Leżeliśmy na łóżku, oglądaliśmy film kiedy zadzwoniła Sonia, moja kuzynka z zaproszeniem na jej osiemnaste urodziny, które miały się odbyć w pierwszą sobotę grudnia, podziękowałam za zaproszenie i oczywiście potwierdziłam, że będę, zapytałam też czy mogę przyjść z osobą towarzyszącą, Sonia zgodziła się bez problemu. Igor jednak zrobił niezadowoloną minę,
-co ci się znowu nie podoba, nie marudź, bo cię nie zabiorę,
- to ja może się postaram, żebyś mnie zabrała- zaczął całować mnie po szyi, było cudownie, niestety do domu wróciła mama i od razu przybiegła do nas, a raczej do Igora się przywitać,
-cześć dzieciaki, zaraz zrobię coś do jedzenia, jesteście głodni?
-ja dziękuję, będę się już zbierał-powiedział Igor, witając się z moją mamą i całując w rękę, mama po prostu się rozpływała, była niepoprawną romantyczką,
-no może dość tych czułości, bo tata będzie zazdrosny-oburzyłam się, mama wyszła do kuchni, a Igor podszedł do mnie,
-kochanie czy ty jesteś zazdrosna o swoją mamę?- zapytał z wielkim rozbawieniem,
-chyba żartujesz, ale mnie tak nie całujesz..
-myślałem, że to takie staromodne, ale jeśli chcesz..-chwycił moją rękę i pocałował,
-tak już lepiej- uśmiechnęłam się
-zazdrośnica..
-nie prawda-krzyknęłam,
-prawda, prawda, muszę już lecieć, obiecałem Wojtkowi, że wychodzę tylko na chwilę i pewnie się trochę wkurzy,
-to dlaczego nic nie mówiłeś, a ja znowu ci przeszkadzam w pracy,
-nie przeszkadzasz, ty nigdy nie przeszkadzasz- musnął palcem koniec mojego nosa,
Czy on nie jest wspaniały? Pożegnaliśmy się i jeszcze raz mi przypomniał, że mam się nie ruszać dzisiaj nigdzie z domu i najlepiej uczyć.
Czułam się już naprawdę dobrze, gorączka ustąpiła, ale na naukę nie miałam ochoty, jednak postanowiłam mieć to już za sobą, zebrałam siły, zrobiłam sobie gorące kakao i zabrałam się do nauki.
Następnego dnia postanowiłam już pójść do szkoły, siedzenie w domu nie wpływało dobrze na moją nieciekawą sytuację w szkole, nie informowałam o tym Igora, nie musiał o wszystkim wiedzieć, a zresztą pewnie znowu by mnie chciał podwieźć do szkoły przez co spóźniłby się do pracy, a ja nie chciałam by miał przeze mnie nieprzyjemności.
Idąc do szkoły zapaliłam papierosa, w sumie nie paliłam wczoraj prawie cały dzień i już czułam dużą potrzebę zaspokojenia głodu nikotynowego, przez co o mało nie dostałam zawału, gdy zatrzymał się koło mnie samochód, przecież mógł to być Igor, hm.. a, w lepszym policja, na szczęście to był tylko Wojtek,
-cześć Milena, podrzucić cię?- no nie, jak nie jeden to drugi, przeze mnie ich firma zbankrutuje,
-no jeśli jedziesz w stronę szkoły to chętnie,
-to wsiadaj- uśmiechnął się,
Postanowiłam wykorzystać okazję i wypytać czy Igor miał jakieś kłopoty przez to, że go ściągnęłam wczoraj,
-słuchaj, bo wczoraj zatrzymałam trochę dłużej Igora, a obiecał, że zaraz wróci, mam nadzieję, że ci nie pokrzyżowałam planów,
-a to u ciebie tak długo zabawił, no trochę mnie wkurzył, ale już to załatwiliśmy, nie przejmuj się, jemu też ochrzan raz na jakiś czas dobrze zrobi,
-sorki, że tak wyszło,
-naprawdę jest ok, za to dzisiaj on posiedzi sobie cały dzień w firmie- śmiał się Wojtek
-no to ładnie go urządziłeś, dzięki za podwiezienie- byliśmy już pod moją szkołą,
-nie ma za co,
-aa Wojtuś, jeszcze jedno, mógłbyś nie wspominać Igorowi.. no, że paliłam- wolałam się upewnić,
-spoko, to twoja sprawa, ale to naprawdę świństwo, nie wiem jak można to lubić- skrzywił się,
-to dzięki, do zobaczenia.
Wojtek był równym gościem, był taki wyluzowany, zupełnie inaczej niż Igor, może dlatego tak świetnie się uzupełniali.
Napisałam tego dnia 3 sprawdziany i czułam, że mój mózg pracuje na najwyższych obrotach i na dłuższą metę może się to źle skończyć, dlatego postanowiłam sobie odpuścić dwie ostatnie lekcje czyli wdż i w-f, z tego przedmiotu akurat nie miałam żadnych problemów. Zuza i Lila też były znudzone więc wybrały się ze mną, pogoda była piękna więc poszłyśmy na naszą ławeczkę po drodze kupując dla siebie gorące latte. Siedziałyśmy w parku, plotkowałyśmy i delektowałyśmy się kawą, Zuza opowiadała o wczorajszej, udanej imprezie i planowała kolejną na tą sobotę, a ja niestety znowu byłam zajęta za co troszkę się wkurzyła, ostatecznie zaproponowałam spotkanie dzisiaj wieczorem co poprawiło jej humor.
Lila stojąc na ławce obczajała przystojniaków co było ledwie możliwe zza tych zarośli,
-o dziewczyny, jakie ciacho i chyba tu idzie, -zeskoczyła z ławki i zaczęła się śmiać,
-jak tu przylezie to ty z nim będziesz gadać- powiedziała Zuza do Lilki,
Po chwili ukazała się sylwetka wysokiego, szczupłego mężczyzny,
-o cholera- dziewczyny skupiły swoją uwagę na mnie.
CZYTASZ
Ławeczka
Roman d'amourOn-ma zasady, ona-lubi je łamać. Miłe i przyjemne opowiadanie obyczajowe. Relacja dwojga młodych ludzi w codziennym życiu w nieco kontrowersyjnym stylu.