-nie wiem co ci mam powiedzieć, no trochę sobie zawaliłam, ale ja to poprawię,
-oczywiście, że poprawisz, już ja tego przypilnuje, rodzice widzieli ten list?- to zabrzmiało groźnie, teraz mnie będzie cały czas sprawdzał,
-nie i nie zobaczą, poprawię to, nie trzeba ich denerwować,
-oczywiście, że zobaczą, a tobie się powinno dostać, nie dość, że za oceny to jeszcze za zatajenie informacji do rodziców-on chyba zwariował,
-proszę cię nie mów im, przecież to i tak nic nie zmieni, dowiedzą się jak już poprawię, jak im powiesz to nie będziemy mogli się spotykać- oczywiście to był blef, liczyłam na to, że mi odpuści,
-przecież i tak o nas nie wiedzą, a ty koleżanko i tak masz zakaz na jakiekolwiek wychodzenie z domu zrozumiano? A codziennie po szkole będę ci pomagał z matematyki, a z historii i polskiego po prostu musisz poczytać, a ja to sprawdzę,
-nie przesadzasz, jaki znowu zakaz, od kogo-powiedziałam trochę znudzona,
-ode mnie! I ja sobie ciebie przypilnuję- to mi się już przestało podobać,
-sama sobie poradzę i się przypilnuję- zaczęłam się bronić,
-czy ty próbujesz ze mną dyskutować, nie radzę ci. Możemy się umówić, że na razie rodzice się nie dowiedzą, ale masz miesiąc na poprawienie większości ocen, inaczej osobiście ich poinformuję.
Byłam zła na niego, miałam taką ochotę wyjść i zapalić, ale teraz nie było na to szans, wiedziałam, że on ma rację, ale ja i tak wiedziałam swoje. Zrobiłam obrażoną minę i nie patrzyłam na niego.
-możesz się, złościć i obrażać ile tylko chcesz, jesteś ze mną i staram się dbać o ciebie, troszczyć się, wiem, że to ci się nie podoba, ale zrozumiesz, że to dla twojego dobra, chciałbym, żebyś się zachowywała odpowiedzialnie i nie pakowała się w kłopoty, przy okazji było by miło gdybyś się ciągle ze mną nie kłóciła-ostatnie życzenie wywołało uśmiech na mojej twarzy.
-przecież się nie kłócę
-ja mówię poważnie, jak przegniesz to poniesiesz tego konsekwencje i lepiej mnie nie testuj,
co byś zrobiła jakbym cię oszukał?
-nie wiem, dostałbyś w twarz- przypomniała mi się sytuacja kiedy się poznaliśmy, to wywołało uśmiech,
-cieszę się, że się rozumiemy, a ty dostaniesz w tyłek- patrzyłam na niego z niedowierzaniem,
-żartujesz prawda? -nie specjalnie się tym przejęłam,
-nie kotku, mówię poważnie, np. za taki numer z listem- niby mówił poważnie, ale jakoś tak pobłażliwie, łudziłam się jednak, że żartuje,
-dobrze panie i władco, masz zamiar mnie jeszcze męczyć czy już troszkę odpuścisz?
Podszedł do mnie, przytulił mnie i pocałował, nagle wszystkie problemy przestały istnieć.
-kocham cię, wiesz, i martwię się o ciebie
-wiem, ja też-odpowiedziałam
Na szczęście dał mi już na dzisiaj spokój z nauką, oglądaliśmy razem jakieś filmy i rozmawialiśmy, niestety nie mógł zostać długo, bo chciał jeszcze popracować, pracował w jakiejś firmie, ze wspólnikiem i zajmował się przede wszystkim logistyką. Ogólnie niewiele mówił o swojej pracy, może jak większość polaków jej nie lubił.
Udało mu się wyjść w ostatniej chwili przed rodzicami, inaczej musiałabym się im tłumaczyć, a wolałam, żeby na razie jeszcze się o nim nie dowiedzieli.
Następnego dnia, o nieludzkiej porze dla mnie, czyli około 5 obudził mnie dźwięk sms-a od mojego 'mena':
-myślę, że już wstałaś kochanie i zabierasz się za naukę
Myślałam, że go uduszę za obudzenie o tej porze;
-nie wiem czy wiesz, ale normalni ludzie śpią o tej porze-odpisałam
-może i tak, ale nie tacy którym grożą trzy bańki na semestr, może spotkamy się u mnie po szkole, w celach naukowych oczywiście,
Z jednej strony byłam prze szczęśliwa, no bo w końcu zaprosił mnie do siebie, mięliśmy spędzić razem czas, ale z drugiej strony zastanawiałam się, czy nie chodzi mu tylko o to, żeby mnie trochę pognębić z nauką, ale oczywiście się zgodziłam, byliśmy umówieni na 16.
Poprosiłam go żeby poczekał kilka metrów od domu koło garażu, bo rodzice byli w domu,
jak zwykle punktualnie zadzwonił, że czeka już na mnie, ja szybko zarzuciłam kurtkę, założyłam buty i pobiegłam do niego.
-cześć kochanie-powiedziałam z entuzjazmem, który został zgaszony jego surowym wzrokiem.
Podeszłam do niego, aby dać mu buziaka, on mnie pocałował i dał dość mocnego klapsa.
-ał, ejj nie takiego powitania się spodziewałam- taa, oczywiście już wiedziałam o co chodzi,
-dlaczego mnie nie słuchasz, maszeruj do domu, ale już i nie chcę cię widzieć bez czapki,
Już się nie odezwałam, wróciłam do domu założyłam tę przeklętą czapkę i szalik, zastanawiałam się, żeby mu utrzeć nosa i nie wracać, ale tak bardzo chciałam się z nim spotkać, porozmawiać, po prostu z nim być, ale nie mogło być tak dobrze, postanowiłam trochę pomilczeć.
Wróciłam do samochodu i wsiadłam do środka.
-to co jedziemy do mnie, wzięłaś książki?- zapytał, ale nie doczekał się mojej odpowiedzi
-kochanie czy ty się na mnie obraziłaś za to, że prawdopodobnie uchroniłem cię od przeziębienia? -zaśmiał się i tym jeszcze bardziej mnie wkurzył
-wystarczyło mi przypomnieć, żebym wzięła tą cholerną czapkę, a nie bić mnie-krzyknęłam
-grzeczniej proszę kotku, i nie przesadzaj z tym biciem, a po za tym ostrzegałem cię,
teraz już będziesz pamiętać o tym żeby zakładać czapkę- uśmiechną się pięknie i trochę się uspokoiłam. W sumie trochę ma racje z tym ubieraniem się, i mimo tego, że trochę mną rządził, rozkazywał mi, to czułam się przy nim dobrze, miałam niesamowite poczucie bezpieczeństwa, byłam pewna, że jak coś zrobię to nie wpadnie w furię i nie zrobi mi krzywdy. Podjechaliśmy pod jego dom, właściwie jeszcze nie byłam u niego, wiem, że mieszka z jakimś swoim kolegą z którym prowadzi firmę.
-wysiadasz czy dalej jesteś obrażona? -uśmiechną się tak bosko, że wszystko minęło
-zastanowię się- przedrzeźniałam go
-no już kochanie wyskakuj- pomógł mi wysiąść, potem przytulił mocno i pocałował, czułam się cudownie.

CZYTASZ
Ławeczka
RomanceOn-ma zasady, ona-lubi je łamać. Miłe i przyjemne opowiadanie obyczajowe. Relacja dwojga młodych ludzi w codziennym życiu w nieco kontrowersyjnym stylu.