcieram sobie dłoń.
- Ile ty masz lat ze nie potrafisz używać nożyczek?- zapytał Jake i zabrał mi apteczkę. Usiadł koło mnie i zaczął oczyszczać ranę. Ja w między czasie połknęłam tabletki wiec krwawienie lekko ustało i teraz wszystko szło w normalnym trybie. Jake zabandażował mi rękę i pomógł wstać.
- Mam ile mam ale nożyczki zawsze mnie prześladowały - odpowiedziałam i poszłam do łóżka.
- Klątwa?- zaszydził z moich słów i dołączył do mnie w łóżku.
- Nie szydź, jeszcze niedawno mówiłeś jak bardzo mnie kochasz- powiedziałam i włączyłam serial. Chwile oglądałam ale źle się poczułam wiec wyłączyłam komputer i położyłam się na chłopaku. Jake stęknął.
- Złaź ze mnie- wydusił i spróbował mnie z siebie zepchnąć.- ciężka jesteś.
- Tak mi wygodnie- powiedziałam i oparłam brodę na jego klatce piersiowej. - Kocham cie,wiesz?
- Też cie kocham, ale ze mnie złaź.- powiedział i zepchnął mnie z siebie.

WychowawcaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz