Ta lekcja mięła szybko, bo właściwie przyszłam na ostatnie kilkanaście minut, ale gościu od wosu nie miał problemu, powiedziałam mu, że byłam u lekarza i dopiero teraz skończyłam wizytę.
Następna lekcja to historia, też minęła dosyć szybko, ale nie odbyło się bez pytaniny, za którą dostałam wiadomą ocenę. Nadszedł czas na upragnioną lekcję z wychowawczynią. Na przerwie nie mogłam znaleźć sobie miejsca, myślałam o tym co powie mi Rudzielec. Nie należała do miłych, nastawionych na współpracę i rozmowę z uczniami, uchodziła raczej za zołzę, która lubiła lizusów, do których ja oczywiście nie należałam, bo ja zawsze muszę mieć swoje zdanie i najlepiej rację. Nadeszła ta wiekopomna chwila. Weszliśmy do klasy i oczywiście pierwszy poruszony temat dotyczył mnie:
-Milena wstań proszę, nie będę tolerować czegoś takiego, powiem krótko, masz nieusprawiedliwiony dzisiejszy dzień i uwagę za wagary, chyba, że masz coś na swoją obronę?
To trzeba jej przyznać zawsze dawała szansę wytłumaczenia się, inną sprawą jest to, że ciężko było ją oszukać choć wielu z nas próbowało, układaliśmy bardzo prawdziwe historyjki na wytłumaczenie, ale i tak udało się może dwóm osobom, a później i tak wyszło na jaw. Więc postanowiłam sobie odpuścić zbędną gadkę.
-nie- powiedziałam krótko, nie miałam ochoty już z nią rozmawiać, bo i tak byłam na z góry przegranej pozycji.
-w takim razie, mam nadzieję, że to było ostatni raz, bo wiesz jakie będą konsekwencję kolejnego takiego występku, i radzę ci poprawić swoje oceny, bo niedługo będzie półrocze siadajUff.. już po wszystkim, nie było nawet tak źle jak się spodziewałam, miała wyjątkowo dobry humor, na pewno nie było by tak kolorowo gdyby dowiedziała się o fajkach.
Reszta dnia upłynęła nawet w porządku, nie było większych komplikacji. Nawet na długiej przerwie udało jej się pójść po paczkę papierosów i zapalić z koleżankami w stałym miejscu koło szkoły gdzie nie sięgał monitoring. Po skończonych lekcjach poszłam prosto do domu, całą drogę rozmyślałam o tym chłopaku, co jest w nim takiego, że mimo tego, że mnie tak wkurza odczuwam potrzebę przebywania z nim.
O poranku, chociaż raz wstałam bez większych problemów, powód był prosty miałam znowu go zobaczyć. Rodzice dzisiaj wcześniej wyszli do pracy, więc udało mi się uniknąć pogadanek. Odbyłam poranne rytuały i jak nigdy, nawet radosna, poszłam do szkoły. Lekcje nieco się dłużyły, ale nie było tak źle jak się spodziewałam.Po ostatniej lekcji postanowiłam zadzwonić do Zuzki, bo nie odzywała się do mnie od wczoraj i nawet nie odbierała moich telefonów, a chyba miała jakąś spinę z bratem. On był nawet fajnym kolesiem, ale bardzo pilnował Zuzy i to właściwie tylko jego jako tako się bała.:
-hej nareszcie odebrałaś, co słychać, nie przyszłaś na ławeczkę, w szkole też cię nie było wczoraj ani dziś, co jest grane?
-hej Milka, wszystko gra, ten debil się znowu czepiał, zostawiłam włączony telefon na stole i widział nasze smsy, a po za tym musiałam zostać w domu i mu pomóc, a później próbowałam się trochę pouczyć bo dowiedział się o moich ocenach, a dzisiaj nie miałam nastroju iść do szkoły..
-przykro mi, ale szkoda, że cię nie było..poznałam takiego dziwnego kolesia..
Rozmawiały tak dobre kilkanaście minut, kiedy dziewczyna przypomniała sobie, że umówiła się z nim na kawę:
-o kurczę, Zuza musze kończyć, bo może już przyjechał, nie chcę, żeby pomyślał, że go olałam, paa
Rozłączyła się i pobiegła do wyjścia. Na parkingu przy głównej bramie czekał jej nowopoznany, bądź co bądź przystojny koleś, elegancko ubrany, krótko przystrzyżony, ciemne włosy, wysportowany i najwyraźniej nią zainteresowany.. prawie, że idealny. Ruszyła więc pewnym krokiem w kierunku jego samochodu, myślała, że wysiądzie, przywita ją i otworzy jej drzwi, no ale cóż, nie może być idealnie..
-cześć prześladowco- przywitała się przekornie- halo jestem już..
Chłopak siedział prawie nieruchomo i nie odzywał się.
-mam sobie pójść?
-spójrz na zegarek- tak, od razu chce rozkazywać, no ale chociaż się odezwał
-no patrzę, mam ci powiedzieć, która godzina? Może napiszę ci instrukcję obsługi zegarka- próbowała żartować, ale jemu ani to w głowie
-jest dwadzieścia po piętnastej, a umówiłaś się ze mną na piętnastą, więc posiedzimy tak sobie kolejne dwadzieścia minut, ciekawe czy będzie zabawnie.
Troszkę mnie zatkało, ale widziałam, że jest lekko dziwny, jednak nie chciałam go znowu denerwować, a faktycznie ja zawaliłam, przez tę rozmowę z Zuzą, trudno posiedźmy sobie tak chwilkę, może się mu zaraz znudzi. Ta cisza stawała się irytująca, setki myśli przebiegało mi przez głowę jakie będą jego pierwsze słowa po tym milczeniu, czy mnie ochrzani czy zapomni o tym i zaczniemy normalnie rozmawiać. Zastanawiałam się: kobieto co ty robisz, wyjdź stąd, jak nie chce z tobą gadać to nie, przecież znacie się jeden dzień, ale coś nie pozwalało mi wyjść. Układałam sobie teksty co mogę mu powiedzieć, może, a raczej na pewno wypadałoby go przeprosić.
Ten czas mijał niemiłosiernie wolno, ale po jakich trzech minutach spojrzał na mnie i chyba zastanawiał się co powiedzieć:
-i jak fajnie się tak siedzi?
-no wiem, zagadałam się z koleżanką i zapomniałam która godzina,
-to wiedz, że mi też źle się siedziało i czekało na księżniczkę, nie lubię jak ktoś się spóźnia, ja sam też nienawidzę się spóźniać, może przeprosisz?
-sorki- powiedziałam tak, żeby mi dał już spokój
-nie tak brzmi to słowo- naciskał, ale nie był zły, był nawet lekko rozbawiony
-o jeju przepraszam, może być?- niemal krzyknęła
-ale spokojnie, ja na ciebie nie krzyczę, przynajmniej nie bez powodu- uśmiechną się zawadiacko i od razu poprawił mi nastrój,
-nie lubisz przepraszać tak? -zadał, jak dla mnie, to zbyt bezpośrednie pytanie
-no tak jakby, możemy o tym nie rozmawiać?
-okay, to co, gdzie mnie zapraszasz na tą kawę?- mrugnął do mnie swoim zielonym oczkiem, myślałam, że będzie drążył temat, ale mi odpowiadał taki układ,
-no to może do 'Baletki', mają tam świetną kawę i ciasteczka, to jest tam po drodze jak..
-wiem gdzie to jest moja droga- przerwał mi a ja nie mogłam sobie odpuścić, żeby mu dogryźć
-chyba jak ktoś mówi to się nie przerywa- próbowałam brzmieć poważnie
-tak masz rację, przepraszam, ale my chyba mięliśmy sobie coś wyjaśnić-pewnie chodziło o to małe kłamstewko
-ty jak zawsze musisz wszystko odwrócić, ale teraz chyba jesteśmy kwita- zrobiłam nadąsaną minę
-no niech ci będzie, ale mam nadzieję, że już więcej ci się to nie zdarzy, bo nie będzie tak fajnie i nie krzyw swojej pięknej buźki
-czyżby to był komplement? -swoje czerwone policzki widziałam nawet w przedniej szybie
-raczej stwierdzam fakt- uśmiechną się słodko, a ja udawałam obrażoną
-no dobra młoda to jedźmy, nie muszę chyba powtarzać co masz zrobić-powiedział jakby z troską
CZYTASZ
Ławeczka
RomanceOn-ma zasady, ona-lubi je łamać. Miłe i przyjemne opowiadanie obyczajowe. Relacja dwojga młodych ludzi w codziennym życiu w nieco kontrowersyjnym stylu.