Obudził mnie potworny ból brzucha. Spojrzałam na zegarek, była dopiero 6 rano. Nagle poczułam koszmarne mdłości. Szybko wstałam i pobiegłam do łazienki. Uklękłam przy sedesie i złapałam się rękoma o jego brzeg. Po kilku minutach sterczenia nad sedesem i wymiotowaniem wreszcie się uspokoiłam. Wstałam na wiotkich nogach i podeszłam do umywalki. Przemyłam twarz i wypłukałam jamę ustną.
- Wszytko ok?- zapytał Jake stojący w drzwiach.
- Tak, codziennie rano wymiotuję przez kilka minut-powiedziałam z ironią w głosie.
-Martwię się-powiedział i podszedł do mnie, złapał mnie za przedramiona i obrócił w swoją stronę.
-Przepraszam-powiedziałam i przytuliłam się do niego.- Nie wiem co mi jest.
-Byłaś u dietetyka przed wyjazdem?-zapytał
-Nie, ma to jakieś znaczenie?
-Zmieniłaś dietę i nie poszłaś nawet do lekarza?! Och, idiotko.-powiedział i odsuną się ode mnie.
-Och, bo pan mądry mi o tym przypominał i zaproponował.
-Koniec z dietą dopóki nie pójdziesz do lekarza i się nie przebadasz.-powiedział Jake i spojrzał mi w oczy- Inaczej zniszczysz swoje ciało. Cudowne ciało.
-Nie będę jadła mięsa, to moje postanowienie na ten wyjazd. I dziękuje za komplement.-powiedziałam i wyrwałam się z jego żelaznego uścisku.
-Jeżeli nadal będziesz przestrzegać tej chorej diety, nie będę miał komu prawić takich komplementów.-powiedział a ja wyszłam z łazienki, poszedł za mną.
- Nie możesz mi rozkazywać.-powiedziałam i wzięłam butelkę z wodą.
-Tak się składa że jestem starszy do ciebie, jestem twoim chłopakiem, jestem twoim opiekunem i jestem twoim wychowawcą, wiec mogę ci rozkazywać ile chcę.-powiedział i z triumfem założył ręce na klatce piersiowej, pociągnęłam łyk wody.
-I co z tego? Jestem pełnoletnia, mogę odpowiadać za siebie.
-Odstawiasz dietę albo nie idziesz na stok-powiedział i podszedł do mnie.
-Przestaniesz mnie szantażować albo wyjadę wcześniej niż to było ustalone.
-Ty też mnie szantażujesz, to karalne wiesz o tym? A skoro jesteś pełnoletnia i odpowiadasz za siebie znaczy to że mogę cię pozwać.
-Nie zrobisz tego.-powiedziałam i oparłam ręce na jego umięśnionej klatce.
-Skąd ta pewność?-zapytał łapiąc mnie w talii.
-Bo mnie kochasz-powiedziałam i pocałowałam go głęboko i czule, on odwzajemnił pocałunek z wielką pasją .
-Zdecydowanie cię kocham-powiedział kiedy się od siebie odkleiliśmy- Dlatego odstawiasz dietę.
-Spadaj-powiedziałam i położyłam się w łóżku. Jake dołączył do mnie tyle że położył się na mnie. Głowę obrócił tak że leżała trochę poniżej obojczyka. Ręce rozrzucił na boki, tak samo nogi. Po pewnym czasie było mi bardzo niewygodnie, jego masa mięśniowa przeszkadzała najbardziej.- Zejdź ze mnie-wydusiłam.
-Tak mi wygodnie-wymruczał.
-Ale ja się duszę.-powiedziałam z wielkim trudem.
-A odstawisz dietę?
-Przestań mnie szantażować-wydusiłam i zaczęłam udawać łapczywe łapanie powietrza. Jake szybko ze mnie zszedł a ja po prostu odwróciłam się na drugi bok i zgasiłam lampkę.
-Ty mała oszustko-powiedział ze śmiechem w głosie i złapał mnie w talii a następnie przyciągną szybkim ruchem do siebie. -Ze mną sie tak nie pogrywa.- powiedział po czym zaczął mnie bezlitośnie łaskotać.
-Przestań-krzyczałam przez łzy śmiechu.- przestań, przestań, proszę!
-A odstawisz dietę?-zapytał i spojrzał mi głęboko w oczy. Nie potrafię w nich nie tonąć wiec utopiłabym się gdyby nie szturchną mnie w bok.
-Możliwe.-powiedziałam przygryzając wargę.
-Dobra dziewczynka-powiedział pocałował mnie w czoło.- Teraz idziemy spać.
-Dobrze mój panie-powiedziałam i odwróciłam się do niego plecami.
-Możesz tak do mnie mówić, to bardzo podniecające-wymruczał mi do ucha i opadł na łóżko. Zasnęłam szybko ale sen miałam bardzo płytki i niespokojny. Cały czas źle się czułam.
CZYTASZ
Wychowawca
RomanceElizabeth Swan zmienia szkołę i poznaje swojego wychowawcę. W trakcie ich wspólnej drogi do miłości na wieki dziewczyna przechodzi przez trudne chwile a Jake Richard cały czas przy niej trwa i jej pomaga UWAGA mogą wystąpić wulgaryzmy i\lub sceny er...