Policzek

1.2K 22 2
                                    

     Zuza musiała poczekać aż wyjdą z domu jej rodzice oraz brat, który często podwozi ją do szkoły, więc poprosiła Milenę, żeby poczekała na nią w parku w ich ulubionym miejscu gdzie odbywały się schadzki, to miejsce było na uboczu za wysokimi ozdobami parku i bujną zielenią nawet w zimie, dlatego mało kto wiedział, że są tam ławeczki, przy okazji dziewczyny miały swój cichy zakątek gdzie mogły spokojnie porozmawiać.

Tam również, za czasów gimnazjum dziewczyny poznały smak pierwszego alkoholu i pierwszego papierosa, nic dziwnego, że były związane z tym miejscem i uważały je prawie za swoją własność.

Było już po ósmej, Milena dotarła na umówione miejsce, skręciła w dróżkę prowadzącą do ławeczek i ku jej zdziwieniu ich miejscówka była zajęta przez jakiegoś kolesia, co troszkę zirytowało dziewczynę ponieważ to było 'ich' miejsce i rzadko, a wręcz nigdy nikt nie zajmował tego miejsca. Jak to Milena zawsze musiała coś skomentować:
-hej kolego ta ławka jest zajęta
Chłopak, lekko zdziwiony odwrócił się w stronę dziewczyny i ściągną słuchawki z głowy:
-przepraszam mówiłaś coś?- chłopak uśmiechną się do niej
-tak, że zająłeś moje miejsce, tam masz wolne ławki to sobie idź
Chłopak znów się uśmiechną i zaczął rozglądać się po ławce:
-co ty robisz- zapytała
-szukam jakiegoś podpisu, albo dedykacji, lub aktu własności, że ta ławka należy do ciebie i choć nie znam twojego imienia, nie widzę tu żadnego podpisu, a więc wybacz ale pozwolę sobie tu zostać, oczywiście jeśli chcesz pozwalam ci się przysiąść..
-chyba żartujesz, ty sobie możesz pozwalać, co ty sobie w ogóle wyobrażasz?
-a co ty sobie wyobrażasz, jakim prawem każesz mi zmienić ławkę skoro byłem tutaj pierwszy- powiedział to ze spokojem i uśmiechem chociaż widział, że dziewczyna jest wkurzona
-ale ja i moja koleżanka zawsze tu przychodzimy, chcemy sobie porozmawiać i ta ławka ma być wolna!
Milena niemal krzyczała, a chłopak jakby nigdy nic założył słuchawki, rozsiadł się wygodnie na ławeczce i ani mu w głowie spełnić prośbę dziewczyny- o ile to można nazwać prośbą.
Zdenerwowana dziewczyna rzuciła swój plecak na ławeczkę oddzielając się od chłopaka i usiadła na drugim końcu. Z kieszeni swojej czarnej, skórzanej kurtki wyciągnęła papierosy i zapalniczkę.
Palenie zawsze ją uspokajało, wyciągnęła telefon i napisała szybko sms-a do Zuzy 'gdzie jesteś', odpaliła papierosa i chciała się zrelaksować.
Po krótkiej chwili jej spokój został przerwany:
-koleżanko, jesteśmy w parku i tu nie wolno palić, nie wspominając już o tym że zanieczyszczasz powietrze wokół mnie, którym ja oddycham
-no to masz powód, żeby się przesiąść
-mam lepszy pomysł, chyba tu gdzieś widziałem straż miejską, jak myślisz byli by zainteresowani małolatą palącą w miejscu publicznym?- niby powiedział to z uśmiechem i lekko się drocząc ale faktycznie Milena idąc tutaj spotkała niedaleko straż, która ostatnio dosyć często kręciła się w tej okolicy. Była trochę przewrażliwiona bo tydzień temu wraz z Zuzą zostały przyłapane właśnie na paleniu i miały pewne nieprzyjemności, na szczęście skończyło się na straszeniu i pouczeniu, ale panowie ze straży na pewno jeszcze pamiętają jej buźkę.
- nie zrobisz tego, a po za tym jestem pełnoletnia
-czyżby? A mogę zobaczyć dowodzik?
-co?-zapytała zdezorientowana,
-taki mały, prostokątny kartonik z twoim zdjęciem i tw..
-przestań!-krzyknęła a na jego twarzy pojawiło się rozbawienie, A dlaczego mam ci pokazać moje dokumenty, jesteś z policji czy co, weź się wreszcie odczep.
-aaaha.. no jak tam chcesz, to ja się jednak pofatyguje po tych miłych panów
-ale..
Chłopak wstał i ruszył w stronę głównej dróżki po której chwilę temu przechadzała się straż miejska.
Dziewczyna nie wierzyła w to, że to zrobi ale.. jednak chłopak nie miał nic do stracenia, nie potraktowała go zbyt miło, a nawet jakby zgasiła to i tak czuć od niej woń papierosów a w kieszeni i torebce znajdują się co najmniej trzy paczki papierosów i dwie zapalniczki, a tym razem nie skończyłoby się tylko na upomnieniu.
W tym momencie dostała sms-a od Zuzy 'sorry nie dam rady, brat mnie zatrzymał'-no świetnie- pomyślała.
-zaczekaj!-krzyknęła ale chłopak nie zareagował, więc pobiegła za nim. Złapała go tuż przed wyjściem zza bujnej, wysokiej zieleni która oddzielała ich zaciszne miejsce od reszty parku. Dziewczyna, choć z natury nie była skora do skruchy, teraz musiała trochę odpuścić, żeby załagodzić sytuacje:
-ej stój no co ty, chyba tego nie zrobisz- uśmiechnęła się tak słodko jak tylko umiała
-myślisz, że zamrugasz oczkami i będzie po sprawie?-chłopak choć rozbawiony, wydawał się mówić serio. Kilka metrów od nich spacerowali właśnie panowie, więc sytuacja stała się nieciekawa.
-ale co ci z tego, że im powiesz, przecież już nie pale więc mi nic nie zrobią
-to się okaże, a może jak dostaniesz jeden, drugi mandat to przestaniesz palić i będziesz zdrowsza
-nie licz na to, palę od pierwszej gimnazjum i ot tak tego nie rzucę
- no to już najwyższa pora coś z tym zrobić i zacząć się zachowywać odpowiedzialnie a nie jak rozpieszczona księżniczka
-kim ty jesteś żeby prawić mi morały na temat mojego życia, nic nie wiesz! Weź się w ogóle odpieprz ode mnie!-Milenę poniosły emocje szczególnie, że nazwał ją 'rozpieszczoną', zaczęła krzyczeć i wymierzyła chłopakowi policzek..-ojj..chyba przegięłam..- pomyślała.
Chłopak po raz pierwszy wydawał się być zły od początku ich spotkania, właściwie nic dziwnego. Chwycił dziewczynę mocno za rękę, odwrócił się i zmierzał w kierunku straży, która i tak była już nimi zainteresowana przez krzyki dziewczyny. Milena była w lekkim szoku, nie wiedziała co ma zrobić, nie wiedziała dlaczego aż tak on wyprowadził ją z równowagi, dopiero po chwili zaczęła się wyrywać.    

ŁaweczkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz