List

1K 15 1
                                    


    -hej, stęskniłam się- powiedziałam żartobliwie, ale to była szczera prawda, chciałabym spędzać z nim więcej czasu
-no popatrz, stęskniłaś się za ochrzanem ode mnie? -powiedział rozbawiony
-ha, ha, raczej za tymi nielicznymi, ale miłymi chwilami pomiędzy ochrzanami
-no to może się jutro spotkamy-zaproponował
-mam lepszy pomysł, jeśli masz czas i ochotę to przyjedź do mnie dzisiaj, a przy okazji zrobisz mi kilka zadań z matmy, przynajmniej się do czegoś przydasz
-bardzo chętnie cię przypilnuję w odrabianiu lekcji i będę bardzo wymagającym nauczycielem także się przygotuj- to zabrzmiało zbyt poważnie
-już się boję-zaśmiałam się- do zobaczenia o 18
Tak naprawdę to najchętniej poszłabym z nim do kina albo w jakieś fajne miejsce, a nie siedziała nad książkami, ale cóż, nie może być aż tak pięknie.

Rodzice wrócili razem z pracy dosyć późno, ale na szczęście oznajmili, że niedługo wychodzą, udało mi się uniknąć dłuższej dyskusji, bo zobaczyli mnie siedzącą nad książkami co nie jest częstym widokiem, w każdym razie wrócą późno co bardzo mnie cieszy.
Zbliżała się 18, rodzice wyszli już jakiś czas temu, a ja czekałam na swojego gościa, wtedy zadzwoniła Zuza:
-siemka, zaraz cię zgarniemy idziemy się trochę zabawić, Karol robi domówkę- nie w głowie mi teraz zabawy, miałam ważniejsze sprawy, ale nie chciałam też zawieść Zuzki
-słuchaj ja nie bardzo mogę
-chyba żartujesz, tylko mi nie mów, że ci mama nie pozwoli
-nie o to chodzi, umówiłam się-rozległ się dzwonek do drzwi
-aa to co innego, kiedy ja poznam tego szczęściarza?- miała nadzieję na barwne opowieści, ale teraz nie miałam czasu jej opowiadać
-muszę kończyć, naprawdę, zobaczymy się niedługo, pa- rozłączyłam się
Pobiegłam do drzwi, a by przywitać gościa:
-chodź, zapraszam- przywitałam go, a on mnie pocałował
-cześć piękna
-chodź tędy, na górę, chcesz coś do picia?
-nie, dziękuję
Weszliśmy do mojego pokoju, rozejrzał się, jak to on skomentował kilka figurek, które zbieram od dawna. Atmosfera była luźna, miła.
-to czego się już nauczyłaś kochanie?
-właśnie niczego, próbuję zrozumieć matmę, ale to jest nie możliwe-powiedziałam załamana
-wszystko jest możliwe, jeśli się chce, pokaż co jest takie trudne

Pokazałam mu książki, a on coś próbował mi tłumaczyć, ale nie mogłam się skupić na tym co mówi, patrzyłam na niego i podziwiałam woń jego cudownych perfum;
-kotek skup się!- jak zwykle sprowadził mnie na ziemię
-ale ja tego nie umiem-zaczęłam marudzić
-to przestań myśleć o niebieskich migdałach tylko patrz do książki, bo użyję innych środków motywacji,
-a jakich na przykład, przyniosłeś sobie rózgę?-dopytywałam z ciekawością
-skoro tak bardzo domagasz się demonstracji to proszę bardzo- jedną ręką chwycił moje dłonie, a drugą klepną mnie delikatnie w tyłek, nie mogłam się przestać śmiać,
-hm.. jakaś słaba ta twoja motywacja- drażniłam się z nim,
-nie prowokuj skarbie, bo mam jeszcze do wyboru pasek, siadaj i się skup,
-zabrzmiało poważnie-ja nie dawałam za wygraną, ale widziałam, że traci już cierpliwość dlatego pocałowałam go na przeprosiny,
-usiądź-powiedział to z taką delikatnością i troską,
-ale ty masz cierpliwość do mnie-powiedziałam zadziornie,
-zaraz się może skończyć, więc lepiej uważaj, rozwiąż proszę to zadanie tak jak mówiłem-naprawdę podziwiałam go za cierpliwość, ja zawsze podnoszę głos jak ktoś mnie denerwuje, a od niego wyczuwa się taki niesamowity spokój, który udziela się innym,
-już skończyłam, chyba mi wyszło- powiedziałam zadowolona,
-dobrze, no widzisz wystarczy się trochę skupić, to co tam masz dalej- dał mi szybkiego całusa
-ale ja już nie mam siły- popatrzył na mnie piorunującym wzrokiem, tak, że od razu ode chciało mi się z nim dyskutować, zrobiliśmy jeszcze kilka zadań,
-rozumiesz to już-zapytał troskliwie,
-tak, świetnie tłumaczysz, powinieneś być nauczycielem, albo lepiej nie- zażartowałam
-a co to ma znaczyć, że 'lepiej nie'- roześmiał się
-bo byś za bardzo dzieci zmuszał do nauki,
-chyba o to chodzi, a na razie pozmuszam ciebie- zaczął mnie łaskotać
-nieee, przestań proszę- nie mogłam opanować śmiechu

Postanowiliśmy zrobić sobie przerwę, on poszedł do łazienki, a ja do lodówki po sałatkę, którą mama zrobiła, bo zgłodnieliśmy:
-masz kolorowe pisaki? Zaznaczę ci najważniejsze wzory, które musisz umieć- zaproponował
-tak są na tej półce nad książkami-krzyknęłam z kuchni,
Przygotowałam dla nas posiłek i zaniosłam do mojego pokoju, gdy wchodziłam, Igor stał koło szafki z jakąś kartką w ręku i czytał z niedowierzaniem, dopiero po chwili dotarło do mnie co to jest i o mało nie puściłam tacy z sałatką.
-Igor..-zaczęłam nie wiedząc co powiedzieć i jak on zareaguje, wiedziałam, że zadowolony nie będzie.
-siadaj-powiedział stłumionym głosem, próbował się uspokoić.
Usiadłam, nie zastanawiając się ani chwili.
-czy to jest jakiś żart, grozi ci niedostateczny z trzech przedmiotów?! Co ty robisz na lekcjach? Dlaczego mi nic nie powiedziałaś? Odezwiesz się wreszcie..-nie krzyczał, ale mówił dosyć donośnym i stanowczym głosem.

ŁaweczkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz