Ola przysiadła się niedaleko mnie i zaczęła rozmowę o jakichś kosmetykach, pochwaliła mój makijaż i włosy. Właściwie byłyśmy w podobnych wieku, więc miałyśmy o czym rozmawiać.
Po skończonym posiłku zaczęłyśmy się bawić z Oliwką i Mikim, ją także dzieci uwielbiały,
-chodź siostra na chwile do kuchni- Igor najwyraźniej miał zamiar spełnić to co zapowiedział, ale powiedział to z rozbawieniem,
-ratuuj..-żartowała Ola, chowając się za mną,
-a miałeś mnie gdzieś zawieźć, pamiętasz? - próbowałam zmienić temat,
-Mili, bo zaraz zmienię zdanie- zabrzmiało poważniej,
-dobra staruszku, nie wściekaj się tak, bo ci pikawa strzeli- podeszła odważnie do niego i klepnęła w bark,
-strzelę to ja zaraz ciebie, obiecałaś mi, że nie będziesz mamy denerwowała,- uwiesiła się na jego szyi i domyśliłam się, ze mają dobry kontakt ze sobą, Igor zgrywa takiego twardziela, a tak naprawdę jest miłym, kochającym braciszkiem, który owszem nie pozwala jej na wszystko, ale troszczy się jak tylko potrafi.
-i nie denerwuję, nie przesadzaj- przeczesała jego włosy dłonią i poprawiła koszulę,
-no mam nadzieję, bo jak usłyszę, że broisz, to będziesz miała ze mną do czynienia-pogroził jej palcem,
-nie strasz, nie strasz braciszku- uderzyła go pięścią w przedramię i pobiegła do salonu, a on za nią,
-Igor, zostaw ją, no jak małe dzieci po prostu- skwitowała mama,
-sama zaczęła, a później ucieka- zarzucił jej tchórzostwo, więc z dumą podeszła do niego,
-dawaj, nie boję się- powiedziała,
-spaadaj, bo będziesz płakała zaraz- i tak się przegadywali, śmiali, a ja patrzyłam na ich szczęśliwą rodzinkę, byli tacy zgrani, ja nie mogłam tego powiedzieć o mojej rodzinie.
-my będziemy się już zbierać, mamy jeszcze jedną imprezę- zaśmiał się Igor,
-a gdzie idziecie? -zapytała mnie Ola,
-idę się pobawić do jakiegoś klubu, ale Igora nie zabieram- powiedziałam jej szeptem, ale on i tak słyszał,
-zabierz mnie, proooszę- patrzyła na mnie błagalnie,
-nie ma mowy- jasno, krótko i na temat, powiedział Igor, głosem nie znoszącym sprzeciwu,
-może następnym razem-uśmiechnęłam się do niej, żeby poprawić jej humor.
-po moim trupie i jeden dzień dłużej dla pewności, że umarłem- powiedział ściskając policzki Oli, ona wystawiła tylko na niego język;
-rób tak dalej a się go pozbędziesz- pogroził jej palcem.
Pożegnaliśmy się ze wszystkimi i dostaliśmy kolejne zaproszenie, było naprawdę miło. Igor zgodnie z obietnicą zawiózł mnie do Zuzy, poczekał na nas i zawiózł do jednej z dyskotek,
-o północy koniec imprezy-ostrzegł Igor,
-mój drogi, ta impreza trwa do 6 rano- skomentowała Zuza,
-Zuza, ja jestem zmęczona, niech będzie do północy, chodźmy już,
Postanowiłam zakończyć tę rozmowę i pociągnęłam ją w kierunku wejścia.
-Milka on jest jakiś nienormalny czy aż tak zazdrosny?
-nie chce o tym gadać, bawmy się.
Zaczęłyśmy tańczyć, po chwili dołączyła do nas Lilka i zaproponowała drinki,
-nie dziewczyny, ja nie piję, źle się czuję- nie było mowy o tym, żeby Igor wyczuł ode mnie alkohol, wtedy miałabym dopiero piekło na ziemi.
-no co się z tobą dzieje, nie poznaję cię- powiedziała Lila,
Dziewczyny wypiły po dwa drinki, ale dla nich to był dopiero początek,
-Zuzka jak chcesz wracać ze mną to nie pij już, bo Igor..
-on ma jakąś obsesje czy co? Przecież to kilka drinków, nic wielkiego,
-powiedziałam ci, albo już nie pijesz, albo wracasz sama, ja nie chce się tłumaczyć za ciebie, a ty chyba też nie chcesz mieć problemów z bratem,
-no chyba mu nie powiesz-popatrzyła ze strachem na mnie,
-ja nie, ale za Igora nie ręczę.
Zuzka jednak trochę się opamiętała i uznała, że kiedy indziej sobie to odbijemy, chociaż nie dała nic po sobie poznać, przestraszyła się, że Tomek, jej brat się dowie.
Po kilku następnych tańcach wybiła północ i niczym kopciuszki, musiałyśmy opuścić tę cudowną imprezę, Lila postanowiła jeszcze zostać, bo spotkała jakieś swoje koleżanki. Gdy tylko wyszłyśmy Igor czekał już przy samochodzie,
-idź prosto i najlepiej się nie odzywaj-poleciłam dla jej własnego dobra,
-i jak się udała zabawa? - pocałował mnie w usta, oczywiście, aby upewnić się czy nie piłam,
-aż tak mi nie ufasz?- zarzuciłam mu,
-ufam kochanie, ufam i kontroluję- nawet nie krył tego, że mnie sprawdzał,
-dasz radę sama wsiąść?- zapytał Zuzę, a mi dosłownie zamarło serce, przecież nie mógł wiedzieć, że piła, miałam tylko nadzieję, że najwyżej wygłosi jej jakieś kazanie.
-a czemu nie, chyba masz jakieś przywidzenia- chyba pod wpływem adrenaliny od razu wytrzeźwiała.
Wsiedliśmy do samochodu i podjechaliśmy pod dom Zuzy, pożegnała się ze mną, do Igora rzuciła od niechcenia podziękowanie za podwózkę i ruszyła w kierunku drzwi wejściowych, niestety Igor postanowił poczekać, aż ona znajdzie się już w domu, przez co zwrócił uwagę na jej chód, który do najprostszych nie należał,
-a prawie uwierzyłem, że była trzeźwa- stwierdził z uśmieszkiem,
-ale nie zamierzasz..
-nie, nie zamierzam, ona ma swoich rodziców i oni powinni jej pilnować, no ewentualnie brat albo chłopak-zaśmiał się,
-nie ma rodziców- powiedziałam ze smutkiem
-przepraszam nie wiedziałem
-jedźmy już do domu, jestem wykończona.
Mój przystojniaczek odwiózł mnie do domu, pożegnaliśmy się długim, gorącym pocałunkiem, ja podziękowałam mu za dzisiejszy dzień, on również, za to, że wywarłam tak dobre wrażenie na jego rodzinie, chociaż ja nie byłam do końca tego pewna.
Weszłam do domu starając się zachowywać w miarę cicho, ale bez przesady, rodzice mieli mocny sen, a nawet jakby się obudzili, nie miałabym większych problemów, na pewno zauważyli, że mnie nie ma, a nawet nie pofatygowali się, żeby zadzwonić i sprawdzić co u mnie.
![](https://img.wattpad.com/cover/173900778-288-k792196.jpg)
CZYTASZ
Ławeczka
RomanceOn-ma zasady, ona-lubi je łamać. Miłe i przyjemne opowiadanie obyczajowe. Relacja dwojga młodych ludzi w codziennym życiu w nieco kontrowersyjnym stylu.