Nastał grudzień, a więc czas świąt, magii i prezentów. Korzystając z dnia wolnego z okazji święta szkoły, łaziłyśmy po galerii z dziewczynami chcąc kupić coś odpowiedniego na prezent dla Igora, ale jak na złość nic nie wpadło mi w oko.
Po dłuższej wędrówce miałam dość sklepów i chciałam zaciągnąć dziewczyny, aby coś zjeść. Niestety one wolały kolejne godziny przymierzać ciuchy, no cóż.
Stojąc w kolejce natknęłam się na Olę, którą ledwo poznałam, właściwie widziałam ją tylko raz, niemniej było to miłe spotkanie i bardzo się polubiłyśmy.
-Cześć, a co ty tu robisz tak wcześnie młoda?- było dopiero przed 11
-Hej Milena, miło cię widzieć-ucieszyła się
-no mi również, ale chyba powinnaś być w szkole, braciszek nie byłby zadowolony-sama siebie nie poznawałam, chyba udzielały mi się zasady Igora
-przestań przecież się nie dowie, a poza tym ty też masz być w szkole więc nie próbuj skarżyć-cwaniara mała, ale chyba się przestraszyła, bo przyjęła linię obrony, pyskata była,
-dobra wyluzuj, a korzystając z okazji może pomożesz mi znaleźć coś odpowiedniego dla twojego brata na mikołajki, bo totalnie nie mam pomysłu.
Ola z chęcią się na to zgodziła, w końcu znała go lepiej niż ja, miałam nadzieję, że razem wymyślimy coś fajnego. Weszłyśmy do eleganckiego sklepu dla mężczyzn, którego ceny mnie trochę przeraziły, ale co tam. Z braku pomysłu poprosiłyśmy o pomoc panią ekspedientkę, która zaproponowała- o ironio- solidny pasek skórzany idealny na prezent, nawet już pięknie zapakowany. Myślę, że nawet by mu się spodobał, ale jakoś mnie to nie przekonało, byłby to zbyt sugestywny prezent, jeszcze chciałby go wytestować. Młoda też nie była przekonana-ciekawe dlaczego- ostatecznie zdecydowałyśmy się na zegarek, zauważyłam, że nie nosi, a dowiedziałam się, że kiedyś bardzo lubił, więc będzie to idealne rozwiązanie.
Po udanych zakupach i miłym spotkaniu, pożegnałyśmy się i wolnym krokiem zmierzałam do domu. Była piękna pogoda jak na tę porę, lekkie promienie słońca ogrzewały moje policzki. Uwielbiałam taką pogodę, a tym bardziej w wolne dni, aż chciało się spacerować. Byłam już blisko domu kończąc się delektować resztka nikotyny, miałam zamiar mimo pięknej pogody dokończyć naukę i poprawić ostatnie negatywne oceny, właściwie został mi do poprawy jedynie polski z moją jakże ulubioną nauczycielką.
Zaraz po wejściu do domu i rozebraniu się zadzwonił dzwonek, myślałam, że to listonosz..
-część kotk...- nie kończąc wymierzył mi trzy solidne klapsy, aż mi łzy stanęły w oczach.
Nie spodziewałam się go o tej porze, nie zdążyłam nawet wziąć miętówki. Domyślałam się, że był wściekły, ale wystarczyłoby jakby pogadał coś o zakazie palenia.
Przez chwile tak staliśmy, ja miałam spuszczoną głowę, on liczył chyba na jakieś wytłumaczenie.
-usłyszę coś od ciebie czy mam poprawić? Myślałem, że z tym skończyłaś, przez ostatni czas nie zauważyłem papierosów- ha, bo dobrze się maskowałam.
-bo już praktycznie nie pale, tylko jak się zdenerwuje-odparłam cicho
-ja cię mogę zaraz zdenerwować! Poproszę wszystkie fajki jakie masz, raz, dwa!- wyciągnął rękę. Na moje szczęście był to pierwszy papieros wyciągnięty z nowej paczki, więc moja wersja trzymała się nie najgorzej, podałam mu ją. Jedynie szkoda prawie całej paczki, ale trudno.
-no i żeby to mi się nie powtórzyło, bo następnym razem przekonasz się, że pasek służy nie tylko do podtrzymania spodni, jak już wspominałem jeśli masz problem z fajkami to udamy się do kliniki uzależnień-no coś wspominał, ale niech się nawet nie kompromituje, nie jestem uzależniona.
Po tym niemiłym incydencie spędziliśmy całkiem miłe chwile, potem sprawdził postępy mojej nauki i był o dziwo zadowolony.
-chce widzieć jeszcze poprawiony polski-pogroził palcem
-zastanowię się, a może ty byś coś załatwił u twojej ulubionej pani- uśmiechnęłam się niewinnie
-młoda nie wyprowadzaj mnie z równowagi, tylko bierz się do nauki
-bla, bla tylko nauka i nauka nic innego od ciebie nie słyszę..
-skończyłaś już pyskówkę?- zmarszczył brwi, chyba się znowu zdenerwował, miał jakiś zły dzień.
-może tak może nie, nie będę się uczyć!- musiałam dać upust mojej frustracji, rzuciłam zeszytem z hukiem o blat stołu, bo naprawdę miałam dość, nasze ostatnie spotkania to były powtórki i nauka, nawet nigdzie nie wychodziliśmy.
-rozumiem, ale to ty doprowadziłaś do takiej sytuacji w szkole, a ja chce żebyś jednak zdała do następnej klasy, myślę, że ty też tego chcesz, więc jeśli już opadły emocje to zabierz się za czytanie, bo w przeciwnym razie mój pasek zderzy się z takim samym impetem z twoim tyłkiem jak zeszyt z blatem-uniósł brwi i spojrzał znacząco na tę nieszczęsną książkę.
Właściwie już wolałam się pouczyć niż dalej z nim dyskutować, w końcu musiał mi jeszcze ogarnąć zebranie w szkole, bo Ruda nalegała, żeby przysłać kogoś, choć nie wiem po co jak zagrożeń już praktycznie nie mam, a nigdy nie miała problemu z tym, że rodzice się nie stawiali, no fakt zagrożenie mam pierwszy raz i to pewnie dlatego.Ostatnio mieliśmy nie najlepszy czas wiec sobota i18-stka u mojej kuzynki była świetną okazją, żeby spędzić miło czas, bez kłótni, a przede wszystkim bez książek i nauki. Igorowi ten pomysł też się spodobał.
Byliśmy umówieni na 18, ja jak zwykle nie wiedziałam w co się ubrać, a zostało mi niewiele czasu, aby się nie spóźnić. Zdecydowałam się na czerwoną sukienkę iczarne rajstopy, pogoda nie była zła, zresztą nie będę szła pieszo. Skończyłam makijaż i usłyszałam klakson.
-ty mi zamarzniesz w tym stroju
-oj czy ty zawsze musisz marudzić?
-po prostu się martwię o ciebie, ale dobrze jedzmy już, jeszcze muszę wstąpić nastację benzynową.
Wyruszyliśmy, czekała nas prawie godzina drogi, mniej więcej w połowie tankowaliśmy samochód. Igor poszedł zapłacić, a ja skorzystałam z okazji i poprawiłam makijaż w lusterku, moja nieumiejętnie narysowana kreska eyelinerem się rozmazała, a jak na złość nie wzięłam chusteczek. Pomyślałam, że może znajdę je w luku samochodowym. Szperając w nim znalazłam coś ciekawego.
Tysiąc myśli przebiegło przez moją głowę, jak zwykle pewnie panikowałam, ale dla mnie to była nie codzienna sytuacja.
Zastanawiałam się po co mu broń. W pierwszej chwili się przestraszyłam,myślałam, że go znam, a tak naprawdę nie wiedziałam o nim wiele, może był kimś innym za kogo się podawał.
Jedno było pewne, będzie musiał się tłumaczyć.
![](https://img.wattpad.com/cover/173900778-288-k792196.jpg)
CZYTASZ
Ławeczka
RomanceOn-ma zasady, ona-lubi je łamać. Miłe i przyjemne opowiadanie obyczajowe. Relacja dwojga młodych ludzi w codziennym życiu w nieco kontrowersyjnym stylu.